Jakkolwiek byśmy dobrze jeździli na nartach, zawsze musimy liczyć się z ryzykiem kontuzji. A jeśli jest ryzyko, to znaczy, że warto się ubezpieczyć.
Jakkolwiek byśmy dobrze jeździli na nartach, zawsze musimy liczyć się z ryzykiem kontuzji. A jeśli jest ryzyko, to znaczy, że warto się ubezpieczyć.
Wie o tym doskonale pan Piotr, który wybrał się z rodziną na narciarskie ferie w Alpy. Pojechał z synami na niewielką skocznię narciarską usypaną przez dzieciaki na stoku. Synowie skoczyli, wylądowali i pojechali dalej. On po skoku doznał kontuzji. Sam zjechał na dół, ale kiedy dolegliwości nie ustępowały, postanowił poszukać lekarza. W niewielkiej narciarskiej wiosce nie było przychodni, która miałaby kontrakt z austriacką kasą chorych. W prywatnej klinice zażądali za samą wizytę 200 euro. Zrezygnował. Rodzina skróciła pobyt, ale do Polski wracali trzy dni, bo pan Piotr nie mógł wysiedzieć w samochodzie dłużej niż dwie godziny bez przerwy. – To była męka – wspomina – a wszystko dlatego, że nie miałem wykupionego porządnego ubezpieczenia.
Nie musimy kupować odrębnej polisy ubezpieczeniowej, jeśli narciarski wypoczynek organizujemy w Polsce. W ramach ubezpieczenia w NFZ należy nam się bezpłatna pomoc w nagłych, także narciarskich i snowboardowych wypadkach. Nie płacimy za koszty leczenia i rehabilitacji. Tyle że często musimy swoje odczekać w kolejce.
Jeśli jednak wybieramy się za granicę, ubezpieczenie staje się konieczne. Co prawda na podstawie EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego) w krajach Unii mamy takie samo prawo do leczenia jak obywatele kraju, w którym przebywamy, ale nie znaczy to, że:
● leczenie będzie bezpłatne (musimy być gotowi na pewne opłaty, różne w różnych krajach),
● bez trudu dotrzemy do lekarza, który ma kontrakt z miejscową kasą chorych (w ośrodkach narciarskich jest wielu prywatnych lekarzy i wiele przychodni, nie zawsze jednak można liczyć na służbę zdrowia zakontraktowaną przez lokalnego ubezpieczyciela),
● służby ratownicze udzielą nam bezpłatnej pomocy (w większości krajów za pomoc ratowników na stoku trzeba osobno zapłacić; gdy w grę wchodzi transport helikopterem, kwoty rosną).
Narciarzom i snowboardzistom nie wystarczy zwykłe ubezpieczenie podróżne. Musi ono przewidywać amatorskie uprawianie sportu. Taką opcję dla narciarzy towarzystwa ubezpieczeniowe najczęściej nazywają SKI. Polisa SKI kosztuje nieco więcej od standardowej, ale ma oprócz kosztów leczenia (KL) i ubezpieczenia następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW) ważne właśnie dla narciarzy oferty:
● ubezpieczenie kosztów ratownictwa (warto, by przewidziano zwiezienie helikopterem ze stoku),
● ochronę sprzętu narciarskiego i ekwipunku (odszkodowanie na wypadek kradzieży lub zniszczenia),
● zwrot kosztów wypożyczenia sprzętu narciarskiego w razie jego utraty lub uszkodzenia,
● zwrot kosztów wykupionych skipassów w razie zamknięcia tras podczas złej pogody lub niewykorzystania ich z powodu problemów zdrowotnych,
● zwrot kosztów powrotu do kraju (także samolotem),
● zapewnienie zwrotu kosztów przyjazdu z kraju innego kierowcy (na wypadek gdyby narciarz nie mógł prowadzić),
● ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej (na wypadek gdybyśmy zniszczyli komuś sprzęt, a on zażądał odszkodowania),
● assistance (pomoc prawna i organizacyjna na miejscu).
Pakiety SKI przeznaczone są dla tych, którzy jeżdżą po przygotowanych trasach. Taka polisa, zależnie od sum ubezpieczenia i zakresu ochrony, może kosztować od 25 do 100 zł za 7 dni. Narciarze, którzy lubią jazdę poza trasami, uprawiają freestyle lub planują udział w zawodach narciarskich, powinni wykupić droższą polisę dla sportowców wyczynowych. Takie ubezpieczenie na tydzień (zależnie od opcji) może kosztować od 80 do 300 zł.
Jak uzyskać pomoc ubezpieczyciela
● Noś przy sobie kartę (wizytówkę) ubezpieczyciela, na której znajduje się telefon do centrum alarmowego i numer polisy ubezpieczeniowej. Dokument ubezpieczenia (polisę), w którym określono zakres ochrony i sumy ubezpieczenia, weź na wyjazd, ale nie musisz zabierać go na stok. Zwykle wystarczy telefon do centrum alarmowego, by potwierdzić ubezpieczenie.
● Po wypadku możliwie szybko skontaktuj się telefonicznie z ubezpieczycielem. Dzwoń jeszcze ze stoku lub z placówki medycznej, do której zostałeś przetransportowany. Zyskasz pomoc ubezpieczyciela w kontaktach z lekarzem, organizacji leczenia, kompletowaniu dokumentacji.
● Podaj dane kontaktowe placówki medycznej lub opiekującego się tobą lekarza. Już na tym etapie możliwe jest przejęcie przez ubezpieczyciela odpowiedzialności za koszty leczenia; ty nie musisz płacić, zrobi to za ciebie towarzystwo ubezpieczeniowe.
● Jeśli nie mogłeś od razu poinformować ubezpieczyciela o wypadku (np. byłeś nieprzytomny), możesz to zrobić później. Pamiętaj o zachowaniu rachunków związanych z leczeniem, kopiach dokumentacji medycznej (recepty!). Zwrot wydatków dostaniesz po powrocie do Polski.
● Zwróć się o wsparcie ze strony towarzystwa ubezpieczeniowego w sporze z osobą przez ciebie poszkodowaną. Ogólne warunki ubezpieczeń OC zawierają zapis mówiący o obowiązku poinformowania towarzystwa o zgłoszonym roszczeniu i niepodejmowaniu żadnych zobowiązań, np. co do pokrycia szkody. Najpierw zasadność takich roszczeń weryfikują prawnicy ubezpieczyciela. Jeśli roszczenia mają podstawy, pozostaje kwestia weryfikacji ich zakresu i rozmiarów. Ubezpieczyciel może zdecydować o powołaniu na swój koszt rzeczoznawców. Jeśli strony nie osiągną porozumienia, może dojść np. do procesu cywilnego. Jeśli będzie on prowadzony zgodnie z zaleceniami ubezpieczyciela, pokryje on koszty obrony przed roszczeniami zgłaszanymi przed sądem w spornej sprawie.
PORADA EKSPERTA
/>
Polisa dla miłośników sportów zimowych powinna różnić się zakresem od ubezpieczenia na wyjazd letni. Przede wszystkim trzeba wykupić opcje związane z amatorskim uprawianiem narciarstwa, ewentualnie z uprawianiem sportów ekstremalnych. Polisa powinna zawierać cztery podstawowe elementy: ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej (OC), pokrycie kosztów leczenia i ratownictwa oraz ochronę sprzętu narciarskiego.
Ubezpieczenie OC przyda się w często spotykanych na stoku sytuacjach, tj. najechania na kogoś lub zajechania komuś drogi, w wyniku czego może dojść do urazu ciała (np. złamana noga) i zniszczenia mienia (np. złamana narta, rozdarta kurtka). W każdym przypadku na sprawcy ciąży obowiązek naprawienia szkody. Jeśli posiadamy polisę OC, straty pokryje ubezpieczyciel.
Biorąc pod uwagę wysokie ryzyko urazów, jakie niesie z sobą uprawianie sportów zimowych, konieczne jest zapewnienie sobie pokrycia kosztów leczenia za granicą. Dla przykładu: leczenie zerwanych więzadeł albo złamanej nogi w Austrii może kosztować nawet 5–6 tys. euro. Dlatego ważne jest odpowiednie dobranie wysokości sumy ubezpieczenia, a także zapewnienie pokrycia kosztów związanych z transportem, zwłaszcza powrotu do Polski.
Należy również pamiętać, że w razie wypadku na stoku za granicą możemy zostać obciążeni kosztami akcji poszukiwawczej i ratowniczej. Za najczęściej udzielaną przez ratowników pomoc, jaką jest zwiezienie poszkodowanych do doliny, trzeba zapłacić zwykle około 100 euro. Koszty drastycznie wzrastają, gdy mamy do czynienia z akcją ratowniczą po zejściu lawiny. Jeśli bierze w niej udział helikopter – kwota może sięgnąć nawet 10–12 tys. euro.
Jadąc na narty, zabieramy z sobą najczęściej własny sprzęt narciarski. Nawet ten średniej klasy dużo kosztuje, dlatego przydatne może się też okazać ubezpieczenie od jego zniszczenia lub utraty.
Na co powinniśmy zwrócić uwagę przy zakupie ubezpieczenia narciarskiego
Główną przyczyną wypadków narciarskich jest nadmierna prędkość i niedostosowanie sposobu jazdy do umiejętności. Efektem są zwykłe upadki, zderzenia z innymi narciarzami i snowboardzistami, a także wypadnięcie z trasy, wpadnięcie na drzewo lub inną przeszkodę (podporę wyciągu, armatkę itp). Na stoku zdarzają się także, choć rzadko, wypadki śmiertelne.
Wśród urazów narciarskich do niedawna przeważały złamania kości. Wraz z rozwojem sprzętu liczba złamań maleje, wzrasta natomiast znacząco liczba skręceń stawów i uszkodzeń więzadeł. I leczenie, i rehabilitacja takich urazów są długotrwałe i kosztowne. Warto więc zwrócić uwagę, czy ubezpieczyciel pokrywa wydatki poniesione już w Polsce na kontynuację leczenia urazów powstałych za granicą.
Ciekawym uzupełnieniem ubezpieczenia narciarskiego jest zobowiązanie ubezpieczyciela do pokrycia kosztów karnetu narciarskiego (skipassu), jeśli nie może on być wykorzystany z powodu wypadku lub choroby ubezpieczonego, pokrycia kosztów wypożyczenia sprzętu narciarskiego, jeśli własny został zniszczony lub skradziony, a nawet wypłaty odszkodowania za każdy dzień, w którym ze względu na złą pogodę nie można było zjeżdżać na nartach.
Kupując narciarską polisę, trzeba pamiętać, że transport medyczny z odległego kraju to wydatek rzędu kilku, kilkunastu tysięcy euro. Dlatego warto zadbać o to, by usługa nie pomniejszała limitu przeznaczonego na koszty leczenia, a także by odrębny limit miały koszty ratownictwa. Jeśli jest inaczej, trzeba do sumy ubezpieczenia kosztów leczenia (20–30 tys. euro) dodać kwotę na koszty związane z ratownictwem lub transportem medycznym (10–15 tys. euro).
Podstawa prawna
Decyzja nr S1 Komisji Administracyjnej ds. Koordynacji Systemów Zabezpieczenia Społecznego z 12 czerwca 2009 r. dotycząca Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego (Dz.U. UE 2010/C 106/08).
Art. 51 ustawy z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. z 2008 r. nr 164, poz. 1027 z późn. zm.).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama