Do grona instrumentów, które pozwalają uniknąć podatku, z pewnością nie należą już lokaty, od których nawet najmniejsza kwota odsetek jest obecnie opodatkowana. Brak słynnych lokat z dzienną kapitalizacją nie oznacza jednak, że zostaliśmy zupełnie bez wyjścia. Wybór instrumentu inwestycyjnego zależy jednak od terminu, w jakim zamierzamy oszczędzać, oraz ryzyka, które jesteśmy gotowi zaakceptować.
Ubezpieczenie z zyskiem?
Jeśli jesteśmy przywiązani do idei oszczędzania na lokacie, pewnym rozwiązaniem może być polisolokata. Jest to produkt w pewnym sensie podobny do lokaty: wpłacamy środki na okres wynoszący zwykle od kilku miesięcy do 3 lat. Po jego upływie wypłacamy kapitał powiększony o odsetki. Zasadnicza różnica polega jednak na tym, że polisolokata jest de facto polisą ubezpieczeniową na życie i dożycie. Jeżeli osoba ubezpieczona dożyje końca polisy, otrzymuje zwrot kapitału wraz z premią (odsetkami), jeśli nie, wartość polisy wypłacana jest osobom uposażonym.
Najlepsze lokaty terminowe? Znajdziesz je tutaj!
Pewną wadą polisolokat jest jednak niższe oprocentowanie niż w przypadku lokat terminowych. Ponieważ jest to produkt oferowany przez banki we współpracy z towarzystwami ubezpieczeniowymi, obie te instytucje muszą mieć z tego określony zysk. Najwyżej oprocentowaną polisolokatą na rynku jest obecnie Polisa oszczędnościowa Antidotum PRO, której oprocentowanie wynosi 4,86% w skali roku. Tymczasem inflacja w marcu wyniosła 3,9%. Duża część oferowanych na rynku polisolokat nie pokrywa nawet strat związanych z inflacją, nie wspominając nawet o jakimkolwiek realnym zysku.
Brak zobligowania do zapłacenia podatku od dochodów kapitałowych w przypadku polisolokaty wynika z faktu, że jest to ubezpieczenie. Nie każde ubezpieczenie jest jednak zwolnione z podatku, czego przykładem jest coraz bardziej popularne ubezpieczenie na życie z funduszem kapitałowym.Nie jest to produkt ubezpieczeniowy „czystej postaci”, służy bowiem również pomnażaniu oszczędności – w przypadku wypłaty wartości polisy zysk z funduszu kapitałowego będzie podlegał opodatkowaniu.
Pod parasolem
Osoby akceptujące wyższy poziom ryzyka mogą rozejrzeć się za funduszami inwestycyjnymi. W przypadku odkupienia jednostek musimy oczywiście zapłacić podatek od dochodów kapitałowych, co może oznaczać konieczność kilkukrotnej zapłaty podatku jeszcze przed ostatecznym wyjściem z inwestycji. Często bowiem zmieniamy alokację środków w zależności od sytuacji na rynku, wybierając fundusz bezpieczny (np. pieniężny, obligacji) w czasach bessy i załamania na rynkach oraz fundusz agresywny (np. akcyjny) w czasach hossy. Lekarstwem na ten problem są fundusze parasolowe.
Fundusz parasolowy składa się z kilku subfunduszy o różnym stopniu ryzyka, między którymi możemy przesuwać środki bez konieczności zapłaty podatku przed ostatecznym wyjściem z inwestycji. Warunkiem jest jednak dokonywanie operacji między subfunduszami jednego funduszu. Jeśli więc np. przeniesiemy środki z subfunduszu akcji funduszu A do subfunduszu pieniężnego funduszu B, podatek zapłacimy, mimo że inwestycja jest w zasadzie kontynuowana.
Sprawdź najlepsze konta oszczędnościowe!
Choć ostatecznie nie unikniemy podatku, inwestowanie w ramach funduszu parasolowego pozwoli nam go odłożyć w czasie i, co ważne, zmniejszyć jego wysokość. Dla przykładu, inwestujemy kwotę 10 tys. złotych, a następnie trzykrotnie przenosimy środki (kapitał początkowy + odsetki) między funduszami. Zakładając zysk rzędu 10% dla każdego z funduszy, w przypadku funduszu parasolowego osiągniemy zysk netto wysokości 4 388,11 zł, natomiast inwestując w funduszach niepowiązanych otrzymamy 3 655,35 zł. Strata wynosi więc 732,76 zł.
Oszczędzanie na emeryturę bez podatku
Ponad 800 tys. Polaków oszczędza na emeryturę na Indywidualnym Koncie Emerytalnym (IKE), następne tysiące być może skuszą się na otwarcie Indywidualnego Konta Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE). Zaletą obu produktów jest zwolnienie z podatku od dochodów kapitałowych pod warunkiem wypłaty po osiągnięciu wieku emerytalnego. Jeśli więc zamierzamy oszczędzać z myślą o emeryturze, warto rozważyć otwarcie rachunku emerytalnego (lub dwóch, możemy mieć po jednym koncie z każdego rodzaju).
Oszczędzając tylko 50 zł miesięcznie na 5% w skali roku, po 30 latach uzyskamy kwotę 31 428 zł, która może być pewnym wsparciem mocno okrojonej emerytury z ZUS. Dzięki uzbieranym oszczędnościom możemy sami sobie wypłacać dodatkową emeryturę. Zakładając roczną stopę zwrotu na poziomie 2% w okresie pobierania emerytury, możemy zwiększyć swój dochód, np. o 375 zł miesięcznie w okresie 10 lat lub 206 zł w okresie 20 lat. Stosunek wielkości wyrzeczeń do tego, co możemy zyskać, mimo wszystko wygląda zachęcająco – warto spróbować.
Z podatkiem czy bez?
Ostatecznie najważniejszą kwestią w inwestowaniu jest pomnażanie naszych oszczędności. Ostateczny rezultat netto jest mimo wszystko ważniejszy od kwoty zapłaconego podatku. Warto więc tak układać nasz plan oszczędnościowy, aby zmaksymalizować zysk w ramach akceptowalnego ryzyka. Chęć uniknięcia podatku za wszelką cenę może sprawić, że faktycznie nie oddamy fiskusowi ani grosza, ale sami też niewiele na tym zyskamy.