Ogłoszenie długo wyczekiwanego wyroku TSUE w sprawie C-260/18 (Dziubak) zostało szeroko skomentowane nawet przez te media, które zwykle stronią od tak skomplikowanych prawnie materii. Niemal jednogłośnie oceniono, że rozstrzygnięcie jest dla kredytobiorców jednoznacznie korzystne. Jednak po dokonaniu szczegółowej analizy jego uzasadnienia, powszechny entuzjazm warto nieco ostudzić.
Ogłoszenie długo wyczekiwanego wyroku TSUE w sprawie C-260/18 (Dziubak) zostało szeroko skomentowane nawet przez te media, które zwykle stronią od tak skomplikowanych prawnie materii. Niemal jednogłośnie oceniono, że rozstrzygnięcie jest dla kredytobiorców jednoznacznie korzystne. Jednak po dokonaniu szczegółowej analizy jego uzasadnienia, powszechny entuzjazm warto nieco ostudzić.
TSUE w wyroku stwierdził, iż jeśli sąd krajowy uzna, że w świetle przepisów prawa polskiego utrzymanie w mocy umowy bez zawartych w niej nieuczciwych warunków nie jest możliwe, art. 6 ust. 1 dyrektywy 93/13 zasadniczo nie stoi na przeszkodzie jej unieważnieniu (motyw 43).
Nie jest to jednak żadne novum w orzecznictwie TSUE: na taką możliwość wskazano bowiem choćby w wyroku C-26/13 (Kásler i Káslerné Rábai). Co przy tym istotne, w sprawie Dziubak ocenę możliwości dalszego obowiązywania umowy bez nieuczciwych warunków trybunał pozostawił sądowi krajowemu w oparciu o przepisy prawa krajowego (motyw 40). Jak przy tym trafnie TSUE ostrzega, a o czym zdają się zapominać kredytobiorcy: „unieważnienie umowy kredytu pociąga za sobą co do zasady takie same następstwa jak postawienie pozostałej do spłaty kwoty kredytu w stan natychmiastowej wymagalności, co może przekraczać możliwości finansowe konsumenta i z tego względu penalizuje raczej tego ostatniego niż kredytodawcę” (motyw 58 wyroku w sprawach połączonych C-70/17 oraz C-170/17, Santos).
Akcentując wygraną frankowiczów i przesądzone rzekomo unieważnienie wszystkich umów „frankowych”, komentatorzy zdają się również pomijać dalszą część uzasadnienia rozstrzygnięcia w sprawie Dziubak, w której trybunał nie tylko podkreśla, że celem Dyrektywy 93/13 nie jest unieważnienie wszystkich umów zawierających nieuczciwe warunki (motyw 39), lecz wielokrotnie odwołuje się do możliwości zastąpienia przez sąd krajowy nieuczciwego postanowienia umownego przepisem prawa krajowego o charakterze dyspozytywnym (motyw 48, 58) i takiej możliwości na gruncie rozpatrywanej sprawy nie wyklucza. Jeśli bowiem wnikliwie wczytamy się w uzasadnienie świeżo zapadłego wyroku, dochodzimy do wniosku, że TSUE uznał jedynie, że dyrektywa 93/13 sprzeciwia się wypełnieniu luk w umowie wyłącznie za podstawie przepisów prawa krajowego o charakterze ogólnym, które nie stanowią przepisów dyspozytywnych (motyw 62). Nasuwa się zatem wniosek, iż same przepisy dyspozytywne albo przepisy dyspozytywne wespół z przepisami ogólnymi w ocenie TSUE mogą jak najbardziej stanowić podstawę do wypełnienia ewentualnej luki w umowie, zwłaszcza że – znów – nie jest to rozwiązanie nowe w jego dotychczasowym orzecznictwie.
Pojawia się zatem pytanie: czy w polskim prawie mamy przepisy dyspozytywne, które mogłyby posłużyć do zastąpienia nieuczciwego postanowienia umownego w umowach kredytu indeksowanego? W mojej ocenie – mamy. Przepisem takim jest choćby art. 358 par. 2 kodeksu cywilnego, zgodnie z którym wartość waluty obcej określa się według kursu średniego ogłaszanego przez NBP. Antycypując zarzuty, iż art. 358 par. 2 k.c. obowiązuje od 24 stycz nia 2009 r. – a zatem nie istniał w dacie zawierania większości umów indeksowanych, o które toczą się spory w sądach – należy przypomnieć, iż wyrok w sprawie Dziubak trzeba czytać, uwzględniając orzecznictwo TSUE zapadłe również w innych sprawach.
Jak zaś podaje TSUE w wyroku wydanym w sprawach połączonych C-70/17 oraz C-170/17 (Santos): „art. 6 ust. 1 Dyrektywy 93/13 nie można interpretować w ten sposób, że sprzeciwia się on temu, aby sąd krajowy, w celu uniknięcia unieważnienia tej umowy, zastąpił ten warunek umowny tym stanowiącym punkt odniesienia przepisem ustawowym w nowym brzmieniu przyjętym już po zawarciu umowy w sytuacji, gdy stwierdzenie nieważności umowy naraża konsumenta na szczególnie niekorzystne konsekwencje” (motyw 59).
TSUE dopuszcza zatem możliwość zastąpienia nieuczciwego warunku umownego przepisem dyspozytywnym znajdującym się krajowym porządku prawnym w dniu orzekania, a nieistniejącym jeszcze w dacie zawarcia umowy przez strony. Oznacza to, że mimo wydania przez TSUE takiego, a nie innego rozstrzygnięcia w sprawie Dziubak, możliwe jest rozstrzyganie sporów na tle kredytów indeksowanych w inny sposób, aniżeli poprzez unieważnienie umowy. Jak bowiem konsekwentnie powtórzył trybunał w zapadłym 3 października 2019 r. wyroku, celem dyrektywy 93/13 jest przywrócenie równowagi pomiędzy stronami, a nie unieważnienie wszystkich umów zawierających nieuczciwe warunki.
Zastosowanie art. 358 k.c. uznać można za uzasadnione również, jeśli zważyć, iż zobowiązanie z umowy kredytu jest zobowiązaniem o charakterze trwałym. Należy mieć bowiem na względzie ratio legis wprowadzenia art. 358 k.c. – którym, jak sam ustawodawca wyjaśnia w uzasadnieniu projektu nowelizacji, jest wskazanie „jako właściwego (w braku regulacji w umowie czy innym źródle zobowiązania) kursu średniego NBP”. W związku z tym zastosowanie art. 358 k.c. i przewidzianego w nim kursu średniego NBP nie tylko do zobowiązań powstałych po dniu jego wejścia w życie, lecz również do istniejących choć zawiązanych wcześniej zobowiązań trwałych, koreluje z dopuszczaną w orzecznictwie TSUE możliwością zastąpienia nieuczciwego warunku umownego przepisem dyspozytywnym.
Entuzjazm kredytobiorców po wyroku w sprawie Dziubak można zatem uznać za co najmniej zbyt pochopny, nie uwzględnia on bowiem szeregu innych, możliwych rozwiązań prawnych akceptowanych przez TSUE.
Możliwe jest rozstrzyganie sporów na tle kredytów indeksowanych w inny sposób aniżeli poprzez unieważnienie umowy