Od sierpnia 2024 r. najwięksi sprzedawcy prądu mają obowiązek oferować umowy z ceną dynamiczną, której wartość zmienia się nawet co 15 minut. Odbiorcy energii mogą korzystać z niskich lub nawet ujemnych cen energii, jeśli są w stanie zużywać ją wtedy, gdy występują jej nadwyżki, np. w słoneczne weekendy. W momentach niedoboru muszą jednak liczyć się z wysokimi cenami. Z opublikowanego w zeszłym tygodniu raportu Urzędu Regulacji Energetyki wynika, że do końca 2024 r. z oferty skorzystało zaledwie... 135 odbiorców, zużywających łącznie 117 MWh prądu miesięcznie. Na dodatek z analizy URE wynika, że średnia ważona cena dynamiczna w okresie wrzesień–grudzień była wyższa niż zamrożona cena energii.
Jedni informują, inni promują taryfy dynamiczne. Co mówią o nich sprzedawcy prądu?
– Niewielu naszych klientów zdecydowało się na korzystanie z taryfy z dynamicznymi cenami energii elektrycznej. Jednocześnie nie zauważamy wzrostu liczby zapytań o nie, szczególnie wobec przedłużanych interwencji cenowych dla gospodarstw domowych – informuje biuro prasowe Grupy E.ON.
Berenika Ratajczak, rzeczniczka prasowa Enea S.A., podkreśla natomiast, że oferta z ceną dynamiczną przeznaczona jest dla określonej grupy odbiorców, która jest w stanie monitorować ceny energii i sterować jej poborem w poszczególnych godzinach. – Stąd też rozumiemy niewielkie zainteresowanie taryfą dynamiczną – dodaje Ratajczak. O tym, że taryfy dynamiczne nie są odpowiednie dla każdego klienta, przekonują też Tauron Sprzedaż i Energa. I zdaniem ekspertów... to dobrze.
– Sprzedawcy prądu ostrzegali przed taryfami dynamicznymi podkreślając, że jest to rozwiązanie tylko dla świadomych użytkowników. Taka ostrożność ma swoje zalety - transformacji energetycznej nie służyłyby kolejne artykuły o rachunkach grozy wśród nieprzygotowanych odbiorców, którzy skorzystali z taryf dynamicznych. Jednak docelowo także duzi gracze powinni przygotować atrakcyjne oferty i wspierać wiedzę społeczeństwa w tym zakresie – zauważa Michał Smoleń z Fundacji Instrat.
Na razie robią to mniejsi gracze. Mirosław Bieliński, prezes spółki Pstryk, która rozpoczęła działalność operacyjną w październiku 2024 r.: – Obecnie liczba naszych klientów rozliczających się według cen dynamicznych jest wielokrotnie wyższa od danych podanych przez URE za 2024 r., co naszym zdaniem stanowi wyraźny sygnał, że rynek dojrzewa i coraz więcej konsumentów jest gotowych świadomie zarządzać swoim zużyciem energii.
Według niego potencjał rynku detalicznego w Polsce w 2025 r. to co najmniej pięciocyfrowa liczba aktywnych gospodarstw domowych. Firma oferuje aplikację, która umożliwia bieżące śledzenie cen godzinowych, analizę historycznego zużycia czy optymalizację zużycia energii w czasie rzeczywistym. Latem planuje rozszerzyć ofertę o funkcjonalność umożliwiającą automatyzację oszczędności dzięki integracji z urządzeniami domowymi. Celem firmy jest stworzenie systemu, który możliwie najbardziej „automatyzuje oszczędność”.
Czy taryfy dynamiczne to oferta niewarta zachodu?
Komu taryfy dynamiczne mogą się w ogóle opłacać? – To przede wszystkim gospodarstwa domowe z pompami ciepła, magazynami energii czy samochodami elektrycznymi. Zużywają więcej energii i są w stanie tym procesem lepiej zarządzać – tłumaczy Smoleń. Ale jak wskazuje URE, pod koniec maja w pompę ciepła wyposażonych było 422 tys. budynków, a liczba osobowych samochodów elektrycznych w 2024 r. wyniosła ok. 141 tys. Również te liczby mają się nijak do liczby osób, które zdecydowały się na taryfę dynamiczną. Powód? Ci, dla których taryfa dynamiczna może być potencjalnie opłacalna, to przeciętnie zamożniejsi klienci, dla których obniżka rachunku za prąd rzędu kilkudziesięciu złotych może nie być warta wczytywania się w oferty, przechodzenia przez formalności i ewentualny montaż licznika czy nauki nowych aplikacji.
Poza tym, aby korzystać z umów z ceną dynamiczną, niezbędne jest posiadanie licznika zdalnego odczytu, który według URE na koniec 2024 r. miało tylko 36 proc. gospodarstw domowych.
Sieci potrzebna jest skala
Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych, mówi DGP, że aktywna zmiana zapotrzebowania odbiorców w zależności od cen na rynku hurtowym to jeden z pożądanych elementów transformacji. – Poziom generacji źródeł odnawialnych już obecnie jest na tyle duży, że znacząco wpływa na sytuację w systemie, co z kolei przekłada się na poziom cen – mówi.
Jaka skala popularności byłaby jednak potrzebna, aby oferta z ceną dynamiczną miała szansę znacząco pomagać w stabilizacji systemu? – Dla systemu znaczące są zmiany zapotrzebowania liczone w setkach megawatów, zatem wymagana byłaby reakcja setek tysięcy odbiorców indywidualnych. Trzeba jednak zaznaczyć, że w pewnych sytuacjach zmniejszenie zapotrzebowania nawet o pojedyncze megawaty może pozwolić na uniknięcie konieczności stosowania np. drogich środków zaradczych, niezbędnych do zapewnienia bezpiecznej pracy systemu – tłumaczy prezes PSE. ©℗
135 liczba odbiorców, którzy do końca 2024 r. zdecydowali się na taryfę dynamiczną
117 MWh Tyle prądu zużyli miesięcznie