Dzisiaj rząd w Pradze ma przekazać informację o końcu prac nad zwiększeniem przepustowości ropociągu transalpejskiego (TAL) biegnącego z włoskiego naftoportu w Trieście. Instalacja rozciąga się na terytoriach Austrii i Niemiec, a za pomocą jej odnogi, IKL (ropociąg Ingolstadt–Kralupy–Litvínov), biegnie do Czech. Otwarcie ma nastąpić w połowie 2025 r.
Czechy, które do tej pory pozyskiwały ropę w równym stopniu ze źródeł rosyjskich i nierosyjskich, teraz będą mogły pokrywać swoje zapotrzebowanie w całości z pominięciem tych pierwszych. Właścicielem obu czeskich zakładów przetwarzających ropę – rafinerii w Litvínovie i Kralupach n. Wełtawą – jest grupa Orlen, która już dostosowała rafinerię w Litvínovie do przerobu surowca o innych parametrach.
Bez możliwości szantażu energetycznego ze strony Rosji
Doktor Krzysztof Dębiec, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich ds. gospodarki Słowacji i Czech, uważa, że jest to przede wszystkim kwestia bezpieczeństwa. – Nie jest to postrzegane jako proces polityczny. To jedna z jasnych kart działalności gabinetu Petra Fiali, który obecnie nie zbiera najlepszych ocen wśród Czechów. W tej kwestii rząd Fiali stanął na wysokości zadania, dzięki czemu Czechy będą bezpieczniejsze i bardziej odporne na szantaż energetyczny ze strony Kremla. To też pozytywny sygnał dla Orlenu, który jest głównym graczem na czeskim rynku petrochemicznym – ocenia analityk.
Co zamiast rosyjskiej ropy?
Dodaje on, że najpewniej ropa rosyjska zostanie na rynku czeskim zastąpiona surowcem m.in. z Azerbejdżanu, USA czy państw Zatoki Perskiej. – Zakontraktowana ropa trafi do portu w Trieście, który może się jednak okazać wąskim gardłem, ponieważ port ten ma ograniczoną przepustowość, a od połowy roku będzie mocniej wykorzystywany – mówi Krzysztof Dębiec.
– W zakładzie w Litvínovie prowadzone były testy, podczas których z powodzeniem przetwarzano mieszanki surowca innego niż rosyjski. Potwierdza to, że rafineria jest w stanie przerabiać wyłącznie nierosyjską ropę. Drugi czeski zakład – zlokalizowany w Kralupach – w ogóle nie korzysta z rosyjskiego surowca – informuje Orlen.
Orlen przerabia ropę spoza Rosji
Jednocześnie spółka będzie odpowiedzialna za zakontraktowanie odpowiednich wolumenów ropy na potrzeby rozbudowanego ropociągu. Jak słyszymy, z organizacyjnego punktu widzenia nie powinno to stanowić problemu, a o szczegółach Orlen ma informować przy okazji uruchomienia rozszerzonego TAL. – Obecnie 90 proc. ropy przerabianej w rafineriach Grupy Orlen pochodzi spoza Rosji – podaje spółka.
Otwarte pozostaje pytanie o finansową opłacalność derusyfikacji dostaw ropy. Kwestia ta nie zależy od samej ceny, jaką Orlen zapłaci za ropę saudyjską czy azerską, lecz przede wszystkim od marż na poszczególnych produktach rafineryjnych. Więcej szczegółów na ten temat będzie znanych dopiero jesienią, kiedy spółka będzie prezentowała raporty finansowe za III kw.
Konieczne zwiększenie przepustowości rurociągu
Problem z dostawami ropy do Czech wynika oczywiście z rosyjskiej inwazji na Ukrainę i kolejnych pakietów sankcji wprowadzanych przez Unię Europejską wobec Rosji. Ograniczenia infrastruktury przesyłowej u naszych południowych sąsiadów, za którą odpowiada państwowa spółka MERO, uniemożliwiały pełne pokrycie zapotrzebowania tego kraju ropą z kierunków innych niż rosyjski. Dlatego, żeby zapewnić bezpieczeństwo paliwowe kraju, rząd Republiki Czech zwrócił się wcześniej do Unii Europejskiej o zwolnienie z zakazu importu rosyjskiej ropy naftowej rurociągiem. UE stworzyła natomiast ramy czasowe dla zwiększenia zdolności transportowych, umożliwiając zaspokojenie czeskiego popytu na ropę naftową z alternatywnych źródeł. Państwowa spółka MERO została zobowiązana właśnie do zwiększenia przepustowości rurociągu TAL. ©℗