Zdaniem PSE priorytetem na 2025 r. będzie zastępowanie starych bloków węglowych nowymi źródłami niezależnymi od pogody. Część ekspertów uważa, że należy położyć nacisk na efektywność energetyczną, a sprzeczne sygnały wysyłają rynkowi kolejne decyzje o mrożeniu cen prądu.

Eurelectric, czyli europejskie stowarzyszenie operatorów systemów przesyłowych energii elektrycznej, opublikował pełne dane na temat miksów wytwórczych europejskich państw za 2024 r. Widać w nich, że w Polsce kolejny rok z rzędu spadała rola węgla, a wzrosło znaczenie odnawialnych źródeł energii. W Europie natomiast już niemal trzy czwarte prądu pochodzi ze źródeł niskoemisyjnych – atomu albo źródeł odnawialnych.

Jak podają Polskie Sieci Elektroenergetyczne, czyli polski operator, moc zainstalowana lądowych farm wiatrowych w Polsce wzrosła między początkiem grudnia 2023 r. a początkiem grudnia 2024 r. z 9093 MW do 10 692 MW. – Na koniec 2023 r. moc fotowoltaiki wynosiła 17 163 MW, a w listopadzie kolejnego roku już 20 681 MW.

Systemowa transformacja

Eksperci podkreślają jednak, że potrzebne jest bardziej systemowe podejście do transformacji. – Nasza gospodarka powinna dążyć do tego, by zmniejszać zużycie energii, ale za to powinna ona pochodzić z odnawialnych źródeł. Przykładowo część zużycia gazu i benzyny zastąpimy prądem, więc zużycie energii pierwotnej (pozyskiwanej z otoczenia) spadnie – mówi Bernard Swoczyna, analityk Instytutu Reform.

Jego zdaniem w 2024 r. ponosiliśmy jeszcze efekty zaniedbań z lat poprzednich. – Potrzebujemy reform umożliwiających rozwój lądowej energetyki wiatrowej. Biogaz ciągle rozwija się zbyt wolno, a biometan i magazyny energii dopiero raczkują – mówi Bernard Swoczyna.

Udział OZE

Udział OZE w polskim miksie energetycznym mógłby być większy, gdyby nie wyłączenia mocy, z którymi mieliśmy do czynienia latem. Dobre warunki pogodowe – silny wiatr i nasłonecznienie – nie pokrywały się z czasem największego zapotrzebowania na energię. Operator ratował się więc zwiększeniem eksportu prądu, a gdy to nie wystarczało – ograniczał produkcję. Aby zmniejszyć skalę tego zjawiska, potrzebne są jednak rozbudowa magazynów energii oraz inwestycje w przemyśle, który mógłby dostosować intensywność produkcji do okresów, kiedy w systemie jest dużo taniego, zielonego prądu.

– W nadchodzących latach kluczowa będzie też kwestia wystarczalności generacji oraz projekty budowy nowych źródeł dyspozycyjnych, które zastąpią planowane do wycofania bloki węglowe – podają PSE.

Z kolei Bernard Swoczyna uważa, że należy położyć nacisk na wspieranie efektywności energetycznej. – Chcemy, aby osoby zainteresowane ekologicznymi rozwiązaniami, np. chcące ocieplić swoje domy za dotację z programu „Czyste powietrze”, mogły liczyć na pomoc. Włączyć się powinien też biznes, jednak rządowe mrożenie cen wysyła sprzeczne sygnały. Elastyczność popytu na energię elektryczną jest ważna, bo od niej zależą cena energii, bezpieczeństwo dostaw i wpływ jej wytwarzania na środowisko – wszystkie trzy komponenty bezpieczeństwa energetycznego – wylicza ekspert.

– Potrzebujemy magazynów prądu, a to, czy one powstaną, zależy nie tylko od aukcji na rynku mocy, lecz także od tego, czy usługi elastyczności będą wynagradzane. Wszystko to powinno się składać na spójną wizję i spójną politykę, w przeciwnym razie nasza energetyka znowu podry fuje w nieznanym kierunku, a do wszystkiego będzie się dopłacać z budżetu państwa – mówi Swoczyna. ©℗

ikona lupy />
Źródła energii (TWh) / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe