Umożliwimy stworzenie 700 lokalnych wspólnot energetycznych generujących własny, tańszy prąd – zapowiadała KO w swoich 100 konkretach. Polska nie jest nawet w połowie tej drogi.

Nowe zasady dotyczące spółdzielni energetycznych, klastrów energii i obywatelskich społeczności energetycznych (OSE) zostały zawarte jeszcze w sierpniowej nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz lipcowej nowelizacji prawa energetycznego. Część przepisów wejdzie w życie dopiero w sobotę – w tym te, które umożliwią tworzenie OSE i wpisywanie ich do wykazu prowadzonego przez Urząd Regulacji Energetyki (URE).

– Duże elektrownie to jednostki strategiczne – jeżeli zostałyby one wyłączone, to energii zabrakłoby w dużej części regionu – mówi DGP Monika Jaszcza, specjalistka ds. energetyki obywatelskiej z Polskiej Zielonej Sieci. Wspólnoty energetyczne mają więc zapewniać większe bezpieczeństwo.

Obywatelskie społeczności energetyczne

OSE mają zajmować się wytwarzaniem, dystrybucją, obrotem, agregacją czy magazynowaniem energii elektrycznej. Mogą także realizować przedsięwzięcia służące poprawie efektywności energetycznej oraz świadczyć usługi w zakresie ładowania pojazdów elektrycznych swoim członkom lub udziałowcom. W OSE mogą uczestniczyć jedynie osoby fizyczne, jednostki samorządu terytorialnego, mikroprzedsiębiorcy lub mali przedsiębiorcy. Członkami nie mogą być więc większe przedsiębiorstwa czy te, dla których działalność w sektorze energetycznym stanowi przedmiot podstawowej działalności gospodarczej.

Wykaz OSE jeszcze nie istnieje, od 1 stycznia URE prowadzi za to rejestr klastrów energii. Do tej pory zostały do niego wpisane... dwa klastry. W ich przypadku wpis do rejestru nie jest obowiązkowy, a dane Krajowej Izby Klastrów Energii i Odnawialnych Źródeł Energii wskazują, że działa ich ok. 170. Do wpisu miały jednak zachęcić dodatkowe mechanizmy wsparcia. Składają się na nie zwolnienia energii elektrycznej zużywanej przez członków klastra z opłaty OZE oraz obowiązek umarzania świadectw pochodzenia, zwolnienia z opłaty kogeneracyjnej oraz obowiązku umarzania świadectw efektywności energetycznej oraz obniżenia kosztów usług dystrybucji.

Nowe przepisy dla wspólnot energetycznych

Spółdzielnie energetyczne mogą natomiast powstawać w gminach wiejskich lub miejsko-wiejskich, a ich członkami mogą być gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa czy jednostki samorządu terytorialnego. Obecnie w wykazie prowadzonych przez KOWR jest ich 38. Mimo że ich powstanie umożliwiły już przepisy z 2019 r., pierwsza spółdzielnia została wpisana do KOWR w 2021 r. Od początku 2024 r. przybyło ich 17.

To niewiele. Jak wskazuje Polska Zielona Sieć i Beyond Fossil Fuels w Unii Europejskiej spółdzielni jest 2,3 tys., a wszystkich wspólnot energetycznych – ponad 9 tys.

Monika Jaszcza: − W przeciwieństwie do spółdzielni energetycznych klastry nie mają osobowości prawnej. Jest to raczej dobrowolne porozumienie na zasadzie partnerstwa, z którego uczestnicy mogą w każdym momencie zrezygnować. Ich celem jest jedynie poprawa efektywności energetycznej, a niekoniecznie korzystanie z OZE.

Obie inicjatywy mogą korzystać z różnych form wsparcia, takich jak zwolnienia z opłat czy preferencyjne rozliczenia ilości zużytej energii. „Dla spółdzielni energetycznych istnieją także preferencyjne systemy rozliczeń, co ma zachęcać do ich tworzenia i rozwoju” – dodaje Ministerstwo Klimatu.

Dlaczego więc nie powstają tak chętnie?

Według Moniki Jaszczy brakuje programów, które byłyby przeznaczone stricte dla spółdzielni. – W Energii dla wsi dotację można otrzymać tylko na elektrownię wodną lub biogazownię – dla reszty źródeł dostępne są tylko pożyczki. Z kolei w regionalnych programach operacyjnych często spółdzielnie nie są uwzględniane jako potencjalny beneficjent. Dostępne były także środki z KPO, z których skorzystało 17 spółdzielni – dodaje ekspertka.

Według Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), w ramach programu „Energia dla wsi” spółdzielnie energetyczne złożyły wnioski dotyczące czterech inwestycji (obecnie są w ocenie formalnej). Dwie z nich rzeczywiście dotyczyły mikroelektrowni wodnych, jedna inwestycja miałaby być biogazownią, a jeden wniosek dotyczył 17 mikroinstalacji fotowoltaicznych. Te ostatnie są dziś jedynymi instalacjami występującymi w spółdzielniach energetycznych wpisanych do KOWR. Według Moniki Jaszczy wynika to z dostępności, łatwości instalacji i najniższych kosztów ze wszystkich instalacji OZE.

NFOŚiGW dodaje, że w przypadku przedsiębiorstw będących członkami klastra lub spółdzielni mogą one, po spełnieniu kryteriów i warunków dostępu, indywidualnie aplikować o pieniądze w ramach poszczególnych programów Funduszu Modernizacyjnego, np. Kogeneracja dla Energetyki i Przemysłu (cz. 1) oraz Kogeneracja dla Energetyki i Przemysłu (cz. 2 – sektory transformacji energetycznej).

MKiŚ dopiero 1 lipca przejęło jednak odpowiedzialność od resortu rozwoju i technologii m.in. za realizację programu w ramach KPO „Instalacje OZE realizowane przez społeczności energetyczne”, którego celem jest wsparcie ponad 200 społeczności energetycznych.

Według Moniki Jaszczy potrzebne jest także wsparcie organizacyjne. – Osoby zainteresowane założeniem spółdzielni energetycznej często nie mają wiedzy, jak przejść przez ten proces. Brakuje doradców, którzy byliby w stanie w tym pomóc. Jednocześnie wiąże się z tym dużo biurokracji. Mimo że jest to dużo łatwiejsze niż parę lat temu, gdy była to całkiem nowa forma, to nadal jest to skomplikowane – tłumaczy. Niejasny bywa sposób rozliczania się członków spółdzielni, mają one też problem z przyłączeniem do sieci. – Operatorzy systemu dystrybucyjnego często opóźniają przyłączenie spółdzielni do sieci. Mimo że nowelizacja ustawy sprawiła, ze teoretycznie nie powinno to trwać dłużej niż 100 dni, to OSD go często nie przestrzegają. ©℗