Taryfy dynamiczne wchodzą w życie od sierpnia. Tylko niewielka część odbiorców prądu będzie mogła z nich korzystać. Części nie będzie się to opłacało.
Ceny w taryfach dynamicznych zmieniają się co kwadrans. Do śledzenia, ile akurat kosztuje prąd, np. Polskie Sieci Elektroenergetyczne stworzyły apkę. Są tam informacje, ile w danej chwili prądu pochodzi z jakich źródeł. W ostatni słoneczny czwartek ok. południa 35 proc. produkcji pochodziło z fotowoltaiki. Czyli prąd był tańszy. Użytkownicy, którzy zużywają dużo energii, właśnie w takich okienkach mogą ładować np. samochód elektryczny, włączać bojler czy ogrzewanie domu.
Z punktu widzenia operatora systemu elektroenergetycznego taryfy dynamiczne to sposób na zbilansowanie popytu z podażą. Niskie ceny mają zachęcać odbiorców do korzystania z prądu wtedy, kiedy w sieci jest go najwięcej.
Jak tłumaczy Beata Jarosz-Dziekanowska, rzeczniczka PSE, wraz z rosnącą mocą odnawialnych źródeł energii rośnie również zapotrzebowanie na szeroko rozumianą elastyczność, większe zużycie, gdy prądu w systemie jest dużo; mniejsze, gdy produkcja jest niższa. – Jednym z obszarów są rozwiązania po stronie podaży, takie jak różne formy magazynowania energii czy zwiększania możliwości technicznych elektrowni i elektrociepłowni oraz włączeń i wyłączeń. Niezbędne jest także reagowanie odbiorców na ceny – zwiększania zapotrzebowania, gdy są niskie, oraz zmniejszenia, gdy są wysokie.
Duże spółki zajmujące się sprzedażą prądu, które mają ponad 200 tys. klientów, na mocy znowelizowanego w 2021 r. prawa energetycznego są zobowiązane do zapewnienia odbiorcom tzw. liczników inteligentnych, bez których korzystanie z taryfy dynamicznej jest niemożliwe. To liczniki, które co kwadrans dostają informację z systemu, ile w tej chwili kosztuje prąd. Jeśli ktoś korzysta z taryfy dynamicznej, będzie wiedział, ile w danej chwili zużywa prądu i ile go to kosztuje.
Ile liczników wymieniono już na inteligentne? Na koniec 2023 r. działająca w północno-zachodniej części kraju Enea Operator miała ich zainstalowanych nieco ponad 458 tys. (co stanowi 16,4 proc. klientów). W PGE Dystrybucji było to odpowiednio ponad 982 tys. liczników i przeszło 17 proc. odbiorców końcowych. Działający w Warszawie Stoen Operator wymienił 200 tys. liczników, co oznacza, że korzysta z nich ok. 18 proc. klientów. Na 5,7 mln użytkowników Tauron Sprzedaż, głównie w południowej Polsce, 1,14 mln ma nowe liczniki (ok. 20 proc.). Najlepiej radzi sobie Energa. Spółka poinformowała DGP, że z 3 mln klientów ok. 75 proc. ma już zainstalowany inteligentny licznik.
Sprzedawcy prądu zastrzegają jednak, że skuteczne korzystanie z ofert z ceną dynamiczną wymaga wysokiej świadomości konsumentów i praktycznych zmian w ich zachowaniach. – Ważne jest, by konsumenci rozumieli, że taryfy dynamiczne nie gwarantują niższych rachunków. Są one możliwe, jeśli odpowiednio zaplanują oni swoje największe zużycie energii w czasie obowiązywania niższych stawek cenowych – wyjaśnia Piotr Bonecki, szef rynku masowego w E.ON Polska w rozmowie z DGP.
Entuzjazm wokół taryfy dynamicznej studzą też eksperci. Zdaniem Bernarda Swoczyny, analityka Instrat, taka oferta będzie początkowo przydatna tylko dla niewielkiej grupy. – Większość gospodarstw domowych zużywa najwięcej prądu, kiedy w taryfie dynamicznej byłby on najdroższy, czyli wieczorem – tłumaczy DGP. Dlatego ci, którzy zdecydują się na tę taryfę i będą korzystać z prądu tak, jak do tej pory, prawie na pewno dostaną znacznie wyższy rachunek.
– Skala zainteresowania zależy m.in. od gotowości do świadomego i elastycznego korzystania z energii. Oczywiście tak długo, jak długo ceny są „mrożone”, nie ma możliwości stosowania taryf dynamicznych – zauważa z kolei Beata Jarosz-Dziekanowska. ©℗