We wtorek 19 września w życie wchodzą przygotowane przez resort klimatu i środowiska przepisy noweli rozporządzenia ws. szczegółowych zasad kształtowania i kalkulacji taryf oraz rozliczeń w obrocie energią elektryczną. Ma to być odpowiedź na kryzys wywołany przez rosyjską inwazję na Ukrainę. Dzięki noweli niektórzy odbiorcy energii będą mogli liczyć naniższe rachunki za prąd. Dlaczego nie wszyscy?
Po raz pierwszy w historii powiązano obniżki cen z koniecznością udzielenia zgody marketingowej w powszechnie obowiązującym akcie prawnym. Dotychczas tego typu propozycje firmy składały samodzielnie klientom, oferując pewien upust (czasem prezent) w zamian za umożliwienie im wysyłania np. SMS-ów czy e-maili reklamowych. Teraz uregulowano to w rozporządzeniu ministra klimatu i środowiska w sprawie sposobu kształtowania i kalkulacji taryf oraz sposobu rozliczeń w obrocie energią elektryczną (Dz.U. z 2023 r. poz. 1847). Jeśli ktoś chce zaoszczędzić na prądzie do 125 zł rocznie, to musi spełnić któryś z warunków z art. 50b ust. 1 rozporządzenia. Jednym z nich jest wyrażenie zgody na „otrzymywanie od przedsiębiorstwa energetycznego (…) informacji dotyczących produktów i usług świadczonych przez to przedsiębiorstwo”.
– Dla mnie to skandal i próba wykorzystywania uprawnień władzy publicznej dla poprawiania sytuacji komercyjnych firm, bo choć mówimy o spółkach Skarbu Państwa, to jednak są to komercyjne firmy – mówi dr Paweł Litwiński, adwokat z kancelarii Barta Litwiński.
– To pierwszy znany mi przypadek, gdy prawodawca przewiduje zgodę marketingową jako przesłankę przyznania określonego świadczenia. Wątpliwości dotyczą w tym przypadku nie tylko sposobu wprowadzenia warunków obniżenia cen energii elektrycznej (nie zdążono uchwalić ustawy), lecz przede wszystkim doboru warunków uzasadniających przyznanie rabatu. Nie jest rolą państwa i firm z jego udziałem monetyzowanie danych osobowych i ingerowanie w prywatność obywateli – dodaje Adam Szkurłat, adwokat z kancelarii Lubasz i Wspólnicy.
Trudno mówić o dobrowolności
Zapytani przez DGP eksperci mają wątpliwości, czy zgoda udzielona na podstawie tego przepisu spełnia warunki wynikające z RODO. Podstawowym kryterium jest tu dobrowolność.
– Moim zdaniem warunek dobrowolności nie jest spełniony. Po pierwsze dlatego, że jedynym świadczeniem jest tu obniżka ceny w ramach już zawartej umowy. Albo się więc godzimy i dostajemy to świadczenie, albo też nie, ale wówczas ze świadczenia nie skorzystamy. Po drugie, tak duża kwota zaburza swobodę podejmowania decyzji o wyrażeniu zgody – uważa dr Paweł Litwiński.
Zazwyczaj firmy oferują drobne upusty za wyrażenie zgody marketingowej, od kilku do kilkunastu złotych. Powszechnie uznaje się, że w takich sytuacjach warunek dobrowolności jest spełniony. Tu zaś mamy do czynienia ze znacząco wyższą kwotą – 125 zł.
– Zgoda na przesyłanie takich informacji może zostać uznana za wymuszoną, jeśli kwota obniżki jest na tyle wysoka, że odbiorcy będą ekonomicznie „przymuszani”, żeby ją wyrazić. Według standardów RODO taka zgoda mogłaby być nieważna – zwraca uwagę dr hab. Arwid Mednis z Wydziału Prawa i Administracji UW, wspólnik w kancelarii Kobylańska Lewoszewski Mednis.
Zastrzeżeń jest jednak dużo więcej.
– To kuriozalne rozwiązanie, pomijam już to, że przepisami powszechnie obowiązującymi reguluje się sferę działań marketingowych w zakresie, w jakim obowiązuje swoboda działalności gospodarczej – zauważa Arwid Mednis.
– Nie wiadomo, jak te „informacje dotyczące produktów i usług świadczonych przez przedsiębiorstwa energetyczne” mają się do informacji handlowej, o której mowa w ustawie o świadczeniu usług drogą handlową, czy do marketingu bezpośredniego w rozumieniu ustawy – Prawo telekomunikacyjne, gdzie wyraża się zgodę na określoną komunikację. Jak to się ma do RODO? Czy to jest jakaś odrębna zgoda od zgód wyrażanych na podstawie tamtych przepisów? – wylicza swoje uwagi.
Zgody można wycofać
Wskazywane przez ekspertów wątpliwości stawiają firmy energetyczne w niekorzystnej dla nich sytuacji. Gdyby bowiem okazało się, że zgody marketingowe zebrane na podstawie rozporządzenia nie spełniają wymogów prawnych, to musiałyby usunąć utworzone na tej podstawie bazy danych. Dużo zależeć tu będzie od stanowiska prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Nie opiniował on projektu rozporządzenia, w związku z tym nie miał okazji przeanalizować problemu.
– Odrębnym zagadnieniem jest kwestia wycofania zgody przez klienta – każda z osób fizycznych ma do tego prawo, a samo wycofanie zgody powinno być równie łatwe jak jej wyrażenie. Rozporządzenie nie przewiduje, czy w przypadku wycofania zgody klient będzie uprawniony dalej do korzystania z obniżki – zwraca uwagę Adam Szkurłat.
Brak regulacji w tym zakresie może działać na korzyść klientów, a na niekorzyść firm energetycznych.
– Jeśli klient skorzysta z prawa do wycofania zgody, to w moim przekonaniu obniżka nadal będzie obowiązywać – uważa dr Paweł Litwiński.
Wyrażenie zgody marketingowej to jedna z sześciu możliwości na skorzystanie z obniżki. Większość pozostałych można zakwalifikować jako proekologiczne. Chodzi np. o wykazanie zmniejszonego o 5 proc. zużycia energii w ciągu trzech miesięcy, wyrażenie zgody na otrzymywanie faktur drogą elektroniczną (mniejsze zużycie papieru) czy bycie prosumentem energii odnawialnej (np. fotowoltaika). Dodatkowa możliwość w postaci wyrażenia zgody marketingowej odstaje od pozostałych opcji. Dlaczego więc dodano ją do przepisu, jakie cele chciano w ten sposób osiągnąć? Zapytaliśmy o to resort klimatu, ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Nie znaleźliśmy jej również w uzasadnieniu projektu nowelizacji rozporządzenia. Wskazano w nim jedynie, że „warunki, po spełnieniu których przedsiębiorstwo obrotu ma możliwość zastosowania obniżenia wyliczonej kwoty należności, obejmują głównie zagadnienia aktywizujące odbiorców, np. wyrażenie zgody na otrzymywanie korespondencji marketingowej lub otrzymywanie faktur VAT w postaci elektronicznej lub z wykorzystaniem tzw. eBOK-ów, jak również zagadnienia efektywnościowe odnoszące się do redukcji zużycia energii czy bycia prosumentem OZE”. ©℗