Gdy słucham przedstawicieli resortu energii, to nie wiem już, czy mam rozdwojenie, czy roztrojenie jaźni. Odnoszę wrażenie, że minister Tchórzewski i jego zastępcy (wiceministrowie Tobiszowski i Kowalczyk) mówią zupełnie o czym innym i innymi językami. Ale najbardziej w tym wszystkim bawi mnie to, że dla ratowania Kompanii Węglowej realizowany będzie plan ministra Wojciecha Kowalczyka, który był także wiceministrem gospodarki, a potem Skarbu Państwa w rządzie Ewy Kopacz. Wtedy PiS zrównał jego plan z ziemią. W zasadzie „bawi” to złe określenie, bo sytuacja górnictwa węgla kamiennego jest tragiczna. I nie jest to wcale przesadzone słowo. Wszyscy patrzą na największą Kompanię Węglową, która ledwo zipie, ale nie każdy wie, że o być albo nie być walczy Jastrzębska Spółka Węglowa. Kilkuset milionów złotych brakuje też Katowickiemu Holdingowi Węglowemu.
Tymczasem co jest głównym tematem newsów węglowych? A na przykład to, że nowa KW będzie się nazywać Polska Grupa Górnicza, a z KHW może powstać Polski Holding Węglowy (w który ma zainwestować energetyka – zresztą podobnie jak w KW). Szyldy. Mniej więcej jak zmiana nazwy Ministerstwa Gospodarki na Ministerstwo Energii (które jak na razie z energią niewiele ma wspólnego).
I temat numer dwa – czyli: „Jak to, nie będzie czternastki w terminie?!”. Podczas gdy przynajmniej kilka kopalń naprawdę będzie się musiało bronić przed likwidacją, co moim zdaniem raczej się im nie uda (w KW to Sośnica, Rydułtowy-Anna, Pokój i Halemba-Wirek; w JSW – Krupiński, w KHW – Ruch Śląsk kopalni Wujek), związki zawodowe mają czelność zajmować się wypłatą czternastej pensji. Świadomie piszę „mają czelność”, bo po pierwsze, rok ma 12 miesięcy, a nie 14, a po drugie, słynna czternastka w założeniu była jednak nagrodą z zysku. A nagród nie płaci się ze strat, co słusznie zauważył minister energii Krzysztof Tchórzewski w niedawnej rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. W JSW porozumienie podpisano (spółka zapłaci górnikom później, będzie musiała jednak sprzedać jakieś swoje aktywa oraz zapłacić ustawowe odsetki). W KW i KHW związkowcy nie zgodzili się natomiast na rozłożenie czternastki na raty (w KHW na dwie, w KW na trzy). Godny podziwu jest ten upór maniaka, z jakim działa tzw. strona społeczna w górnictwie. „Titanic” tonie, ale orkiestra gra dalej.
Przypomnę tylko, że ci sami związkowcy czy to temu rządowi, czy poprzedniemu zarzucają niepodejmowanie strategicznych działań w górnictwie na rzecz obrony miejsc pracy. A ja się pytam: panowie, co WY robicie w tej kwestii? Związkowcy byli i niestety nadal są głównym hamulcowym jakichkolwiek reform w branży. A politycy jak potulne baranki latami tylko ulegali presji palenia opon w stolicy czy zatrzymywania pracy kopalń.
Związkowcy w górnictwie zepsuli ideę związków zawodowych. Pokazali, że dla nich liczy się tylko to, by zgadzały się związkowe etaty – i to wcale nie miejsca pracy w kopalniach. Widzą to zresztą sami górnicy, wystarczy poczytać branżowe fora czy komentarze do jakichkolwiek artykułów o górnictwie. Spytacie państwo: to dlaczego uzwiązkowienie kopalń wynosi ponad sto procent? Sama się zastanawiam. Bo górnicy coraz bardziej widzą, że związkowcy wcale nie walczą o nich, tylko o siebie. Przykładem niech będzie ubiegłoroczny strajk w JSW. Co zyskała załoga, poza dymisją znienawidzonego prezesa Jarosława Zagórowskiego? Zasadniczo nic, bo w sumie większość cięć, jakie zaproponował ówczesny zarząd, została w porozumieniu przez związkowców zaakceptowana. A górnicy znów obudzili się z ręką w nocniku (w JSW powstał wtedy nowy związek zawodowy – w opozycji do dotychczas tam istniejących).
Dziś związki zaczynają podnosić larum, że PiS ich oszukał. A ja się nie zgadzam. Czy od wyborów ktoś zamknął/wyciszył/wygasił (proszę wybrać najodpowiedniejsze dla siebie słowo) jakąś kopalnię? Nie. Czy ktoś podjął decyzję o tym, że w kopalniach nie będzie czternastek, barbórek, kredkowego, deputatu węglowego albo flapsów (tak określa się bony za posiłki regeneracyjne)? Nie. Czy ktoś zaczął zwalniać górników? Nie. Czy ktoś podjął decyzję o prywatyzacji kopalń? Nie.
Czyli mamy status quo. A że ceny węgla na świecie są coraz niższe i szans na odbicie nie widać i będzie tylko gorzej... Kto by się tam takimi bzdurami przejmował. Najwyżej zrobi się strajk.