Zdaniem ekspertów projekt nowelizacji rozporządzenia o limitach cen nie w pełni odpowiada potrzebom.
Zdaniem ekspertów projekt nowelizacji rozporządzenia o limitach cen nie w pełni odpowiada potrzebom.
Ustawa o limitach cen energii i towarzyszące jej rozporządzenie, jak już pisaliśmy, uderzają w rentowność wytwórców prądu z OZE, a także z węgla brunatnego.
Pod wpływem licznych protestów rząd zapowiedział nowelizację. Z projektu tej noweli, do którego dotarliśmy, wynika, że źródła odnawialne dostaną 50 zł dodatkowego bonusu. W tej chwili pułap dla OZE jest określony na poziomie 295 zł za MWh. Projekt wychodzi też częściowo naprzeciw potrzebom wytwórców energii z węgla brunatnego. Ignoruje natomiast postulaty niezależnych spółek obrotu.
Przypomnijmy, że w rozporządzeniu limity cen dla wytwórców ustalono w odniesieniu do poszczególnych technologii wytwarzania energii elektrycznej. Podmioty objęte tą regulacją będą musiały przekazywać odpis na rachunek Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny.
W reakcji na zbyt niskie progi cenowe ustalone w rozporządzeniu branża OZE wszczęła alarm. W piśmie do premiera Mateusza Morawieckiego przestrzegała, że nałożenie takiego pułapu przychodowego – w przypadku produkcji energii z OZE – zbiega się z drastycznym wzrostem kosztów obsługi kredytów zaciągniętych na realizację inwestycji w energetykę wiatrową czy fotowoltaikę.
Jak wskazała, biorąc pod uwagę aktualne wskaźniki, w tym m.in. wysokość stóp procentowych NBP (stopa referencyjna 6,75 proc.), WIBOR (obecnie sięgający nawet 7,6 proc.), koszty kredytów inwestycyjnych zanotowały w ostatnim roku ponaddwukrotny wzrost.
W przypadku standardowego projektu farmy wiatrowej, składającego się z turbin o łącznej mocy 50 MW, koszt jednostkowy to 8 mln zł na 1 MW zainstalowanej mocy. Przy wkładzie własnym na poziomie 30 proc. i 13-letnim okresie realnego kredytowania RSSO jest na poziomie 10 proc.
Jak obliczyła branża, limit przychodów ze sprzedaży energii na poziomie 295 zł za MWh, po pokryciu kosztów operacyjnych i podatków lokalnych, nie wystarczy w pierwszym roku eksploatacji na pokrycie kosztów kapitałowych, a nawet na bieżącą spłatę odsetek od zaciągniętego kredytu, nie mówiąc już o jakiejkolwiek dywidendzie dla inwestora.
„Model finansowy tak opisanego projektu, uwzględniający dodatkowo koszty inne niż finansowe, wykazałby istotną stratę roczną na poziomie 8–10 proc. wartości kredytu, co czyniłoby go w praktyce niebankowalnym” – podkreślono w piśmie do szefa rządu.
Z kolei, jak dodano, w przypadku inwestycji przygotowywanych do realizacji tak niski próg przychodowy doprowadzi co najmniej do ich odłożenia w czasie, a w części przypadków nawet do rezygnacji z nowych projektów.
Na – płynące z rządowych regulacji – zagrożenia dla wytwórców energii z węgla brunatnego wskazywał z kolei Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin. Jak ocenił, regulacje wynikające z rozporządzenia dotyczące obliczania limitu ceny nie pozwolą tej spółce na osiąganie takich przychodów ze sprzedaży energii, by pokryły one w całości koszty wytworzenia energii.
ZE PAK przypomniał, że zgodnie z rozporządzeniem koszt zużytego paliwa, z uwzględnieniem kosztu transportu i składowania, który może zostać wykorzystany do wyliczenia limitu ceny sprzedaży energii przez spółkę, został ograniczony do poziomu 7,8 zł/GJ.
Tymczasem, jak podkreślił, jednostkowy koszt zakupu węgla brunatnego przez spółkę wyrażony w zł/GJ, zarówno w roku 2021, jak i 2022, przewyższał poziom ustalony w rozporządzeniu.
– Spółka zakłada, że w związku z zamykaniem kolejnych eksploatowanych odkrywek, a co za tym idzie – niższym prognozowanym wolumenem dostaw węgla, jednostkowy koszt zakupu węgla brunatnego w 2023 r. wzrośnie w porównaniu z poziomem wynikającym z planowanego wykonania kosztów roku 2022 – dodał.
W reakcji na liczne protesty rząd zdecydował się na nowelizację rozporządzenia. Zapowiedź projektu w tej sprawie resort klimatu wpisał do wykazu prac rządu 7 grudnia. Jak podał, proponowane zmiany dotyczą m.in. zmiany komponentów kosztowych służących obliczeniu limitu ceny dla wytwórców wykorzystujących jako paliwo węgiel brunatny oraz wybranych wytwórców OZE. Planowany termin przyjęcia projektu przez Radę Ministrów określono na IV kw. tego roku.
Dotarliśmy do wersji projektu z 6 grudnia, która – według naszych źródeł – może być jeszcze modyfikowana.
W propozycji poprawionego rozporządzenia wytwórcy energii z OZE mieliby dostać 50 zł/MWh „bonusu” na pokrycie kosztów inwestycyjnych i remontowych niczym wytwórcy energii elektrycznej z węgla czy gazu.
W ocenie jednego z ekspertów „to rozwiązanie jest nieidealną odpowiedzią na problem niewystarczającego pokrycia kosztów przez niektórych producentów energii z OZE”.
– Przecież spółki szczegółowo raportują do systemów Ministerstwa Klimatu swoje koszty – jednym te 50 zł/MWh nie wystarczy na pokrycie rosnących kosztów obsługi i finansowania, innym doda jeszcze więcej – argumentuje. Wszystko zależy od tego, kiedy, która instalacja i w jakim systemie wsparcia się wybudowała.
Zdaniem naszego rozmówcy to pokazuje, że ministerstwo „nadal nie rozróżnia wystarczająco pomiędzy różnymi typami OZE i że administracji brakuje lepszego monitoringu sytuacji”.
– Kopalnie i elektrownie znamy i rozumiemy ich funkcjonowanie od lat, ale pora w końcu pogłębić nasze zrozumienie różnych modeli działania inwestorów OZE – puentuje.
Jeżeli zaś chodzi o wytwórców energii z paliw kopalnych (węgiel kamienny i brunatny) w ich pułapie cenowym – na mocy nowelizacji rozporządzenia – uwzględnione mają być rzeczywiście poniesione koszty transportu i składowania, wynikające z ksiąg rachunkowych wytwórców energii elektrycznej.
Projekt nowelizacji rozporządzenia nie odpowiada natomiast na postulaty niezależnych podmiotów obrotu energią elektryczną. Tymczasem – jak już pisaliśmy – przestrzegają one, że na skutek nowych przepisów wielu podmiotom grozi upadłość, a skutkiem będzie monopolizacja rynku energii.
– Zgodnie z ustawą spółki obrotu mają działać na 3-procentowej marży, liczonej od kosztu zakupu energii. Tymczasem wiele podmiotów wcześniej kupiło energię na przyszły rok, po niskich cenach. To oznacza, że przy obecnie panującej inflacji nie będą w stanie pokryć marżą rosnących kosztów działalności – tłumaczy jeden z naszych rozmówców z tej branży.
I podsumowuje: – Zarówno rozporządzenie, jak i ustawa wymagają pilnej korekty, są pełne sprzeczności, co jeszcze bardziej pogrąża branżę obrotu energią elektryczną. ©℗
W reakcji na protesty firm OZE rząd chce podwyższyć limit cenowy dla tej branży
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama