Minęły trzy lata od rozpoczęcia kadencji nowej Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen. Konia z rzędem temu, kto wtedy w grudniu 2019 r. przypuszczał, że dziś jedną z najbardziej wyczekiwanych w całej Unii Europejskiej propozycji legislacyjnych tej Komisji – zapowiedzianą na początek 2023 r. – będzie coś tak technicznie brzmiącego jak Europejski akt w sprawie surowców krytycznych (European Critical Raw Materials Act). Jak zatem do tegodoszło?
Minęły trzy lata od rozpoczęcia kadencji nowej Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen. Konia z rzędem temu, kto wtedy w grudniu 2019 r. przypuszczał, że dziś jedną z najbardziej wyczekiwanych w całej Unii Europejskiej propozycji legislacyjnych tej Komisji – zapowiedzianą na początek 2023 r. – będzie coś tak technicznie brzmiącego jak Europejski akt w sprawie surowców krytycznych (European Critical Raw Materials Act). Jak zatem do tegodoszło?
Ostatnie miesiące i lata – od wybuchu w Europie pandemii COVID-19 wczesną wiosną 2020 r. i rozpoczęcia przez Rosję Putina 24 lutego br. barbarzyńskiej wojny w Ukrainie – sprawiły, że w Unii najważniejsze stały się dwie sprawy. Po pierwsze – wzmacnianie naszej tzw. strategicznej odporności, skracanie łańcuchów dostaw, budowanie niezależności krajów Wspólnoty od dostawców, produktów czy nośników energii z zewnątrz. I po drugie – zielona transformacja UE i jej rola już nie tylko w próbie powstrzymania postępującego kryzysu klimatycznego, lecz także w wychodzeniu ze spowolnienia gospodarczego wywołanego koronawirusem, a zupełnie ostatnio – w jak najszybszym odchodzeniu od wykorzystywania rosyjskich paliw kopalnych: węgla, gazu ziemnego i ropy naftowej.
Jeden i drugi temat nierozerwalnie wiążą się z kwestią surowców krytycznych i – co w przypadku Polski szczególnie istotne – z węglem koksowym. Jest on niezbędny, i w perspektywie najbliższych kilkunastu lat wciąż technologicznie nie do zastąpienia w produkcji stali. A ta z kolei wskazywana jest – obok kobaltu czy grafitu – jako jeden z komponentów kluczowych do powodzenia twin transition, czyli podwójnej transformacji – energetycznej i cyfrowej. W Unii realizacji tych celów służą dwa sztandarowe programy KE: Europejski Zielony Ład oraz Europa na miarę erycyfrowej.
Stal – a co za tym idzie także węgiel koksowy – mają też ogromne znaczenie dla europejskiego sektora zbrojeniowego i rozwoju odnawialnych źródeł energii, budownictwa, przemysłu motoryzacyjnego, branży kolejowej czy lotniczej. Weźmy pierwszy z brzegu przykład – energetykę wiatrową: aby powstał jeden wiatrak o mocy 1 MW, potrzebne jest ok. 140 t stali, co z kolei wymaga użycia prawie 80 t węgla koksowego. A sam tylko potencjał energetyki morskiej w Polsce, według raportu Wind Europe i Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, to ok. 28 GW (28 tys. wiatraków)! Nie zapominajmy ponadto o produktach ubocznych wytwarzania koksu – mają one zastosowanie chociażby przy produkcji baterii, np. do samochodów elektrycznych. A rola elektromobilności w UE będzie niewątpliwie tylko rosła – również w kontekście podjętej niedawno decyzji o zakazie sprzedawania od 2035 r. nowych aut z konwencjonalnymi silnikamispalinowymi.
To wszystko sprawia, że nie jest nadużyciem stwierdzenie, iż Europejski Zielony Ład co najmniej w perspektywie krótko- i średniookresowej potrzebuje węgla koksowego – bez niego trudno mówić o transformacji energetycznej, o taniej i zielonej energii, o bezemisyjnym transporcie. Tymczasem największy producent tego surowca w Unii – a od 2023 r. prawdopodobnie jedyny – to Polska. Jednocześnie od lat niezmiennie wzrasta europejskie uzależnienie od jego importu z państw trzecich – według danych z 2021 r. pokrywał on niemal 75 proc. naszego zapotrzebowania na ten węgiel. Główni dostawcy to Stany Zjednoczone, Rosja, Kanada, Mozambik i przede wszystkim Australia – szacuje się jednak, że ślad węglowy surowca sprowadzanego stamtąd jest nawet trzykrotnie wyższy niż rodzimej produkcji!
To dlatego węgiel koksowy, i to już od 2014 r., znajduje się na specjalnej liście surowców krytycznych UE – w latach 2017 i 2020 skutecznie zabiegałem o utrzymanie go tam. Czemu to takie ważne? Po pierwsze – ze względu na łatwiejsze pozyskiwanie środków na kolejne inwestycje, rozszerzanie działalności, np. w kierunku wytwarzania wodoru, oraz tworzenie nowych, przyszłościowych miejsc pracy. Banki i inne instytucje finansowe w Europie od kilku już lat generalnie nie współpracują z sektorem węglowym – węgiel koksowy to wyjątek, tak długo jednak, jak utrzyma status surowca krytycznego. I po drugie – preferencyjne traktowanie także w kontekście legislacji. Dobry przykład to rozporządzenie metanowe, nad którym obecnie pracujemy w Parlamencie Europejskim – kopalnie węgla koksowego są na razie wyłączone spod tych restrykcyjnych przepisów.
Kluczowe jest więc obronienie miejsca węgla koksowego na liście surowców krytycznych – jej rewizja przewidziana jest na przyszły rok, a ja już teraz rozmawiam o tym m.in. z Komisją Europejską. Ważne, by wszystkie surowce strategiczne uzyskały taki sam priorytetowy status, jeśli chodzi o dostęp do finansowania.
To swoiste być albo nie być, chociażby dla naszej Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W Parlamencie Europejskim jest duże dla tego zrozumienie – ważne, by polski rząd potrafił skutecznie bronić tego na unijnym forum. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama