Z informacji DGP wynika, że pierwsze pisemne ostrzeżenie o potencjalnym braku dostaw węgla kamiennego z Rosji minister klimatu Anna Moskwa wystosowała do wicepremiera i szefa MAP Jacka Sasina w dniu wybuchu wojny w Ukrainie, czyli 24 lutego.

Kto ma kupować węgiel

Co najmniej od wybuchu wojny trwa w rządzie dyskusja na temat tego, kto ma kupować węgiel - wynika z dokumentów, o których dowiedział się DGP. Sprawę ma przeciąć wydane dwa dni temu przez premiera pismo z poleceniami dla państwowych spółek. Festiwal wzajemnych oskarżeń w rządzie trwa.

Z informacji DGP wynika, że pierwsze pisemne ostrzeżenie o potencjalnym braku dostaw węgla kamiennego z Rosji minister klimatu Anna Moskwa wystosowała do wicepremiera i szefa MAP Jacka Sasina w dniu wybuchu wojny w Ukrainie, czyli 24 lutego. Informowała w nim także o tym, że planuje złożyć wniosek do premiera w sprawie zwiększenia przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych (RARS) zapasów surowca lub utworzenia specjalnej rezerwy. Jednak jeden z naszych rozmówców z KPRM zauważa, że działania RARS na tym etapie miały dotyczyć zapasów węgla dla elektrowni i ciepłowni, a nie odbiorców indywidualnych - węgiel dla nich miały kupić spółki.

Dalsze kroki

Jacek Sasin odpowiedzi udzielił na początku marca. Uznał, że postulat Anny Moskwy jest uzasadniony i sugerował nawet dalsze kroki, np. by RARS rozważyła zakup węgla z importu. Miałoby to być uzupełnieniem do innych działań związanych z zwiększeniem wydobycia w kopalniach czy importu węgla przez państwowe spółki. Ale nawet mimo takich działań szef MAP już wtedy szacował, że niedobór węgla energetycznego wyniesie około 3 mln ton.

Parę dni później Anna Moskwa składa na ręce Mateusza Morawieckiego pismo, w którym zwraca się o pilne podjęcie decyzji o utworzeniu rezerwy strategicznej węgla kamiennego (poza programem rezerw strategicznych). Minister klimatu odnotowuje, że w tej sprawie wspiera ją także Jacek Sasin. Wspólnie postulują też o rozważenie zakupu węgla z importu i zaangażowanie RARS w magazynowanie i transport pozyskanego surowca. Nasi rozmówcy relacjonują, że premier zareagował w pierwszej dekadzie maja, gdy podjął decyzję o “utrzymaniu rezerwy” węgla, choć o wolumenie istotnie mniejszym od postulowanego. To najwyraźniej nie satysfakcjonowało Jacka Sasina, bo - jak ustaliliśmy - 24 czerwca z jego resortu do KPRM w trybie niejawnym wyszło pismo przypominające o problemie braku dostępności węgla. - Odpowiedzią na to jest polecenie premiera z 13 lipca, wydane dla dwóch spółek - twierdzi rozmówca z MAP.

Działania RARS

Przedstawiciele KPRM bronią się, mówiąc, że zakup węgla od samego początku miał być przede wszystkim zadaniem spółek Skarbu Państwa, a RARS miał tu pełnić jedynie rolę pomocniczą. Działania RARS miały dotyczyć pierwotnie nie węgla dla gospodarstw domowych, a rezerw dla energetyki i ciepłowni.

W dodatku, jak słyszymy, spółki były sondowane w sprawie możliwości podjęcia działań, ale każdorazowo wzbraniały się przed tym, zasłaniając się np. Kodeksem handlowym czy Kodeksem pracy. - Wydane polecenie pozbawia je tej możliwości - wskazuje współpracownik Mateusza Morawieckiego. - Od pierwszego dnia mieliśmy wrażenie, że nikt nie chce się tym zająć. Sasin boi się buntu w spółkach górniczych w związku z tym, że ściąga węgiel z zagranicy, zamiast wydobywać krajowy. Jak by ci, którzy są za to bezpośrednio odpowiedzialni, wzięli się za to dwa miesiące temu, byłoby to bardziej realne. Dziś nie ma wyjścia, trzeba robić wszystko, co się da - przyznaje rozmówca DGP. Relacjonuje też, że na początku czerwca premier miał domagać się sprawozdania z dotychczas podjętych działań, a sprawa rozstrzygnęła się w tym tygodniu. Na poniedziałkowej naradzie Jacek Sasin miał wskazywać na problemy spółek wynikających z Kodeksu spółek handlowych. - Wtedy okazało się, że spółki nie kupiły węgla i są duże braki - zauważa jeden z naszych rozmówców. Premier postanowił więc przeciąć temat, wydając 13 lipca decyzję dla dwóch spółek węglowych.

Polecenie premiera

Polecenie premiera z 13 lipca jest wygodne dla obu stron sporu. Dla otoczenia premiera to dowód, że premier musiał bezpośrednio interweniować, bo MAP nie był w stanie zmusić spółek do kupowania węgla. Z kolei z punktu widzenia MAP to dowód, że Sasin miał rację sygnalizując, że bez wydania tego polecenia spółki nie mogły tego zrobić bo zabraniał im to KSH.

W trakcie wewnętrznej wymiany zdań 12 marca została opublikowana specustawa ukraińska. To w niej został zawarty przepis dający premierowi prawo wydawania poleceń z klauzulą natychmiastowej wykonalności w sytuacjach kryzysowych. Właśnie on był podstawą prawną polecania z 13 lipca dla Węglokoksu i PGE Paliwa. Obie spółki mają do końca sierpnia zakupić węgiel energetyczny (odpowiednio: 2 mln i 2,5 mln ton) i sprowadzić go do kraju, najpóźniej z końcem października. Z kolei w zeszłym tygodniu Sejm przyjął znowelizowaną ustawę o RARS, która daje możliwość przekazania rezerw Agencji, w celu złagodzenia zakłóceń dostaw, związanych z funkcjonowaniem gospodarki lub służących zaspokojeniu podstawowych potrzeb obywateli.

Oprócz tego, trwa inna dyskusja w sprawie dodatkowych kroków, które mają zminimalizować skutki kłopotów z paliwami. W ostatnim czasie resort Jacka Sasina porozsyłał po rządzie różne - miejscami daleko idące - propozycje dotyczące tego, jak poradzić sobie z pełzającym kryzysem na rynku węgla. Jak na razie nie budzą one zbyt dużego entuzjazmu. Przykładowo propozycja wprowadzenia zerowego VAT na węgiel kamienny w 2022 r. została dość chłodno przyjęta przez Ministerstwo Finansów, które miało zwrócić uwagę na koszty budżetowe takiego rozwiązania i zapewnić, że propozycja będzie analizowana. Z kolei propozycji Sasina, by zintensyfikować prace w kopalniach (poprzez pracę także w soboty i święta), zaoponowały spółki górnicze, które zwróciły uwagę m.in. na przepisy wynikające z Kodeksu pracy.

Więcej na ten temat przeczytasz w poniedziałkowym wydaniu DGP.