W jaki sposób Europa może lub powinna zastąpić dostawy z Rosji? - zastanawiali się uczestnicy panelu dyskusyjnego pt. „Bezpieczeństwo energetyczne dostaw do krajów Europy” w drugim dniu Kongresu 590

Rosyjska inwazja na Ukrainę narzuciła konieczność rewizji dotychczasowej polityki energetycznej krajów europejskich. Przyczyniła się jednocześnie do drastycznego wzrostu cen surowców energetycznych i przyniosła zwątpienie w trwałość postpandemicznego ożywienia gospodarczego. Wojna w Ukrainie pokazała wyraźnie skalę uzależnienia krajów członkowskich UE od dostaw węglowodorów i węgla z Rosji. Państwa unijne musiały odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytania dotyczące bezpieczeństwa energetycznego Europy. Jak w nowej rzeczywistości można utrzymać wyznaczone wcześniej cele klimatyczne? Jakie są alternatywne źródła i kierunki dostaw?
Z turbulencjami sobie na razie radzimy dość dobrze na tle Europy. Ale co nas czeka w przyszłości? - pytał prowadzący dyskusję Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego. - Co się dzieje na rynku węgla?

Węglowa presja

- Rynek węgla bardzo się zmienił. Kilka lat temu zalegały tony surowca na zwałach, teraz go nie ma - wyjaśniał dr inż. Łukasz Herezy, dyrektor ds. innowacji w spółce Lubelski Węgiel „Bogdanka”. Jego zdaniem wszystkie moce w spółkach są uruchomione na maksymalnym poziomie, bo po pandemii znacznie wzrosło zapotrzebowanie na węgiel, a elastyczność w wydobyciu jest niewielka, co wynika z konieczności wcześniejszego przygotowania frontów. Te przygotowania należy zacząć 2-2,5 roku wcześniej. - Przyspieszyć wydobycia się nie da, nie można tego robić tak szybko, jakie są oczekiwania. Wykorzystujemy to co zaprojektowaliśmy wcześniej, uwzględniając parametry złoża - jak czysty jest węgiel, jak rozległy jest jego pokład. W obecnie eksploatowanych frontach parametry są gorsze, złoże jest poprzerastane, niskie. To zanieczyszcza urobek i relatywnie mniejsza jest produkcja netto - tłumaczył Łukasz Herezy.
Zdaniem dyrektora musimy się otworzyć na nowe kierunki importu. Polska była już importerem węgla, głównie z Rosji. Ten węgiel zaspokajał głównie potrzeby odbiorców indywidualnych. Bo zapotrzebowanie energetyki pokrywał prawie w całości węgiel z Polski. Teraz trzeba więc zabezpieczyć potrzeby obywateli na zimę i jest w tej sprawie duża presja. Nie jest to jednak proste zadanie, bo trzeba znaleźć dostawców, kupić i przetransportować. Co powoduje pewne zatory w portach, które mają swoje ograniczenia. Bardzo ważna jest tu przepustowość infrastruktury, a dodatkowo zmniejsza ją fakt, że kierunek eksportu z Ukrainy się zmienił i prowadzi teraz w znacznej mierze przez Polskę, co znacznie zamyka zdolności transportowe.

Korzyści z dywersyfikacji

Dzięki Gazoportowi budowanemu od 2007 r. i kończonemu Baltic Pipe wychodzimy z uzależnienia gazowego. Gdy Rosjanie odcięli nam dostawy nic się nie stało. Ale jak będzie zimą? - zastanawiał się Marcin Roszkowski.
Jesteśmy w innym miejscu niż większość krajów UE. Na poziomie unijnym teraz tworzone są plany dywersyfikacji dostaw gazu i poszukuje się nowych źródeł energii. Komisja Europejska i niektóre kraje robią teraz to co my już zrobiliśmy - wyjaśnia Robert Perkowski, wiceprezes zarządu ds. operacyjnych PGNiG SA. Za przykład podał Niemcy, które idą naszym śladem, decydując się na budowę terminali do odbioru skroplonego gazu. My z gazoportu w Świnoujściu korzystamy już od kilku lat, a w ostatnich miesiącach wyraźnie zintensyfikowaliśmy dostawy. Nową trasę przesyłową otworzy niebawem Baltic Pipe. Już możemy korzystać z połączenia gazowego z Litwą i odbierać LNG w Kłajpedzie. - Sytuacja obecna nie jest łatwa. Gazprom doprowadził do kryzysu gazowego w całej Europie, a Polska jest częścią wspólnego rynku - wyjaśniał wiceprezes. - Gazprom przestał dostarczać nam gaz wcześniej, niż planowaliśmy, ale to my zdecydowaliśmy o nieprzedłużaniu długoterminowej umowy, która wygaśnie z końcem tego roku. Przygotowywaliśmy się do tego już od lat. Mamy kontrakty na dostawy LNG z Kataru i USA, mamy naszą norweską spółkę wydobywczą, która wyprodukuje co najmniej 3 mld m sześc. w tym roku. To duży postęp, bo w zeszłym roku było to mniej niż 1,5 mld m sześc. a dwa lata temu ok. 0,5 mld m sześc. Mamy też nasze krajowe wydobycie, które zapewnia ok. 20 proc. rocznego zapotrzebowania na gaz w Polsce - mówił przedstawiciel PGNiG.
Czy jesteśmy bezpieczni? - Gospodarstwa domowe są bezpieczne, do nich będzie płynąć tyle gazu, ile potrzeba - stwierdził Robert Perkowski. - Mamy możliwość zakupu gazu zarówno z międzynarodowego rynku LNG poprzez terminale w Świnoujściu i Kłajpedzie jak również z Unii Europejskiej, dzięki połączeniom z Niemcami czy Czechami. Już teraz do naszych portów wpływa nawet sześć statków miesięcznie ze 100 mln m sześc. każdy. Mamy własne wydobyci w kraju i na norweskim na szelfie. I mamy pełne magazyny. Ale jak wspomniałem kryzys gazowy, wywołany przez Rosję, dotyczy całej Europy, istnieje ryzyko cenowe, które dotyczy i nas i innych krajów - wyjaśniał.

Szukanie alternatywy

Bezpieczeństwo energetyczne i dostaw energii oznacza zdolność systemu do zaspokojenia potrzeb energetycznych konsumentów. W danym momencie i w takiej ilości jakiej konsument potrzebuje. - Jednym słowem chodzi o to, by konsument mógł swoje potrzeby zaspokoić w pełni - podkreślał Mariusz Przybylik, dyrektor zarządzający w Accenture w obszarze energetyka, chemia, górnictwo. Jego zdaniem mamy różne możliwości, ważne jest, by z tej różnorodności umieć korzystać, być elastycznym w konsumpcji i móc wykorzystać szerszy portfel źródeł energii. Używamy gazu, ale to wtórne, bo potrzebujemy ciepła w domu. Może zatem tę potrzebę można zaspokoić inaczej. Kluczem do sukcesu są według dyrektora nowe technologie i cyfryzacja. Oraz elastyczność w wykorzystaniu technologii i sprawne zarządzanie a także nowe metody wydobycia surowców i przesyłania energii do konsumentów.
Gaz miał być niepolityczny, wspierać rozwój Rosji, co okazało się nieprawdą. Czy węgiel będzie teraz paliwem przejściowym? - pytał moderator.
- Węgiel w Unii Europejskiej będzie w odwrocie. UE wręcz przyspiesza, znów podniosła koszty emisji CO2 - mówił Łukasz Herezy. - My jednak wiemy, że jesteśmy tą kopalnią, która zamknie się ostatnia. Do 2049 r. nadal musimy i będziemy zaspokajać potrzeby naszego rynku. Jednak sytuacja na rynku jest zmienna, trudno przewidywać przyszłość. Węgiel postrzegany jest różnie, tu sytuacja i zapotrzebowanie zmienia się co mniej więcej dwa lata. My mamy średnią i za nią podążamy. 9,5 mln ton rocznie to nasz cel.
- Czy jednak nie pora by przyspieszyć z nowymi technologiami? Każdy kryzys jest pretekstem do zmiany sposobu myślenia - mówił Robert Perkowski. Jego zdaniem przyszłością są np. dynamiczne taryfy, używanie energii elektrycznej gdy jest tańsza, a gdy przychodzi pik zużycia wyłączymy na pewien czas ogrzewanie i nawet nie odczujemy spadku. Potrzebne są jednak nowe technologie, IT, cyfryzacja. Dziś w każdej branży wiele się dzieje. Unia zaostrzyła kierunek, węgla będzie coraz mniej. Ale już dziś wiele przedsiębiorstw energetycznych ma wielopaliwowe bloki, ma możliwość spalania odpadów. - Przyszłością jest też biometan, wytwarzany z odpadów organicznych. Chcemy by taka wytwórnia była w każdej gminie, jednocześnie to bardzo trudny proces. Gdy gaz był wyjątkowo tani, wyprodukowanie biometanu wydawało się bardzo drogie, teraz relacja cen się zmieniła. Wtedy nie było uzasadnienia ekonomicznego dla biogazu. Dziś chcemy być animatorem rynku gazu, zapewnić odbiór od tego kto go wyprodukuje. Zobaczymy jaką część biometanu możemy wykorzystać. Potrzebujemy stałego strumienia surowca, być może rolnicy przejdą na uprawę innych roślin. Jeśli wciągniemy w ten proces producentów, samorządy, pojawią się nowe możliwości. Także wodór będzie coraz częściej stosowanym paliwem, gdy pojawi się nadwyżka energii z OZE, bo dziś straty energii przy jego produkcji sięgają nawet do 50 proc. Teraz najlepszą forma energii jest ta, która jest najmniej przetwarzana - mówił przedstawiciel PGNiG.
Zdaniem Mariusza Przybylika sposobów by zwiększyć suwerenność energetyczną naszych domów jest wiele, ale kluczem jest dostępność. Najważniejsza jest efektywność energetyczna i wykorzystanie różnych możliwości. To co już mamy to dobra baza i dobry kierunek, ale jeszcze nie w pełni je wykorzystujemy. Trend powstał już przed pandemią, ale COVID-19 i wojna przyspieszyły poszukiwanie nowych rozwiązań. Już nie ma dyskusji czy robić transformację energetyczną, ale jak szybko.

Wizja przyszłości

Jak zatem będzie wyglądał świat w roku 2050? Zdaniem Łukasza Herezy warto zwrócić oczy na Japonię, która w swoim miksie utrzymuje energię z węgla na poziomie 30 proc., 20 proc. to atom, potem inne - woda, OZE. Przy czym wszystkie surowce są tam importowane. Także węgiel traktowany jako paliwo najtańsze, łatwo dostępne i pochodzące z krajów stabilnych politycznie.
- Nie znamy technologii przyszłości. Może będziemy mieć kieszonkowe baterie, które będą zasilały dom, samochód... Mix zostanie uszczuplony o węgiel, gaz może urosnąć, uzupełniając wszystkie inne, czyste źródła energii. Rynek pokaże, w której niszy rozwiną się nowe rozwiązania, może samochody będą już tylko wodorowe, a inteligentne domy w większości zasilane pompami ciepła - rozważał Robert Perkowski.
- Widzę energetykę odnawialną i jądrową, a gaz posłuży do innych procesów technologicznych, chemicznych. Przeniesiemy się do wirtualnej rzeczywistości i będzie potrzeba dużo energii by zasilać technologie - stwierdził Mariusz Przybylik.
ANO
ikona lupy />
Materiały prasowe