Niemiecka opinia publiczna patrzy coraz przychylniej na energię jądrową. Tymczasem już wkrótce się rozstrzygnie, jak Bruksela będzie podchodzić do jego finansowania.

- Niemcy będą przeciwstawiać się francuskim wysiłkom, by zakwalifikować prąd wytwarzany z atomu jako zieloną energię - oświadczyła podczas czwartkowej wizyty w Paryżu nowa szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock. Polityczka Zielonych podtrzymała tym samym antynuklearne stanowisko Berlina, które w ostatnich latach było jedną z barier dla kompromisu w sprawie unijnej zielonej taksonomii. Dokument, który ma obowiązywać od nowego roku, określi, jakie projekty można uznać za zrównoważone środowiskowo i będzie drogowskazem dla inwestorów, pomagając zarazem w ograniczeniu zjawiska greenwashingu.
W kwietniu przyjęte zostały zręby taksonomii, ale decyzje w sprawie atomu i drugiego kontrowersyjnego źródła energii - gazu - zostały odłożone. Baerbock nie odniosła się jednak do dyskutowanej propozycji wyjścia z impasu poprzez przyznanie energii jądrowej pośredniego statusu technologii przyjaznej dla klimatu, ale nie dla środowiska. Opinia minister nie musi być poza tym reprezentatywna dla rządu w Berlinie. Jednoznacznego stanowiska unika na razie kanclerz Olaf Scholz. - Każdy kraj realizuje własną strategię walki ze spowodowaną przez człowieka zmianą klimatu. To, co nas łączy, to uznanie wspólnej odpowiedzialności w tej sprawie i nasze ambicje - powiedział podczas wizyty we Francji. Podejścia Berlina do taksonomii nie przesądza także umowa koalicyjna między socjaldemokratami, Zielonymi i probiznesową Wolną Partią Demokratyczną.
Europejczycy widzą przyszłość dla atomu / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
O możliwym przełamaniu pata pisaliśmy w DGP pod koniec października, gdy szefowa Komisja Europejskiej Ursula von der Leyen oświadczyła, że Unia potrzebuje atomu, a w okresie transformacji także gazu ziemnego. Był to od lat przypadek, kiedy tak projądrowe stanowisko zajęła prominentna polityczka z Niemiec, a do tego do grona państw mu sprzyjających dołączyła Holandia. Do korzystniejszej koniunktury dla energii jądrowej przyczyniły się zawirowania na rynku gazu. Później o tym, że KE może zaproponować warunkowe włączenie atomu i gazu do taksonomii, pisał Bloomberg. Doniesienia te pośrednio potwierdził ostatnio Frans Timmermans, wiceszef KE odpowiedzialny za Europejski Zielony Ład. Na spotkaniu z francuskimi parlamentarzystami komisarz zapowiedział, że kraje, które zdecydują się na rozwój energetyki jądrowej, będą mogły liczyć na wsparcie Brukseli.
Przyznaniu ekologicznego statusu atomowi konsekwentnie sprzeciwia się Austria, która zagroziła ostatnio zaskarżeniem takiej decyzji do Trybunału Sprawiedliwości UE. Podobne stanowisko ma część organizacji ekologicznych, m.in. Greenpeace. Przekonują one, że rozszerzenie taksonomii może zagrozić jej wiarygodności. Z drugiej strony o miejscu dla energii jądrowej w neutralnym klimatycznie miksie mówią prestiżowe organizacje eksperckie, m.in. Międzyrządowy Zespół ds. Zmiany Klimatu (IPCC) i Międzynarodowa Agencja Energii. Pozytywną opinię w sprawie włączenia atomu wydało także unijne Wspólne Centrum Badawcze. Ostateczne rozstrzygnięcie powinno zapaść w najbliższych tygodniach. Jak sugeruje Bloomberg, temat może być omawiany na najbliższym szczycie UE, a formalna decyzja ma zostać przyjęta 22 grudnia. Za kluczową dla jej kierunku uznaje się stanowisko Niemiec.
Nastroje społeczne coraz bardziej sprzyjają energii nuklearnej. Jak wynika z ostatniego sondażu YouGov, przyszłość dla niej widzi bezwzględna większość opinii publicznej w sześciu z siedmiu przebadanych krajów. Najbardziej proatomowi okazali się Francuzi: 45 proc. respondentów znad Sekwany uważa, że energia jądrowa powinna być kluczową technologią na drodze do bezemisyjnej przyszłości, na równi ze źródłami odnawialnymi. Kolejne 30 proc. widzi dla niej mniejszą rolę jako uzupełnienia dla OZE. Jedynie 9 proc. opowiada się przeciwko jakiemukolwiek wykorzystaniu atomu. Do względnych entuzjastów energii jądrowej zaliczają się także Brytyjczycy i Szwedzi. W krajach tych odpowiednio 66 i 69 proc. ankietowanych opowiada się za tym, by odgrywała ona niewielką lub zasadniczą rolę w wytwarzaniu prądu.
Ale na ocieplenie wizerunku energii jądrowej wskazują również wyniki z Danii, Hiszpanii i Niemiec, krajów należących do przeciwników tej technologii, gdzie do niedawna sprzeciw wobec atomu był przedmiotem szerokiego konsensusu. Miejsce w transformującej się energetyce widzi dla niego ponad 50 proc. Niemców i aż 70 proc. Hiszpanów. W Danii takie stanowisko podziela mniej niż połowa respondentów, jednak zwolenników udziału atomu w zielonej transformacji (40 proc.) jest minimalnie więcej niż jego przeciwników (37 proc.). O odniesienie się do sondażu oraz oficjalne stanowisko w sprawie taksonomii poprosiliśmy niemieckie ministerstwo gospodarki i klimatu, ale do momentu zamknięcia tego wydania DGP nie uzyskaliśmy odpowiedzi.