Przywódcy Unii Europejskiej będą dyskutować nad pomysłem utworzenia strategicznej rezerwy gazu UE i oddzielenia cen energii elektrycznej od cen gazu – powiedziała we wtorek szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

"Jeśli chodzi o gaz jesteśmy uzależnieni od importu – 90 proc. gazu jest importowane. Gospodarki na świecie rosną, więc rośnie też popyt. Ale podaż nie jest odpowiednio większa. Jesteśmy bardzo wdzięczni, że Norwegia zwiększa produkcję, ale wydaje się, że nie dzieje się tak w Rosji" – zauważyła szefowa KE, przebywająca z wizytą w Estonii.

Jej zdaniem rozwiązaniem problemu są inwestycje w odnawialne źródła energii, które powinny uniezależnić Wspólnotę od importu i ustabilizować ceny.

"W perspektywie krótkoterminowej będziemy rozmawiać podczas Rady Europejskiej, nie tylko dziś (wtorek) wieczorem, ale za dwa tygodnie na formalnej RE, jak postępować z magazynowaniem, rezerwą strategiczną i przyjrzymy się ogólnej strukturze cen na rynku energii elektrycznej ponieważ, jeśli ceny energii elektrycznej są wysokie, dzieje się tak z powodu wysokich cen gazu i musimy rozważyć możliwość (ich) rozdzielenia, ponieważ mamy dużo tańszą energię z odnawialnych źródeł (...)" – powiedziała von der Leyen.

We wtorek wieczorem odbędzie się nieformalne spotkanie europejskich przywódców w Słowenii poprzedzające zaplanowany na środę szczyt UE–Bałkany Zachodnie.

Jak informują nieoficjalnie źródła dyplomatyczne w Brukseli, Polska chce, aby Komisja Europejska przeprowadziła dochodzenia w sprawie manipulacji na rynku gazu ziemnego, prowadzonych przez rosyjski koncern Gazpromu, które powodują wzrost cen surowca w UE. Kwestia ta ma pojawić się na unijnym szczycie 21-22 października.

Jeszcze w kwietniu br. amerykański analityk rynku energetycznego Thomas O'Donnell w rozmowie z PAP przewidywał, że Rosja będzie wykorzystywać dostawy gazu do budowania strategicznej dominacji. Odpowiedzią UE powinno być utworzyć w ukraińskich magazynach rodzaj gazowego "banku centralnego" i wykorzystanie tego kraju jako bufora - proponował.

"Krótko po rozpoczęciu rewolucji na Majdanie i rosyjskiej agresji Ukraina przy wsparciu UE szybko dokonała technicznych modyfikacji rurociągów eksportowych na Słowację, do Polski, Węgier i Rumunii w taki sposób, aby umożliwić rewers. Szybko uwolniło to Kijów z bezalternatywnej konieczności zakupu rosyjskiego gazu. Co więcej, Kreml nie może już tak łatwo promować przychylnych sobie oligarchów" - mówił ekspert, dodając, że realizacja tego pomysłu to jedynie kwestia legislacji.

"UE mogłaby wyznaczyć magazyny na Ukrainie, w Niemczech i Francji jako tzw. rezerwy strategiczne, które muszą zawsze utrzymywać określoną minimalną ilość gazu. W wypadku jakiejkolwiek agresji Rosji przeciwko Ukrainie lub innym krajom, magazyny te byłyby uruchamiane przez specjalny komitet UE-USA, czy w ramach OECD, a rosyjskie rurociągi byłyby odcinane. Gaz należący do Gazpromu, który magazynuje ogromne ilości surowca w Niemczech i innych krajach UE powinien w takim wypadku zostać znacjonalizowany" - proponował analityk.

Odpowiadając na zarzut, że takie pomysły brzmią nieco fantastycznie, wyjaśnił, że niemal dokładnie tak od 50 lat działa system międzynarodowego bezpieczeństwa naftowego - w razie kryzysu są uruchamiane 90-dniowe rezerwy strategiczne ropy naftowej magazynowane w każdym państwie członkowskim Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA).