Tysiące demonstrantów przeszły przez Warszawę. Petycje trafiły do Komisji Europejskiej, resortu aktywów państwowych i kancelarii premiera.

Związkowcy ze spółek energetycznych i górniczych chcą być partnerem w transformacji – domagają się dialogu i zabezpieczenia pracowników przechodzących do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Z tymi postulatami od dawna planowali demonstrację. Problemy wokół Turowa podgrzały atmosferę wczorajszego protestu.
– Teraz piłka po stronie rządzących, jak się nie ogarną, to będziemy musieli wrócić – mówił DGP pod koniec środowego protestu przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ „Solidarność” Jarosław Grzesik. Obok pracowników elektrowni, zakładów wytwarzania i dystrybucji energii w manifestacji wzięli udział m.in. górnicy z kopalń węgla brunatnego i kamiennego oraz pracownicy zakładów zaplecza górniczego. Petycje złożyli w przedstawicielstwie Komisji Europejskiej i na ręce wicepremiera Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych. Jak mówił Grzesik, nikt nie wyszedł do protestujących z KPRM, więc petycja została „na wycieraczce”.
Pracownicy boją się przekształceń w branży energetycznej, m.in. utworzenia NABE i przesunięcie do niej węglowych bloków energetycznych i kopalni węgla brunatnego, w celu stopniowego ich wygaszania. Załogi chcą podobnych gwarancji i osłon, jak przewiduje tzw. umowa społeczna w sprawie wygaszania kopalni węgla kamiennego. Gorąco jest zwłaszcza w Tauronie, tam pracownicy szczególnie boją się podzielenia spółki. Solidarność przestrzega przed „dziką”, niesprawiedliwą transformacją. – Musimy poznać szczegóły, na razie wiemy, że jakieś NABE ma powstać, ale nie wiemy, na jakich warunkach, jak pracownicy będą przekazywani, jakie będę mieli wynagrodzenia, czy będą stosowane dotychczasowe układy zbiorowe pracy – wymienia w rozmowie z DGP Grzesik.
Jacek Sasin, którego resort prowadzi przekształcenia branży i skierował niedawno do konsultacji program transformacji energetyki, zapewnił, że tak jak prowadzono trudne negocjacje z górnikami sektora węgla kamiennego, tak Ministerstwo Aktywów Państwowych będzie prowadzić dialog z przedstawicielami załóg energetyki. Szefowie central związkowych zgłaszali mu pretensje do prezesów spółek energetycznych (Tauron, Enea, PGE) za niewystarczający ich zdaniem dialog z pracownikami. Sasin podkreślał, że proces transformacji energetycznej, który zakłada stopniowe wychodzenie z węgla, jest „nieuchronny”, ale że ona nie może być dzika i że rząd będzie rozmawiać.
Już dziś ma się odbyć w ramach Rady Dialogu Społecznego posiedzenie połączonych zespołów branży energetycznej i węgla brunatnego – tematem ma być m.in. NABE i zabezpieczenie pracowników energetyki w procesie transformacji.
Najgłośniej wybrzmiał wczoraj sprzeciw branży wobec zamknięcia kopalni węgla brunatnego Turów, czego w ramach tzw. środka tymczasowego domagają się Czesi, a teraz także Trybunał Sprawiedliwości UE. Kopalnia ta zaopatruje elektrownię Turów w Bogatyni, zagrożenie miejsc pracy w całym kompleksie powoduje niepokój związkowców.
– Dokończenie Nord Streamu 2, przyblokowanie Baltic Pipe, zamknięcie kopalni w Turowie. Za chwilę każą zamykać kopalnie JSW, bo im też będą przeszkadzać przy granicy. To jest sytuacja niedopuszczalna. Dlatego to jest ostrzeżenie dla KE: precz z waszymi łapami od polskiej gospodarki, od polskich pracowników – grzmiał wczoraj przewodniczący Solidarności Piotr Duda.

Rosyjska ropa przestała płynąć, ale powodów do obaw nie ma

W środę media obiegła wiadomość, że rosyjska ropa z kierunku białoruskiego przestała płynąć do Polski. Krajowy operator naftowy PERN szybo uspokoił, że wstrzymanie tłoczeń przez Transnieft jest planowe i zgodne z harmonogramem dostaw dla klientów w Polsce i Niemczech. O tym, że Rosjanie wstrzymają na 96 godzin przesył ropy ze względu na planowany remont, powiadomił we wtorek Igor Diemin, doradca prezesa Transnieftu.
Zapytaliśmy Lotos, czy jako klient był o tym poinformowany – potwierdził. „Przyczyną wstrzymania dostaw surowca rurociągiem Przyjaźń są okresowe prace konserwacyjne na odcinku białoruskim. Odbiorcy, w tym Grupa Lotos, są informowani o tego typu działaniach z wyprzedzeniem” – napisała nam spółka. Dodała, że nie ma to wpływu na działalność rafinerii. Przesył ma zostać ponownie uruchomiony 12 czerwca.
Branża ma w pamięci zatrzymanie dostaw ropy Przyjaźnią do rafinerii w litewskich Możejkach, zaraz potem gdy w 2006 r. przejął ją Orlen. Wtedy rurociąg bezpowrotnie uległ awarii.
jż, mp