Do kieszeni właścicieli farm wiatrowych trafi 25 mld zł
Energetyka wiatrakowa dużo inwestuje, bo korzysta z ogromnej pomocy. Do 2020 r. na budowie farm polska gospodarka ma zyskać 17,5 mld zł – szacuje branża. Nic za darmo. Rządowe wsparcie dla wiatraków może sięgnąć 25 mld zł.
Energetyka wiatrakowa dużo inwestuje, bo korzysta z ogromnej pomocy. Do 2020 r. na budowie farm polska gospodarka ma zyskać 17,5 mld zł – szacuje branża. Nic za darmo. Rządowe wsparcie dla wiatraków może sięgnąć 25 mld zł.
/>
Łączne nakłady inwestycyjne w sektorze energetyki wiatrowej w Polsce w latach 2013–2020 wyniosą 68 mld zł – szacuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. Taką wartość mogą mieć projekty niezbędne do zrealizowania rządowych planów rozwijania odnawialnych źródeł energii (OZE). Trzecia część nakładów ma bezpośrednio zasilić naszą gospodarkę. W Polsce zostanie więc ok. 17,5 mld zł. – Pieniądze pójdą na usługi i sprzęt – mówi Wojciech Cetnarski, prezes PSEW. Resztę środków wydamy na zakup maszyn i technologii za granicą.
Jak policzył DGP na podstawie rządowych dokumentów, to właśnie energetyka wiatrowa będzie w najbliższych latach najhojniej wspierana przez państwo. W sumie na rozwój zielonej energetyki rząd zamierza przeznaczyć w latach 2012–2020 aż 57,3 mld zł, w formie dopłat do prądu. Ponad 43 proc. tej kwoty trafi do producentów zielonej energii na farmach wiatrowych. Na drugim miejscu znajdzie się fotowoltaika, która w najbliższych latach ma w Polsce dopiero rozkwitnąć (blisko 27 proc. wsparcia). Na kolejnym miejscu znajdzie się energetyka biogazowa z 15-proc. udziałem w subwencjach. Dopłaty przewidziane są także dla energetyki biomasowej (9,5 proc. wszystkich dopłat), energetyki wodnej (5 proc.) oraz energetyki geotermalnej (0,01 proc.). Wychodzi więc na to, że do kieszeni właścicieli farm wiatrowych trafi łącznie niemal 25 mld zł. Właściciele solarów dostaną 15 mld zł, a biogazownie 9 mld zł.
Co dostajemy w zamian? Jak podaje resort gospodarki, zatrudnienie w sektorze energii wiatrowej sięga 3 tys. pracowników, ale jak dotąd Polska nie doczekała się transferu zachodnich technologii. W budowie np. farm wiatrowych prym wiodą Niemcy i Duńczycy i to do nich płynie większość środków.
Arkadiusz Sekściński, wiceprezes PSEW, nie chce się zgodzić z twierdzeniem, że na wiatrakowym boomie w Polsce zarabiają jedynie zagraniczne firmy. – Wraz z rozwojem sektora w naszym kraju coraz więcej inwestorów chce stawiać u nas swoje zakłady. Pod Szczecinem została właśnie rozbudowana fabryka podzespołów do turbin wiatrowych, w której już dziś zatrudnionych jest ok. 350 pracowników. Z czasem swoje linie produkcyjne być może zdecydują się otworzyć najwięksi gracze na rynku turbin – zapowiada Sekściński i przypomina, że już teraz komponenty elektroniczne dla sektora wytwarza w Polsce amerykański gigant GE, a w Zachodniopomorskiem działają producenci skrzydeł do wiatraków. Stocznie biorą się do produkcji masztów.
Według szacunków PSEW w budowę farm wiatrowych zainwestowano dotąd 18 mld zł, z czego 5,5 mld zł zostało wydane bezpośrednio w Polsce na produkcję komponentów, roboty budowlane i usługi.
Nasz rozmówca twierdzi, że warto wspierać rozwój energetyki wiatrowej, bo stawiane elektrownie poprawiają energetyczne bezpieczeństwo Polski. – Dziś prawie połowa wsparcia trafia do producentów energii z węgla wymieszanego z biomasą. Dzięki wydanym na ten cel miliardom nie powstały żadne nowe moce. A wiatraków przybywa i po zakończeniu 15-letniego okresu wsparcia nikt ich nie wyłączy. One będą pracować dalej jeszcze przez ok. 10 lat – mówi wiceszef PSEW.
Konkurencja wytyka energetyce wiatrowej małą efektywność. – Dla elektrowni wiatrowej średni współczynnik wykorzystania mocy zainstalowanej (osiągalnej przy optymalnych warunkach wiatrowych) wynosi ok. 0,2, co oznacza, że dla uzyskania średniej mocy 1 MW trzeba zainstalować wiatraki zdolne wytworzyć 5 MW – mówi Andrzej Strupczewski, ekspert z zakresu bezpieczeństwa energetyki jądrowej. Przypomina, że subwencje do OZE kosztują coraz więcej – tylko w tym roku przekroczą 4 mld zł. – Od 2006 do 2020 r. w sumie przekażemy deweloperom wiatraków i innych źródeł energii odnawialnej 76 mld zł. Po roku 2020 będziemy dopłacać do OZE jeszcze więcej, ponad 10 mld zł rocznie. Pytanie, czy nas na to stać – zastanawia się Strupczewski, zwolennik budowy w Polsce elektrowni jądrowej, za którą Polska musiałaby zapłacić co najmniej 55 mld zł.
Jak wynika z danych Urzędu Regulacji Energetyki, w połowie kwietnia 2013 r. w Polsce prąd wytwarzały elektrownie o łącznej mocy 2,5 GW. Tylko w ciągu roku produkcja energii w elektrowniach wiatrowych wzrosła o 55 proc. Polska ma szansę w 2020 r. mieć w całkowitym bilansie ok. 19 proc. czystej energii, przy czym aż ok. 14 proc. z wiatru. Będzie do tego potrzebnych 6100 MW mocy w elektrowniach lądowych i 500 MW na Bałtyku.
To, co dobre dla zielonej energetyki, psuje humory na Śląsku. Jak szacuje resort gospodarki, podwojenie mocy elektrowni wiatrowych i boom w zatrudnieniu (30 tys. w całej zielonej branży) negatywnie wpłyną na górnictwo. Do 2020 r. pracę straci 20 tys. górników.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama