PSEW podkreśliło w środę, że przepis ten znalazł się w opublikowanym przed miesiącem przez Ministerstwo Gospodarki ostatecznym projekcie ustawy o OZE, ale nie był wcześniej z nikim konsultowany. Organizacja, powołując się na opinie trzech kancelarii prawniczych, twierdzi, że przyjęcie ustawy z tym przepisem zahamuje rozwój rynku "zielonej" energii, może się ona też okazać sprzeczna m.in. z prawem UE.
Jak wyjaśnił na konferencji prasowej PSEW Oskar Waluśkiewicz z kancelarii Baker&McKenzie, która sporządziła jedną z opinii, chodzi o przepisy dotyczące ceny urzędowej, czyli ceny, po której tzw. sprzedawca z urzędu (firma zajmująca się obrotem energią) jest zobowiązany kupić energię od jej wytwórcy ze źródeł odnawialnych.
Jak tłumaczył, w ostatnim projekcie MG utrzymany zostaje obowiązek zakupu energii z OZE przez sprzedawcę z urzędu, ale zmieniony zostaje sposób określania ceny urzędowej - będzie nią średnia cena rynkowa z 2011 r., czyli ok. 198 zł za MWh, waloryzowana o wskaźnik inflacji. W opinii Waluśkiewicza, oznacza to w praktyce zamrożenie poziomu tej ceny.
Prawnik podkreślił, że z dalszych nowych przepisów wynika, iż producent energii z OZE, jeśli jej nie sprzeda po cenie urzędowej, ale wyższej, traci prawo do tzw. zielonego certyfikatu, czyli wsparcia finansowego do produkcji energii z OZE, który np. można sprzedać na wolnym rynku. Waluśkiewicz zaznaczył, że z dostępnych analiz wynika, iż ceny rynkowe energii będą rosnąć znacznie szybciej niż cena urzędowa. Producenci energii z OZE mają zatem do wyboru albo sprzedawać ją poniżej ceny rynkowej, ale z zielonym certyfikatem, albo po cenie rynkowej, tracąc do niego prawo, co oznacza dla nich poważne zmniejszenie dochodów.
Waluśkiewicz dodał, że w projekcie jest też przepis niejasny, który można zinterpretować w ten sposób, że producent straci zielony certyfikat, jeśli nie sprzeda energii swojemu sprzedawcy z urzędu, tylko na rynku, i to nieważne po jakiej cenie. Prawnik podkreślił, że nowe przepisy mogą być sprzeczne z prawem europejskim, które m.in. nakazuje promocję "zielonych" źródeł; mogą też być sprzeczne z polskim prawem o ochronie konkurencji oraz konstytucją.
Prezes PSEW Krzysztof Prasałek podkreślał, że taka konstrukcja przepisów oznacza daleko idące negatywne konsekwencje dla źródeł odnawialnych, bo wyrzuca ceny poza nawias konkurencyjności i wolnego rynku, przenosząc jednocześnie na inwestorów wszelkie czynniki ryzyka.
Prasałek podkreślał, projekt ustawy o OZE był szeroko konsultowany i może być bardzo dobrym fundamentem dla funkcjonowania tych źródeł w Polsce. W jego opinii można na nim zbudować tani system stymulujący OZE, ale wprowadzone - jak zaznaczył - nagle i bez żadnej dyskusji przepisy "zdemolują" dobre założenia.