Widzimy w ostatnich kilkunastu miesiącach fotowoltaiczny boom prosumencki. Czy to tylko chwilowa moda wywołana programem Mój Prąd, która przeminie wraz z jego zakończeniem, czy trwały trend?
W społeczeństwie rośnie świadomość benefitów płynących z posiadania autonomicznych źródeł energii, zwłaszcza instalacji fotowoltaicznych. Konsumenci coraz lepiej rozumieją, że w grę wchodzą nie tylko kwestie środowiskowe, ale także niskie rachunki za energię elektryczną i ciepło. Inwestycja w instalację PV przekształca konsumenta w prosumenta i tym samym, właściciel gospodarstwa domowego ma możliwość zarządzania produkcją i odbiorem energii.
Prosument to również osoba świadoma swojego wpływu na ekosystem, ekologicznej wagi własnych działań i wpływu na zrównoważony system energetyczny. Postawy te wzmacniane są przez dynamicznie rozwijające się w ostatnich latach trendy ekologiczne i nie sadzę, byśmy mogli spodziewać się odwrotu od nich. Nawet, jeśli faktyczny wpływ na rozwój rynku prosumenckiego w ostatnich latach miały programy dofinansowujące, to ich brak nie spowoduje nagłego spadku zainteresowania energią ze słońca.
Wsparcie rządowe jest jednak ogromnie ważne ze względu na fizyczną realizację projektów związanych z OZE, a jednocześnie wpływa na wzrost świadomości w tym temacie. Jeszcze kilka lat temu, nawet jeśli odbiorca energii elektrycznej mógł pozwolić sobie na instalację własnego źródła PV, często nie widział jej zasadności – programy rządowe w zasadzie wykształciły potrzebę interesowania się tym tematem.
W jaki sposób państwo może wzmocnić ten trend? Czy przygotowywane obecnie nowe rozwiązania, np. wprowadzenie pojęć prosumenta zbiorowego i wirtualnego, to krok we właściwym kierunku?
System regulujący rynek OZE jest stosunkowo nowym tematem legislacyjnym. Każda nowa propozycja wymaga gruntownych analiz. Dobre przygotowanie i wyważenie przepisów gwarantuje benefity nie tylko dla prosumentów, ale także pozostałych graczy rynkowych. Legislacja powinna brać pod uwagę prosumenta, sprzedawcę i sieć, równoważąc interesy wszystkich stron. Taka równowaga sprzyja rozwojowi rynku w obszarze fotowoltaiki. Programy rządowe, skierowane zarówno do prosumentów oraz dostawców rozwiązań PV, będą dynamizowały ten rozwój. Najważniejsza jednak w tym kontekście nadal będzie edukacja rynku.
Jak wygląda obecnie opłacalność prosumenckich instalacji fotowoltaicznych. Ile wynosi inwestycja, jak wyglądają korzyści?
Opłacalność inwestycji prosumenckiej zależy nie tylko od początkowego wkładu. Duże znaczenie odgrywa tu jakość instalowanego sprzętu. Dobry sprzęt gwarantuje długą żywotność instalacji. W FOTON Technik, który należy do Grupy innogy, uśredniony koszt instalacji przydomowej w granicach 5 kWp wynosi około 25 tys. zł, zaś zwrot kosztów następuje nawet po około 6 latach. Po tym czasie zwykle instalacja zarabia na siebie. Można taką inwestycję porównać do lokaty bankowej z oprocentowaniem na poziomie 15 proc. netto. Jak wiemy, lokaty bankowe są obecnie oprocentowane na znacznie niższym poziomie, wydaje się więc, że lokata kapitału w instalację PV jest dobrym rozwiązaniem na trudne czasy. W przypadku kredytu bankowego wartość rat równoważona jest obniżeniem opłat za energię. Biorąc pod uwagę korzyści ekonomiczne i ekologiczne, jeśli mamy taką możliwość – powinniśmy zainwestować.
Czy Mój Prąd to jedyne wsparcie? Czy chętni do rozpoczęcia przygody z fotowoltaiką mogą dostać np. preferencyjne warunki u instytucji finansowych czy nawet operatorów?
Rząd regularnie proponuje nowe programy związane z dofinansowaniem inwestycji prosumenckich. W tym momencie obowiązują m.in. takie programy jak: Mój Prąd, Energia Plus, Prosument 2, Czyste Powietrze, a także różne programy regionalne.
Pomoc może być udzielona na dwa sposoby, w zależności od programu: dofinansowanie do instalacji lub niskooprocentowany kredyt. Niektóre plany umożliwiają również odliczenie kosztów zainstalowania PV od przychodów. Klient, który zgłasza się do nas, może liczyć na inne ułatwienia, przede wszystkim preferencyjne warunki kredytu. Współpracujemy z wieloma bankami i dzięki temu, oferujemy konkurencyjne opcje kredytowania. Potencjalny prosument dysponuje więc szeregiem narzędzi, które wspomagają decyzję o własnej fotowoltaice.
Prosument produkuje prąd na własne potrzeby, ale gdy ma nadwyżkę, może ją sprzedać do sieci. Jak wyglądają rozliczenia między prosumentem a operatorem?
Zacznę od najkorzystniejszego dla klienta rozwiązania, kiedy to energia z instalacji fotowoltaicznej jest zużywana w czasie rzeczywistym, czyli w momencie, gdy moduły na dachu produkują prąd, jest on od razu przesyłany do urządzeń w domu i przez to zmniejsza zużycie energii z sieci. To efekt natychmiastowy i klient nie musi się tym martwić.
Dobór systemu jest realizowany tak, żeby w pełni wykorzystać prawodawstwo i umożliwić klientowi znaczące ograniczenie rachunków. Oddając energię do sieci, klient staje się prosumentem. Rozliczenie prosumenta z operatorem jest bardzo proste. Ilość energii oddana do sieci jest niejako przechowywana dla Klienta i możliwa do odbioru w ciągu kolejnego roku. Operator energetyczny odda Prosumentowi 80 proc. tej energii dla instalacji do 10 kWp i 70 proc. dla instalacji od 10 kWp do 50 kWp.
Dotychczasowy rozwój OZE był możliwy dzięki różnego rodzaju preferencjom z jednej strony (np. zielone certyfikaty) i „dociśnięcia” energetyki węglowej dodatkowymi kosztami (uprawnienia do emisji)? Na ile dziś jesteśmy daleko od momentu, gdy energia ze źródeł odnawialnych będzie już w pełni konkurencyjna bez regulacyjnych zabiegów? A może już go przekroczyliśmy?
Zacząłbym od tego, że programy wsparcia to nadal koło zamachowe rozwoju OZE w Polsce. W niedalekiej przyszłości wraz z postępem technologicznym, spadkiem kosztów inwestycji i dalszym wzrostem cen CO2, źródła OZE staną się w pełni konkurencyjne. Już dzisiaj w skali mikro przy odpowiednim doborze źródła OZE i wielkości instalacji do profilu zużycia klienta jesteśmy w stanie przedstawić klientom atrakcyjną ofertę bez dodatkowego wsparcia.
Co oznacza rozwój energetyki prosumenckiej dla operatora? Rozumiem, że ma do czynienia z bardziej rozproszoną siecią, a przy tym nie tylko przeznaczoną do dostarczania, ale i do odbioru energii.
Rozwój energetyki prosumenckiej wiąże się z decentralizacją całego procesu – na rzecz systemu działają mikro i małe instalacje OZE. Przekłada się to na zmianę charakterystyki wykorzystania sieci i wymagań wobec niej. W sieci, która dostosowana jest do tradycyjnej, można powiedzieć, scentralizowanej dystrybucji, potrzebne są poważne modernizacje i duże inwestycje. Dotyczą one optymalizacji kanałów przesyłowych, ale przede wszystkim – kwestii wydajności systemu.
Podobnie, jak dzisiejsze serwery, sieć energetyczna będzie musiała wytrzymać setki tysięcy, jeśli nie miliony źródeł wytwarzania. Zrównoważona transformacja wymaga więc wzięcia pod uwagę wszystkich uczestników rynku – prosumentów, dostawców i możliwości systemu dystrybucyjnego.
Największą bolączką OZE jest niestabilność źródeł – nie zawsze wieje, nie zawsze świeci słońce. Na jakim etapie są prace nad magazynami energii. Kiedy będziemy mogli powiedzieć, że będziemy bezpieczni energetycznie, przechodząc w pełni na OZE?
W tym momencie do zapewnienia stabilnego systemu energetycznego potrzebne jest utrzymanie stałego, „masowego” wytwarzania energii, które bazuje na niezależnych od warunków atmosferycznych źródłach dominujących na danym obszarze.
Producentów „zielonej” energii przybywa w ekspresowym tempie. Tak dynamiczne wzrosty będziemy odnotowywać przez następne lata, choćby dlatego, że państwo musi sprostać ograniczeniu emisji szkodliwych substancji do atmosfery. Obecnie rozwój technologii magazynowania energii nie jest jeszcze tak szybki, jak jej produkcja, dlatego na tę chwilę musimy opierać system na źródłach dominujących w danym kraju bądź regionie.
Opłacalność inwestycji prosumenckiej zależy nie tylko od początkowego wkładu. Duże znaczenie odgrywa tu jakość instalowanego sprzętu. Dobry sprzęt gwarantuje długą żywotność instalacji.
Partner