Przedstawiciele sektorów energochłonnych narzekają, że wiele podmiotów nie mogło skorzystać z przewidzianego dla nich systemu dopłat.
DGP
Największymi beneficjentami rekompensat za wzrost cen energii i kosztów emisji są spółki hutnicze – to one zagospodarują ponad połowę z ogółu przyznanych 340 mln zł.
Najwięcej pieniędzy przypadło grupie ArcelorMittal (AM), która na swoje dwie spółki otrzyma ok. 90 mln zł. Grupa ma też udziały w Stalprodukcie, który jest właścicielem ZGH Bolesław i Huty Cynku Miasteczko Śląskie. W czołówce zestawienia znajdują się także inne duże zagraniczne podmioty z branży hutniczej – należąca do Amerykanów grupa CMC Poland i do Hiszpanów Huta Ostrowiec.
Na wsparcie mogą też liczyć firmy z branży chemicznej – producenci tworzyw i nawozów. Podmioty wchodzące w skład Grupy Azoty – jedynej obok Orlenu spółki Skarbu Państwa, która dostanie rekompensatę – otrzymają niewiele mniejsze wsparcie niż AM (łącznie 85 mln zł). Całej branży za ubiegły rok przypadło ponad 130 mln zł. Chemia to jednocześnie jedyny sektor, w którym większość środków otrzymają firmy z większościowym udziałem polskiego kapitału.
Przedstawiciele sektorów objętych rekompensatą wskazują, że pomoc, choć cenna, to nie pokrywa wzrostu nakładów wynikających z drogiej energii i cen emisji. – To dla nas jedynie częściowy zwrot kosztów, którymi jesteśmy obciążeni jako przemysł energochłonny. Rekompensaty za pośrednie koszty CO2 są częścią rozwiązań legislacyjnych ETS i są stosowane powszechnie w krajach UE od wielu lat. My otrzymaliśmy je w tym roku po raz pierwszy. I choć wpływają pozytywnie na poziom obciążeń w firmie i wzmacniają naszą pozycję konkurencyjną, nie rozwiązują problemu wysokich cen energii dla przemysłu w Polsce – przyznaje Marzena Rogozik z biura prasowego ArcelorMittal Poland.
Podobnego zdania jest sektor chemiczny. – System rekompensat, choć potrzebny, nie obejmuje 100 proc. zużywanej energii elektrycznej przez firmy energochłonne, dlatego w swojej obecnej postaci w niewielkim stopniu łagodzi jej wysokie koszty – mówi Mirosław Kuk, rzecznik Ciechu. Jak dodaje, środki z rekompensaty zostaną przeznaczone na projekty podnoszące efektywność energetyczną oparte o gaz i fotowoltaikę.
Biznes zwraca też uwagę na zamieszanie legislacyjne, które uniemożliwiło wykorzystanie pełnej puli pieniędzy. O rekompensaty nie mogły się bowiem ubiegać spółki, które skorzystały z wcześniejszego mechanizmu pomocowego zawartego w ustawie prądowej. Uchwalane kolejno nowe regulacje powodowały niepewność przedsiębiorców.
– Jakkolwiek można rozumieć polityczne intencje elity rządowej, tj. wprowadzenie epizodycznych przepisów w celu doraźnego przeciwdziałania skutkom wzrostu cen energii elektrycznej, dla przedsiębiorców energochłonnych powstały chaos oznaczał, że ewentualne opóźnienie (lub przeoczenie) terminów mogłoby kosztować operatorów naszych instalacji utratę szansy na skorzystanie z przysługującego instrumentu rekompensaty – mówi Janusz Turski, dyrektor generalny Stowarzyszenia Papierników Polskich (SPP).
Można się zatem spodziewać, że dopiero w przyszłym roku firmy wykorzystają pełną pulę przewidzianych dla nich środków. Podobnie jak w tym, wyniesie ona 890 mln zł.
Część branż energochłonnych nie może obecnie nawet wnioskować o pieniądze – wykluczają to regulacje unijne. – Jako branża cementowa rekompensat nie mamy, choć udział energii przekracza 35 proc. kosztów produkcji. Koszty uprawnień to zatem ogromne obciążenie finansowe dla naszego sektora – mówi Dariusz Konieczny, szef zespołu prawo i technika w Stowarzyszeniu Producentów Cementu. Branża budowlana liczy jednak, że na skutek prac Komisji Europejskiej już wkrótce się to zmieni. – W związku z właśnie trwającą nowelizacją przepisów w tym zakresie przez KE apelujemy, by rząd poparł również branżę wapienniczą, aby mogła ona stać się beneficjentem tego programu – dodaje Beata Wyrwa ze Stowarzyszenia Przemysłu Wapienniczego.
Firmy wskazują też, że konieczne jest podjęcie innych kroków zmierzających do stabilizowania sytuacji energochłonnych sektorów. – Jednym z rozwiązań jest wprowadzenie mechanizmów wspierania rozwoju energetyki przemysłowej poprzez finansowanie inwestycji w źródła produkujące energię elektryczną i ciepło – mówi rzecznik Ciechu. Branża budowlana wskazuje przede wszystkim na podatek węglowy, obciążający produkty wyprodukowane poza UE, a więc zwolnione z kosztów związanych z emisją CO2.
Jednocześnie firmy energochłonne obawiają się wprowadzenia nowych obciążeń. – Wkrótce może się okazać, że już od stycznia będziemy musieli z tytułu opłaty mocowej zapłacić dwa razy więcej, niż otrzymaliśmy w ramach rekompensaty – mówi Marzena Rogozik.