Jeśli dostaniemy środki na „sprawiedliwą transformację” udział surowca w produkcji prądu w 2030 r. wyniesie 56 proc., a energii z OZE w zużyciu 23 proc.
/>
W nowym projekcie „Polityki energetycznej Polski do 2040 r.” (PEP 2040), który Ministerstwo Energii opublikowało na kilka godzin przed ogłoszeniem jego likwidacji, węgiel kamienny jest nadal uznawany za podstawę krajowego bilansu energetycznego, przy rocznym zużyciu na poziomie 75 mln ton rocznie. Udział w miksie energetycznym tego surowca co prawda zmniejszy się (z obecnych 77 proc. do 56–60 proc. w 2030 r.), ale to ze względu na wzrost zapotrzebowania na prąd. Krajowe zużycie energii elektrycznej wzrośnie bowiem w latach 2015–2040 o 37 proc. (średni wzrost o 1,5 proc. rocznie).
Pół biliona euro na inwestycje
Twórcy dokumentu nadal dopuszczają „uzupełniający” import węgla, jak również inwestycje w nowe bloki węglowe po 2025 r., o ile będą oparte na wytwarzaniu w skojarzeniu (ciepła z prądem) lub na innej technologii spełniającej standard emisyjny 450 kg CO2 na 1 MWh wytworzonej energii (standardowa emisyjność węglówek to ok. 800 kg CO2 na 1 MWh). Choć w innym miejscu przyznają, że budowa nowych bloków węglowych będzie utrudniona m.in. ze względu na rosnące ceny pozwoleń na emisję CO2.
We wnioskach z analiz prognostycznych dołączonych do projektu wskazano „umiarkowany” spadek wydobycia węgla kamiennego w latach 2015–2030, z 59,6 mln ton do 41,6 mln ton. Dopiero w 2040 r. ma ono spaść do 29,8 mln ton. Po 2030 r. zamykanych będzie natomiast coraz więcej wyeksploatowanych jednostek węglowych – tylko w 2020 r. ma to być 2,5 GW, do 2025 r. – 4,4 GW (ok. 10 proc. dzisiejszych mocy).
PEP 2040 zajmuje się też energią odnawialną. Jeśli Polsce zostaną przyznane dodatkowe środki unijne na „sprawiedliwą transformację”, udział OZE w finalnym zużyciu energii brutto w 2030 r. może wynieść 23 proc. W innym razie będzie to 21 proc. – wynika z dokumentu. Związane z transformacją nakłady inwestycyjne w elektroenergetyce oszacowano na 139,4 mld euro do 2040 r., a w całej gospodarce na ok. 451,6 mld euro.
Jak niedawno pisał DGP, w Brukseli mowa na razie o ok. 30 mld euro w Funduszu Sprawiedliwej Transformacji dla wszystkich uprawnionych państw.
Wśród źródeł odnawialnych nadal będzie dominować energetyka wiatrowa (66 proc. mocy OZE w 2040 r.). Udział fotowoltaiki w 2040 r. to 14,5 proc., biomasy 9,5 proc., elektrowni wodnych 6 proc., a biogazu 3,5 proc. Potencjał rynkowy farm wiatrowych na lądzie oceniono na ok. 10 GW mocy zainstalowanej, zaś farm na morzu na ok. 4 GW do 2030 r. i 8 GW do 2040 r. Realnie do 2030 r. Polska może też mieć ok. 7 GW mocy ze słońca. Dziesięć lat później będzie to już 16 GW, z czego znaczną część będą stanowić małe instalacje na dachach. W zaktualizowanym PEP 2040 nieco sprecyzowano harmonogram rozwoju atomu. Pierwszy blok o mocy ok. 1–1,5 GW uruchomiony ma zostać ok. 2033 r. Pięć kolejnych o łącznej mocy 5–7,5 GW będzie uruchamianych co 2–3 lata.
Z dokumentu wynika, że gaz będzie zyskiwał na znaczeniu w bilansie elektroenergetycznym, ale głównie jako „moce regulacyjne i rezerwowe”. Do 2040 r. mogą być uruchomione prawie 2 GW w elektrowniach gazowo-parowych. Mniej emisyjny gaz zastąpi też wycofywane elektrociepłownie węglowe. Do 2030 r. może powstać ok. 2,5 GW takich mocy, a ponad 3,5 GW w kolejnych latach do 2040 r.
Brak czasu na duże zmiany
Dotychczasowy minister energii Krzysztof Tchórzewski zdawał się podchodzić ostrożnie do kwestii transformacji energetyki. Dwa dni przed ogłoszeniem zmian w rządzie na konferencji EuroPower przyznał, że „w pewnym momencie nastąpiło zahamowanie rozwoju energetyki odnawialnej, ale było to związane z koniecznością budowy fundamentów”. Część komentatorów spodziewa się przyspieszenia zmian pod wodzą ministra ds. klimatu Michała Kurtyki, ale o daleko idące zmiany w PEP 2040 będzie trudno (dokument będzie konsultowany do 29 listopada). Do końca grudnia Polska ma przesłać Komisji Europejskiej finalną wersję „Krajowego planu na rzecz energii i klimatu na lata 2021–2030”, który będzie odzwierciedlał strategię krajową.