Konsolidacja nie zwiększy skali przychodów państwa ani podatków. Może jedynie sprawić, że wzrosną ceny paliw, co odczują wszyscy klienci - mówi w wywiadzie dla DGP Bogdan Kucharski, prezes BP Polska i dyrektor logistyki BP na Europę.
BP z ok. 540 stacjami paliw jest drugim po Orlenie graczem na polskim rynku. Jako pierwsi rozpoczynacie dyskusję o tym, jakie efekty dla pozostałych uczestników może mieć konsolidacja Orlenu z Lotosem.
Uważam, że ewentualne przejęcie może zaszkodzić konkurencyjności i klientom i należy o tym rozmawiać. Nie kwestionuję prawa innych uczestników rynku do tego, by się rozwijać, konsolidować, restrukturyzować. Jednak moim obowiązkiem jest zasygnalizowanie, jakie konsekwencje może to przynieść. Pamiętajmy, że już dzisiaj Orlen i Lotos kontrolują 100 proc. mocy produkcyjnych w obszarze paliw nie tylko w Polsce, ale nawet w regionie, bo przecież i na Litwie, i w Czechach wszystkie moce rafinacyjne należą do Orlenu. Regulatorzy muszą zapewnić wszystkim uczestnikom rynku paliw sprawiedliwy dostęp do krajowej produkcji, bo to główne źródło zaopatrzenia.
Ale przecież polski rynek jest otwarty, również BP importuje paliwa drogą morską.
Oczywiście, robimy to. Rafinerie w Polsce są w stanie zaspokoić 80 proc. zsumowanego popytu tego rozwijającego się rynku na produkty paliwowe, a z uwagi na wzrost zapotrzebowania potencjał importowy będzie stale się rozwijał. Trzeba jednak pamiętać, że paliwo trzeba do Polski przywieźć, ale nie da się pociągiem z Niemiec dostarczyć go na stację w Przemyślu. Musi zostać zmagazynowane, wzbogacone, zblendowane i cysterną dostarczone do punktu sprzedaży. Do tego niezbędna jest cała infrastruktura magazynowa i przesyłowa, bo w grę wchodzi również kilka rurociągów. Postulujemy zapewnienie równego, sprawiedliwego dostępu do infrastruktury, tak jak w innych branżach. Tak samo jak ważne jest, żeby wszyscy mogli jeździć po tych samych torach czy przesyłać energię elektryczną tymi samymi liniami energetycznymi. Nie ma ekonomicznego uzasadnienia dla budowania oddzielnej infrastruktury w przypadku każdego uczestnika rynku.
Jak można byłoby to zrobić?
Orlen, Lotos i PERN należą, przynajmniej częściowo, do państwa. Możliwych jest kilka rozwiązań. Może dałoby się skonsolidować infrastrukturę i prawnie zagwarantować wszystkim operatorom możliwość korzystania z niej. Taki model funkcjonuje np. w Hiszpanii. Monopol państwowy został tam sprywatyzowany, powstał koncern CLH, który jest operatorem ogromnej większości infrastruktury paliwowej. I są przepisy gwarantujące, że wszyscy mogą z niej korzystać na równych prawach.
Inny aspekt, który budzi nasze obawy, to pozycja koncernu Orlen-Lotos na rynku detalicznym mierzonym liczbą stacji oraz na rynku paliw lotniczych. Orlen już dzisiaj mocno dominuje w tych obszarach i po przejęciu jego przewaga jeszcze się powiększy. Liczymy, że regulator określi, w jaki sposób ta pozycja musi zostać zoptymalizowana, by nie zachwiać sytuacji na rynku. To wszystko odbędzie z korzyścią dla odbiorców końcowych.
Prezes Orlenu Daniel Obajtek deklaruje, że chce zbudować narodowy koncern, który dzięki solidnej krajowej pozycji będzie w stanie prowadzić ekspansję za granicą. Tak jak to się stało z BP. Jaki jest udział w BP w rynku brytyjskim?
Jesteśmy firmą wywodzącą się z Wielkiej Brytanii, ale nie jesteśmy koncernem krajowym, tylko międzynarodowym. Na Wyspach nie tylko nie mamy ani monopolistycznej, ani dominującej pozycji, ale też nie mamy tam w ogóle swoich rafinerii. BP jest jeszcze właścicielem siedmiu terminali paliwowych, ale właśnie trwa sprzedaż czterech z nich. Istotna różnica w porównaniu z Polską polega na tym, że rynek brytyjski jest bardzo otwarty. Funkcjonuje na nim kilku operatorów rafinerii, więc opcji zaopatrzenia jest nieskończenie wiele. Do tego istnieje wiele morskich terminali importowych i rozbudowana infrastruktura przesyłowa.
Jeśli popatrzymy na Polskę, to i tak dominuje własność państwowa. Sądzi pan, że połączenie dużo zmieni?
Spotkałem się już z tym argumentem, ale absolutnie nie mogę zgodzić się z tym, że Orlen i Lotos i tak są już państwowe, więc dużo gorzej być nie może. Obecnie realnie konkurują na rynku hurtowym, detalicznym. Ścigają się też pod względem oferty w swoich sklepach czy o nowe nieruchomości przy autostradach. Połączenie to zmieni.
Liczę, że wygra zdroworozsądkowa ocena skutków konsolidacji. Ona nie zwiększy skali przychodów państwa, podatków, a może jedynie sprawić, że wzrosną ceny paliw, co odczują wszyscy klienci i co może wręcz spowolnić rozwój gospodarczy.
Polska jest dla BP bardzo ważnym, trzecim po Wielkiej Brytanii i Niemczech rynkiem detalicznym w Europie. Koncern interesuje się sytuacją w kraju i dzięki temu, że przez ostatnią dekadę rozwijaliśmy się w Polsce bardzo dynamicznie, dokładając co roku po 20–30 nowych stacji, dostajemy pytania, czy moglibyśmy rozwijać się jeszcze szybciej. Wiara w Polski rynek jest ogromna, m.in. przez to, że tak samo jak inni uczestnicy rynku odczuwamy dziś pozytywne efekty walki rządu z szarą strefą. Odpowiadam więc w BP – oczywiście, moglibyśmy rosnąć szybciej. Widać okazje rynkowe i do przejęć, i do rozwoju organicznego. Jednak obecnie inwestycje stoją pod znakiem zapytania, bo jeśli nie moglibyśmy swojej sieci konkurencyjnie zaopatrywać, a jednocześnie musielibyśmy mierzyć się z ryzykiem regulacyjnym lub podatkowym, jak choćby to wynikające z wchodzącej wkrótce opłaty emisyjnej, to istnieje duży znak zapytania, czy warto się tak angażować.
Jeśli okaże się, że np. Komisja Europejska lub UOKiK wydadzą zgodę warunkową na połączenie Orlenu z Lotosem z uwzględnieniem przynajmniej części postulatów BP lub że koncentracja nie dojdzie do skutku, to będziecie się szybciej w Polsce rozwijać?
Niewątpliwie większa pewność inwestycji pozwala łatwiej budować plany rozwoju, a każde zmniejszenie niepewności regulacyjnej ułatwia zbudowanie rzetelnego planu inwestycyjnego.
Czy stanowisko BP w sprawie koncentracji polskiego rynku trafiło już do Komisji Europejskiej?
Jeszcze nie, czekamy na oficjalny start procesu notyfikacji. Ale oczekujemy, że podobnie jak wszyscy pozostali uczestnicy rynku zostaniemy zaproszeni do wyrażenia swoich opinii, więc już budujemy argumentację.
/>