Szef resortu energii nie chciał przesądzać na ile polska propozycja ostatecznie zyska poparcie innych państw UE. Jak powiedział, w tej sprawie prowadzone są negocjacje. Tchórzewski ocenił, że najwięcej zależy od państw UE o największej liczbie ludności.
„Sprawa negocjacji trwa (…). Na dzień dzisiejszy wszystko zależy od spojrzenia głównych +mocarzy+ unijnych pod względem liczby ludności” – powiedział dziennikarzom minister w kuluarach rozpoczętego w środę wieczorem w Wiśle (Śląskie) International Mining Forum - spotkania przedstawicieli praktyki i nauki górniczej z kilkunastu krajów świata.
Według Tchórzewskiego wyniki wielu głosowań na forum unijnym opartych o zasadę, zgodnie z którą bardziej liczą się głosy państw o dużej liczbie ludności, wskazują iż – jak mówił – np. Francja i Niemcy wraz z 1-2 innymi państwami są w stanie zablokować wszystkie decyzje.
„Widzimy więc w jakiej sytuacji jesteśmy” – podsumował szef resortu energii, komentując polskie szanse na poparcie „żółtej kartki” dla pakietu zimowego. Dodał, że nie można wykluczyć, iż Polska zbierze jednak odpowiednią większość potrzebną do zablokowania – jak mówił – „innych decyzji”. „Nad tym się pracuje” – powiedział Tchórzewski, nie precyzując o jakie decyzje chodzi.
W maju br. wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski ocenił w Katowicach, że – według ówczesnego wstępnego rozeznania - ponad 10 unijnych państw ma w sprawie propozycji tzw. pakietu zimowego stanowisko podobne do Polski, która wszczęła tzw. procedurę żółtej kartki wobec pakietu.
Chodzi o przyjętą w maju przez Sejm i popartą przez Senat uchwałę, zgodnie z którą propozycje Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej dotyczące wewnętrznego rynku energii elektrycznej są niezgodne z zasadą pomocniczości. Zasada ta polega na tym, że każdy szczebel władzy realizuje tylko te zadania, które nie mogą być skutecznie realizowane przez szczebel niższy. Zgodnie z polskim stanowiskiem pakiet nie zapewnia osiągnięcia zamierzonego celu działania na poziomie UE w sposób skuteczniejszy i lepszy niż działania podejmowane na poziomie krajowym.
Dla Polski nie do zaakceptowania jest przede wszystkim proponowany limit emisyjny CO2 w wysokości 550 gramów na kilowatogodzinę – jego przyjęcie oznaczałoby faktyczny koniec energetyki węglowej, nawet przy zastosowaniu najbardziej nowoczesnych, wysokosprawnych technologii zgazowania węgla lub tzw. czystych technologii węglowych.
W ramach procedury żółtej kartki każdy parlament narodowy lub każda izba w państwach UE może przesłać przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, Rady i Komisji uzasadnioną opinię w sprawie niezgodności danego aktu prawnego z zasadą pomocniczości. Jeżeli takie opinie stanowią jedną trzecią głosów, wówczas projekt musi zostać poddany ponownej analizie. Po jej dokonaniu Komisja Europejska może wycofać, zmienić lub podtrzymać projekt ustawodawczy, uzasadniając swój wybór.
Polska jest przeciwna wprowadzeniu w odniesieniu do projektowanych systemów budowy nowych mocy wytwórczych, tzw. rynków mocy, limitu emisji CO2 dla elektrowni, ponieważ takie rozwiązanie "praktycznie powoduje wykluczenie możliwości udziału w rynku energii przez jednostki węglowe".
Pakiet zimowy to propozycje nowych regulacji Komisji Europejskiej dotyczące rynku energii, które zostały przedstawione pod koniec listopada ub. roku. Bruksela zaproponowała m.in. zmiany na rynku energetycznym w UE, by dopasować go do potencjału dojrzałego już sektora źródeł odnawialnych. Polska zgłosiła zastrzeżenia dotyczące limitu emisji dla elektrowni węglowych w ramach rynku mocy. Rynek mocy to rodzaj pomocy publicznej polegającej na tym, że wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale też za gotowość jej dostarczenia.
Zaproponowany przez KE limit emisji na poziomie 550 gramów CO2 na kilowatogodzinę - o ile wszedłby w życie - uniemożliwiłby finansowanie budowy nowych, opartych na węglu elektrowni w Polsce z instrumentu, jakim jest rynek mocy. Rząd liczy na to, że Komisja Europejska zgodzi się, by nasz kraj tworzył rynek mocy na starych zasadach, co mogłoby oznaczać, że będzie nam przyznany wyjątek od stosowania ograniczenia limitu. Propozycja KE przewiduje bowiem, że instalacje już istniejące miałyby spełniać nowe normy po pięciu latach.