Odwołany prezes Lotosu nadal jest zatrudniony w spółce i pobiera pensję. Zarząd nie chce, żeby przychodził do pracy, ale nie może go zwolnić.
Paweł Olechnowicz nadal jest na liście płac spółki Lotos – wynika z informacji, do których dotarł DGP. Według naszego informatora pełni on funkcję dyrektora generalnego. Zarząd zaprzecza, że takie stanowisko istnieje. Nie chce jednak zdradzić, jaką funkcję sprawuje odwołany prezes.
Do ubiegłego roku Olechnowicz uchodził za niezatapialnego prezesa. Kierował tą firmą paliwową przez 14 lat – to rekord wśród zarządzających spółkami Skarbu Państwa. Przetrwał rządy sześciu premierów. Co ciekawe, za pierwszej kadencji Prawo i Sprawiedliwość nie chciało go odwołać. Dopiero rząd Beaty Szydło zdecydował się na takie posunięcie, i to nie od razu. Rada nadzorcza Lotosu odwołała go dopiero 13 kwietnia 2016 r. W większości spółek z udziałem Skarbu Państwa menedżerowie zostali wymienieni o wiele wcześniej.
Olechnowicz jako jeden z niewielu prezesów pracował na etacie, podlegał więc ustawie kominowej, która reguluje maksymalne zarobki na kierowniczych stanowiskach w państwowych spółkach. Rocznie zarabiał ok. 236 tys. zł. Zasiadał jednak dodatkowo w Radzie Dyrektorów, pełniąc funkcję przewodniczącego spółek Lotos Exploration and Production Norge AS i Lotos Geonafta. Dzięki temu na jego konto w 2015 r. wpłynęło ponad 1,1 mln zł.
PiS, choć chciał się pozbyć Olechnowicza, to nie mógł go wyrzucić z pracy. W ubiegłym roku osiągnął on bowiem wiek, w którym podlega ochronie przedemerytalnej zgodnie z art. 39 kodeksu pracy.
– Pracodawca nie może zwolnić takiego pracownika, może go przenieść na inne stanowisko z zachowaniem dotychczasowego uposażenia – wyjaśnia radca prawny Izabela Zawacka z Wojewódka i Wspólnicy Kancelaria Prawa Pracy. – A jeśli zmieniają się warunki płacowe, to musi on dostać wyrównanie pensji – dodaje.
Według Zawackiej pracownik w okresie ochronnym może nie zgodzić się na zmianę warunków zatrudnienia, ale wtedy mocy prawnej nabiera wypowiedzenie.
Według naszych informacji Olechnowicz nadal pobiera wynagrodzenie, ale nie przychodzi do pracy. Nowy zarząd nie życzy sobie jego obecności w spółce i, jak się dowiadujemy, zwolnił go z obowiązku świadczenia pracy.
Z orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika, że nie jest to zgodne z prawem.
– W świetle obowiązujących przepisów tylko w okresie wypowiedzenia można zwolnić pracownika z obowiązku świadczenia pracy – mówi Zawacka. Jednak w ocenie prawniczki w praktyce wygląda to różnie. Jeśli pracownik zgodzi się na takie rozwiązanie, nie ma powodów do nakładania sankcji. Dopiero gdyby spółka uniemożliwiła mu wykonywanie obowiązków służbowych, mógłby zgłosić ten fakt do Państwowej Inspekcji Pracy, a nawet wejść na drogę sądową.
Byłemu szefowi Lotosu wysłaliśmy pytanie, czy nadal jest zatrudniony w spółce i czy zgodził się pobierać wynagrodzenie bez przychodzenia do pracy. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.