Prezydent zapowiada ponadto w rozmowie z PAP, że 3 maja uhonoruje Orderem Orła Białego "osoby wyjątkowo zasłużone dla naszego państwa". Jak mówi ponadto, ma już "doświadczonego i odpowiedzialnego" kandydata na szefa Narodowego Banku Polskiego, który - w przekonaniu prezydenta - zostanie zaakceptowany przez rynki finansowe.
PAP: Kiedy przyjmie pan ślubowanie od nowo wybranego przez Sejm sędziego TK Zbigniewa Jędrzejewskiego.
A.D.: W odpowiednim terminie, biorąc pod uwagę wcześniej zaplanowane obowiązki.
PAP: 28 kwietnia?
A.D.: Chciałbym, aby Trybunał jak najprędzej miał pełny skład.
PAP: Opozycja mówi, że wybór sędziego Jędrzejewskiego zamyka możliwość kompromisu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego.
A.D.: Oczywiście opozycja ma prawo mieć swoje opinie, ale nie widzę żadnego konstruktywnego stanowiska z jej strony.
14 kwietnia Sejm dokonał wyboru nowego sędziego TK. Doszło do sporów w trakcie głosowania, dlatego wystąpiłem z pytaniem do marszałka Sejmu o kwestie formalne i uzyskałem odpowiedź. Nikt nie zgłosił wniosku o reasumpcję głosowania, chociaż był na to czas, sprawdziłem to osobiście. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński zamknął obrady nad tym punktem, a nie obrady w ogóle. Został zastąpiony przez wicemarszałka Ryszarda Terleckiego, który kontynuował obrady.
PAP: Jednak jednocześnie mamy do czynienia cały czas z impasem wokół Trybunału Konstytucyjnego. Co w sytuacji, gdy trafi do pana ustawa i będzie pan miał wątpliwości co do jej konstytucyjności?
A.D.: Jeżeli trafi do mnie ustawa, co do której będę miał rzeczywiście poważne wątpliwości co do jej zgodności z konstytucją, to mam możliwość skierowania jej do TK i to w dwóch trybach: prewencyjnym i następczym, czyli po jej podpisaniu. Wtedy będę te kwestie rozważał.
PAP: Jednak Trybunał wydaje orzeczenia, których rząd nie publikuje.
A.D.: Proszę zadać pytanie przewodniczącemu TK sędziemu Andrzejowi Rzeplińskiemu, jak to jest, że nie dopuszcza on trzech sędziów do orzekania, w sytuacji kiedy udostępnił im miejsca pracy w Trybunale Konstytucyjnym i od początku wypłaca im wynagrodzenia sędziowskie. Nie ma takiej podstawy prawnej, która dziś pozwalałaby na niedopuszczanie sędziów do orzekania.
PAP: Argumenty stron tego sporu powtarzają się, są znane i nie przybliżają nas do rozwiązania tej sytuacji.
A.D.: Dlatego liczę, że rozwiązanie zostanie wypracowane w Sejmie przez zespół ekspercki. Mam nadzieję na kompromis.
PAP: Związki zawodowe proponują, by do projektu prezydenckiego w sprawie wieku emerytalnego dodać kryterium stażu pracy: 35 lat dla kobiet, 40 lat dla mężczyzn. Czy taka propozycja jest dla pana do zaakceptowania?
A.D.: Nie mam nic przeciwko składaniu propozycji zmian, jeśli będą one miały charakter konstruktywny, czy będą w lepszy sposób odpowiadały potrzebom społecznym. Będę dążył do tego, aby wiek emerytalny został obniżony, co zakłada złożony przeze mnie projekt. To moja obietnica wyborcza.
PAP: Co jeśli ustawa nie będzie gotowa do końca roku? Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska mówiła, że ta ustawa będzie mogła wejść w życie w 2017 roku. Czy będzie pan dopingował rząd i parlament, by wiek emerytalny został obniżony jak najszybciej?
A.D.: To nie jest tylko moje zobowiązanie, ale także PiS, premier Beaty Szydło, posłów zasiadających w Sejmie. Wierzę, że rząd i Sejm kierując się najlepszymi intencjami będą chciały doprowadzić do uchwalenia tej ustawy.
PAP: Liczy pan prezydent, że ustawa zostanie uchwalona w tym roku?
A.D.: Mam taką nadzieję. To oczywiste, iż społeczeństwo oczekuje obniżenia wieku emerytalnego.
PAP: Czy polskie państwo stać na wydatki związane ze wzrostem liczebności polskiej armii, którą zapowiedział minister obrony narodowej Antoni Macierewicz?
A.D.: Musi nas być stać na bezpieczeństwo i jego zapewnienie jest podstawowym obowiązkiem prezydenta, rządu i wszystkich odpowiedzialnie rządzących w państwie. W 2007 roku prezydent Lech Kaczyński wydając doktrynę bezpieczeństwa państwa dopuszczał możliwość podniesienia liczebności armii ze 100 do 150 tysięcy.
Uważam, że powinniśmy mieć bardziej liczebną armię i wzmocnić polską obronność. To nasze zobowiązanie wobec NATO. Namawiam też naszych partnerów zagranicznych, by podnieśli wydatki na bezpieczeństwo. Musimy dokonać znaczącej modernizacji polskiej armii, także pewnych zmian, jeśli chodzi o system dowodzenia, o czym rozmawiam z ministrem obrony narodowej. W większości przypadków nie ma wątpliwości, że stan polskiej armii powinien być podniesiony.
PAP: Podniesienie wydatków na obronność z budżetu państwa wchodzi w grę?
A.D. Zobaczymy. Nie widziałem analizy, która zakładałaby jednoznacznie konieczność podniesienia tych wydatków. Proszę też pamiętać, że to szef MON w czasach pokoju wykonuje w imieniu prezydenta zwierzchnictwo nad armią. Współpracuję z ministrem, spotykam się z szefem MON regularnie.
PAP: Mówi pan o realnej obecności NATO na wschodniej flance, ciągłej, rotacyjnej obecności. Czy są znane konkrety: czyje oprócz amerykańskich będą to wojska, liczba żołnierzy, rodzaj sprzętu?
A.D.: To jest przedmiotem dyskusji. Natomiast konsensus jest jednoznaczny: obecność NATO w Europie Środkowo-Wschodniej i na południu powinna zostać istotnie zwiększona. Technika - to kwestia drugorzędna. Wierzę, że w obecność rotacyjną, odbywanie regularnych ćwiczeń, włączy się wiele państw Sojuszu. Jeśli chodzi o amerykańską brygadę pancerną, Polska jest wymieniana wśród państw, gdzie miałaby się znaleźć.
PAP: Mało kto obecnie mówi o stałych bazach, używa się określenia ciągła, rotacyjna obecność. Czy akt stanowiący o współpracy NATO i Rosji z 1997 r. jest przeszkodą, by w naszej części Europy znalazły się stałe bazy Sojuszu Północnoatlantyckiego?
A.D.: Z całą pewnością obecność wojsk NATO, która jest zapowiadana i będzie realizowana, pozostaje w granicach tego aktu. Z drugiej strony, pamiętajmy, że Rosja bez przerwy narusza to porozumienie.
PAP: Czy incydenty na Bałtyku z udziałem rosyjskiego lotnictwa będą miały wpływ na decyzje, jakie zapadną na lipcowym szczycie NATO w Warszawie?
A.D.: Cały obraz środowiska bezpieczeństwa wpływa na decyzje podejmowane przez państwa członkowskie i widać, że proces decyzyjny w ramach NATO ewoluuje. Wiele naszych argumentów, które wcześniej podawaliśmy w kwestii wzmacniania naszego bezpieczeństwa, dzisiaj jest uznawanych.
PAP: Kiedy przedstawi pan kandydata na szefa Narodowego Banku Polskiego? Czy ma pan już takiego kandydata?
A.D.: Mam już kandydata doświadczonego i odpowiedzialnego. Jestem przekonany, że zostanie on zaakceptowany przez rynki finansowe.
PAP: Czy jest nim Adam Glapiński?
A.D.: Kandydat zostanie ujawniony w odpowiednim czasie.
PAP: Czy, a jeśli tak, to kiedy zamierza pan uzupełnić kapitułę Orderu Orła Białego?
A.D: Zostanie ona uzupełniona w najbliższym czasie. Zbliża się święto narodowe, będę chciał uhonorować osoby wyjątkowo zasłużone dla naszego państwa. 3 maja należy się spodziewać uroczystości wręczenia Orderów Orła Białego.
PAP: Czy istnieje konflikt między panem a prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim? Temat ten podejmują media od obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej.
A.D. Te media, które są z gruntu krytycznie do mnie nastawione, dzielą się na dwie grupy, na te, które cały czas twierdzą, że jestem zależny od Jarosława Kaczyńskiego i na te, które głoszą, że jest głęboki konflikt między nami. Nie da się pogodzić obydwu wersji. Prawda jest taka, że żadna z nich nie jest prawdziwa. Nie jestem ani zależny od prezesa PiS, ani nie jestem z nim w konflikcie. Niestety prawda w tym przypadku nie jest sensacyjna i może nie do końca wszystkim odpowiadać.
10 kwietnia to data szczególna, zwłaszcza dla rodzin tych, którzy zginęli w Smoleńsku. Podczas obchodów rocznicy ja mówiłem przede wszystkim do Polaków, moich rodaków, tych zgromadzonych na Krakowskim Przedmieściu i tych, którzy obserwowali relacje medialne. W polskich rodzinach jest wiele sporów i waśni o sprawę Smoleńska, dlatego poprosiłem ich: wybaczcie sobie, ostudźcie atmosferę wokół tej sprawy. Niech eksperci pracują w większym spokoju, w celu wyjaśnienia katastrofy. Mam na myśli i ekspertów, i prokuratorów. Jeśli ustalą osoby winne konkretnych czynów, zaniechań, to chciałbym, żeby poniosły one odpowiedzialność. To dotyczy jakiejś grupy osób, które miały wtedy w swoich rękach sprawy państwowe, czy to w sensie polityki, czy to w sensie administracji i tutaj jest kwestia odpowiedzialności.
PAP: Jak w takim razie określiłby pan swe relacje z prezesem PiS?
A.D.: Myślę, że to są dobre relacje; to są relacje dwóch polityków, którzy znają się od wielu lat, którzy blisko ze sobą współpracowali, którzy szli przez wiele lat ze wspólnym programem. Który, w moim przekonaniu, jest nadal aktualny i ja także podjąłem się realizacji elementów tego programu.
Jeśli ktoś na tym tle dopatruje się sporów, to patrzę na to z dużym uśmiechem, podobnie jak na tych, którzy mają do mnie pretensje, że podpisuję ustawy realizujące program PiS, mimo że ja przez lata głosiłem ten sam program. I ja, i pan prezes Kaczyński, jesteśmy politykami. Nie jesteśmy tu dla siebie, jesteśmy po to, by naszą pracą przyczyniać się do rozwoju kraju i do polepszania życia obywateli.