- Nowe rozwiązania poprawią byt jednych, a pogorszą drugich. Wiele zależy od sytuacji prawnej osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów - uważa Adam Zawisny ekspert ds. polityki społecznej, członek Europejskiej Sieci Niezależnego Życia (ENIL).

Ustawie o świadczeniu wspierającym brakuje tylko podpisu prezydenta. Czy środowisko osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów czeka realna poprawa sytuacji bytowej?
ikona lupy />
Adam Zawisny ekspert ds. polityki społecznej, członek Europejskiej Sieci Niezależnego Życia (ENIL) / Materiały prasowe / fot. Mat. prasowe

Nie wszystkich, bo to środowisko o zróżnicowanej sytuacji prawnej. Trzeba podkreślić, że ustawa daje możliwość zachowania praw nabytych osobom, które na dzień 31 grudnia 2023 r. będą miały ustalone prawo do pobierania świadczenia pielęgnacyjnego na osobę z niepełnosprawnością. W ich sytuacji nic się nie zmienia – będą mogli dalej pobierać świadczenie pielęgnacyjne na obecnych zasadach, czyli bez możliwości podejmowania aktywności zawodowej.

Poprawa z całą pewnością będzie dotyczyć osób, które mają pod opieką dzieci poniżej 18. roku życia. Im młodsze, tym dłużej ta poprawa będzie trwać. W myśl nowych przepisów będą one mogły łączyć świadczenie pielęgnacyjne z możliwością pracy zawodowej, co ważne – bez jakichkolwiek limitów. Co więcej, w myśl ustawy to świadczenie dla opiekuna będzie przysługiwać na każde dziecko.

Ale po 18. roku życia stracą prawo do niego, a osoba z niepełnosprawnością będzie mogła starać się o nowe świadczenie wspierające. Jednak wobec większości osób wysokość świadczenia wspierającego nie osiągnie wysokości świadczenia pielęgnacyjnego.

Dlaczego?

Zależy od tego, jak zostanie oceniona niepełnosprawność według nowego narzędzia – skali oceny funkcjonalnej – czyli jak dana osoba sobie radzi, gdzie potrzebuje wsparcia. Jeśli dostanie powyżej 70 pkt, to otrzyma świadczenie wspierające. Ale w jednej z sześciu wysokości, zależnie od liczby punktów, np. jeśli uzyska ich ponad 70 – to ok. 650 zł (niezależnie od przysługującej renty socjalnej). Jeśli 80 – ok. 1,3 tys. zł, a przy najwyższym progu, od 95 pkt, co dziś wydaje się niemal niemożliwe do uzyskania – ok. 3,5 tys. zł. Jednocześnie opiekun ma możliwość pracy. I dla części rodzin, gdzie opiekunowie łączą rolę opiekuna dorosłej osoby z niepełnosprawnością z aktywnością zawodową, to korzystne rozwiązanie. A jeśli osoba z niepełnosprawnością dostanie wysoką punktację, będzie to oznaczało realną poprawę. Dodatkowo, w nowym stanie prawnym, świadczenie wspierające jest na każdą osobę. Także, jeśli opiekunowie przejdą na nowe świadczenie pielęgnacyjne, a w rodzinie jest więcej niż jedna osoba wymagająca stałego wsparcia, wówczas świadczenie wspierające będzie na każdą z nich.

Kluczowe jest więc to, czy dana osoba przekroczy próg 70 pkt przy ocenie potrzeby wsparcia?

Tak. Bo trzeba powiedzieć, że będą osoby, których sytuacja od strony wysokości świadczeń na pewno się pogorszy. Nawet w ocenie skutków regulacji jest informacja, że świadczenie wspierające otrzyma ok. 50 proc. osób dorosłych, na które dziś przysługuje świadczenie pielęgnacyjne. Jak będzie faktycznie – zobaczymy, gdy system ruszy.

Część osób zbiera podpisy pod apelem o prezydenckie weto do ustawy. Dlaczego?

Wynika to z obaw, jak zadziała nowy system, i z faktu, że aktualna wersja ustawy zakłada wygaszanie świadczenia pielęgnacyjnego wobec osób z niepełnosprawnością powyżej 18. roku życia. Szczególnie mocno słychać głos opiekunów, którzy mają dziecko z niepełnosprawnością i choć nie pobierają teraz świadczenia pielęgnacyjnego, to chcieliby mieć taką możliwość w przyszłości, także po skończeniu 18. roku życia przez osobę z niepełnosprawnością. Tymczasem ich dotyczyć już będzie nowy system. Co oznacza, że osobę z niepełnosprawnością, którą wspierają, czeka test na ocenę potrzeb wsparcia w myśl nowego świadczenia. Mówimy o grupie, w której wiele osób jest mocno wykluczonych społecznie, ekonomicznie. To często rodziny, które z racji na niepełnosprawność członka rodziny nie mają zaplecza finansowego, ryzyko utraty środków budzi w nich obawy. Dotąd świadczenie pielęgnacyjne było waloryzowane według poziomu minimalnego wynagrodzenia. W tym roku wynosiło nieco ponad 2,4 tys. zł. Gdy stracą do niego prawo, będą dostawać rentę socjalną, która z kolei wynosi 1,4 tys. zł. Czyli przeszło 1 tys. mniej. Jak wspomniałem, mogą ubiegać się o świadczenie wspierające, które jest podzielone na sześć progów. Ale pierwsze cztery, do 90 pkt, wynoszą znacznie poniżej obecnej kwoty świadczenia pielęgnacyjnego. Tylko dwa ostatnie je przekraczają i wynoszą ok. 2,8 tys. i 3,5 tys. zł.

Ideą resortu, o czym mówił minister Wdówik, było, aby zróżnicować poziom wsparcia, ze względu na faktyczne potrzeby.

To było dobre założenie. Bo są osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności, czynne zawodowo, dobrze zarabiające, względnie samodzielne. Ale są też osoby sparaliżowane w 98 proc., z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu głębokim, które wymagają wsparcia 24 godziny na dobę. I one też mają znaczny stopień niepełnosprawności. Dotąd system nie uwzględniał tych różnic, co nie było sprawiedliwe. Tu kłania się zmiana systemu orzecznictwa, o którą środowisko walczy od lat. Ta ustawa wprowadza coś, czego dotąd nie było, czyli możliwość różnicowania wsparcia. Dodaje nowy element systemu orzecznictwa – ocenę funkcjonalną, która co do zasady jest słuszna.

Skąd więc niezadowolenie?

Prace nad reformą systemu orzecznictwa trwają od 2016 r., pochylał się nad nimi jeszcze zespół premier Szydło. Zarzut jest taki, że najpierw powinno zostać wypracowane narzędzie oceny, a potem powinna powstać ustawa. Dziś mamy na odwrót. I to jest źródłem obaw. Tym większych, że MRiPS zakładało pierwotnie oparcie się na skali hiszpańskiej BVD, od której sami Hiszpanie odeszli w kwietniu tego roku. Uznali ją za niewłaściwą. Bo przy prowadzeniu oceny potrzeby wsparcia powoduje nadreprezentację osób starszych, a część innych po prostu wyklucza, np. osoby w spektrum autyzmu, z niepełnosprawnością intelektualną, jeśli nie towarzyszy jej niepełnosprawność ruchowa. Teraz resort mówi, że skalę modyfikuje, jednak nadal nie mamy wiedzy o ostatecznym kształcie tego kluczowego dla ustawy narzędzia.

Ale to samo środowisko, w tym „2119: Protest OzN i osób opiekuńczych”, naciskało na procedowanie ustawy. Może więc pośpiech nie był wskazany?

Jeśli nie byłoby teraz ustawy, to kiedy? Za cztery lata, przed kolejnymi wyborami? Powtórzę: od lat czekamy na reformę orzecznictwa. Ustawa dała jej namiastkę, w postaci systemu oceny potrzeby wsparcia. Dodatkowo w ustawie znalazł się zapis, że po roku ma być ewaluacja funkcjonowania progów. Ale czy na pewno, o ile? Tego niestety też nie wiemy.

Czujecie się wmanewrowani w kampanię wyborczą?

Założenia do ustawy były sensowne. Realizowały szereg kwestii z naszych postulatów. Choćby aktywności zawodowej opiekunów. Ale pewne elementy zostały zmienione. Pierwotna wersja zakładała możliwość wyboru między starym a nowym systemem w każdej sytuacji. I to, że będzie można przejść na świadczenie wspierające już po ocenie funkcjonalnej i analizie, co się dla danej rodziny opłaca. Sejm na ostatniej prostej zlikwidował fakultatywność. Na to nigdy nie było zgody Protestu, nikt tego nie konsultował ze stroną społeczną.

Teraz patrzycie na opozycję i oczekujecie od nich deklaracji. Czego konkretnie?

Strona społeczna wypracowała wspólnie szereg poprawek, pod którymi podpisały się wszystkie grupy uczestniczące w posiedzeniach komisji sejmowych i senackich. Przyjął je Senat, ale niemal wszystkie odrzucił Sejm. Dotyczyły krytycznych elementów, m.in. obniżenia progu wejścia do świadczenia wspierającego do 50 pkt, modyfikacji progów. Opozycja zagłosowała za nimi. Czy zgłosi je ponownie, jeśli wygra wybory? Nie padły jeszcze publiczne deklaracje, ale liczymy na nie. ©℗

Rozmawiała Paulina Nowosielska