Osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie po raz drugi za rządów PiS protestują w Sejmie, tym razem domagając się zrównania wysokości renty socjalnej z najniższym wynagrodzeniem za pracę.

Wygląda na to, że rządzący odrobili lekcje po pierwszym proteście, gdy przez pierwsze dni panowała konsternacja i nie bardzo wiedzieli, jak zareagować – tym razem ta reakcja była szybka, choć sprowadza się głównie do ciągłego powtarzania, że żaden rząd nie wsłuchiwał się tak bardzo w głosy płynące ze środowiska osób niepełnosprawnych oraz nie zrobił dla nich tak wiele jak obóz Zjednoczonej Prawicy, bo wydatki na ich wsparcie w 2015 r. wynosiły 15 mld zł, podczas gdy w tym roku sięgają 40 mld zł.
Takie proste porównania robią wrażenie i trudno z nimi dyskutować, ale warto przy tym pamiętać, że przed ośmiu laty mieliśmy do czynienia z zupełnie inną sytuacją polityczną, społeczną i gospodarczą. Nie jest powiedziane, że jakikolwiek inny rząd w tym samym czasie przeznaczałby mniej pieniędzy na osoby niepełnosprawne, a może wręcz przeciwnie, potrafiłby lepiej wykorzystać koniunkturę i rosnące wpływy budżetowe, aby zapewnić im lepszy byt.
To jednak tylko gdybanie, dlatego skupmy się na tym, co PiS wprowadził i czym się chwali, bo gdy przyjrzymy się bliżej tym rozwiązaniom, to widać, że rzeczywistość nie jest tak wspaniała, jak ją nam przedstawia. Tak jest chociażby z obowiązującym od 2019 r. specjalnym świadczeniem, tzw. 500+ dla osób niepełnosprawnych – w przeciwieństwie do sztandarowego programu 500+ dla rodzin, który przysługuje na każde dziecko, tutaj pieniędzy nie otrzymuje każda osoba niepełnosprawna, tylko taka, która jest niezdolna do samodzielnej egzystencji. Co więcej, przy tym świadczeniu obowiązuje kryterium dochodowe. Za rządów PiS zaczęły też działać opieka wytchnieniowa dla opiekunów osób niepełnosprawnych oraz usługi asystenckie.
Szkopuł w tym, że są one realizowane na podstawie programów i ogłaszanych co roku konkursów dla samorządów i organizacji pozarządowych. To zaś powoduje, że możliwość skorzystania z asystenta i urlopu wytchnieniowego nie jest dostępna w każdej gminie, a ze względu na biurokratyczne procedury związane z rozstrzyganiem konkursów nie jest zachowana ciągłość wsparcia. Te programy są finansowane z Funduszu Solidarnościowego, który został utworzony właśnie po to, aby wspierać osoby niepełnosprawne. Jednak bardzo szybko został on przekształcony w ten sposób, żeby można z niego było pokrywać koszty wypłaty 13. i 14. emerytury i jest to obecnie najważniejsza pozycja w wydatkach tego funduszu (w tym roku idzie na ten cel 60 proc. jego środków).
Jednocześnie przedstawiciele rządu, którzy tak ochoczo w ostatnich dniach wykazują swoje zasługi we wspieraniu osób niepełnosprawnych, skrzętnie pomijają niespełnione obietnice. Wśród tych najważniejszych jest oczywiście wykonanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego sprzed dziewięciu lat w sprawie świadczeń dla opiekunów dorosłych osób niepełnosprawnych oraz reforma systemu orzekania o niepełnosprawności. Jest ona zapowiadana od 2016 r., podobno został nawet przygotowany projekt ustawy, ale nigdy nie został upubliczniony. Wciąż też nie ma projektu ustawy o wyrównywaniu szans, która ma zastąpić obecną ustawę o rehabilitacji, ani nie został wdrożony Narodowy Program Zatrudnienia Osób z Niepełnosprawnościami, który ma zwiększyć aktywność zawodową tej grupy osób. To tylko kilka takich niezrealizowanych spraw, które pokazują, że wcale nie jest tak dobrze, jak próbuje nam wmówić rząd. ©℗