Ministerstwo Rozwoju i Technologii potwierdza, że zwolnienie ze składek przy prowadzeniu niewielkiej działalności nie dotyczy świadczenia usług. Taki przedsiębiorca musi być zgłoszony do ZUS i Narodowego Funduszu Zdrowia jako zleceniobiorca.

32 tys. osób prowadziło przed rokiem działalność nierejestrowaną. Ta grupa po zmianie przepisów będzie jeszcze rosnąć
2,7 tys. zł miesięcznie może od 1 lipca wynieść limit przychodów, które wolno legalnie uzyskać bez konieczności rejestrowania działalności gospodarczej i zapłaty składek do ZUS. Tak wynika z tzw. ustawy deregulacyjnej, którą co prawda Senat odrzucił, ale posłowie zapewne ocalą. Wówczas zmieni się art. 5 Prawa Przedsiębiorców dotyczący działalności nierejestrowanej i wzrośnie próg przychodów, poniżej którego nie trzeba jej rejestrować i opłacać składek do ZUS i NFZ. Z ostatnich dostępnych danych Ministerstwa Finansów wynika, że w 2021 r. taką działalność prowadziło już 32 tys. mikroprzedsiębiorców. Teraz ma ich być więcej.
Regulacja może jednak łatwo stać się pułapką. Choć ZUS sygnalizował to już kilka lat temu, przepisy nie zostały zracjonalizowane. Odpowiedź Ministerstwa Rozwoju na pytania DGP potwierdza: osoby świadczące usługi w ramach działalności nierejestrowanej powinny być ubezpieczone jako zleceniobiorcy. A każdy korzystający z takich usług musi zarejestrować się jako płatnik składek, zgłosić wykonawcę usługi do ubezpieczeń i opłacić za niego składki do ZUS i NFZ.
– W świetle interpretacji Ministerstwa Rozwoju, gdy każda usługa jest traktowana jak oskładkowane zlecenie, w trudnej sytuacji stawia się osoby fizyczne i przedsiębiorców zlecających usługi prowadzącym działalność nierejestrowaną. A po podniesieniu limitów przychodów, jakie mogą być osiągane w ramach takiej działalności, należy zakładać, że znacząco wzrośnie zarówno liczba takich osób, jak i ryzyko wykrycia nieprawidłowości przez ZUS w czasie kontroli – komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Wszystko wskazuje na to, że za sprawą ustawy o zmianie ustaw w celu likwidowania zbędnych barier administracyjnych i prawnych (nazywanej ustawą deregulacyjną), od 1 lipca br. wzrośnie limit przychodów z nierejestrowanej działalności. W myśl nowelizowanego art. 5 ustawy - Prawo przedsiębiorców wyniesie on 75 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli 2,7 tys. zł miesięcznie.
Osoby, których przychody nie przekraczają tej kwoty, nie muszą rejestrować działalności gospodarczej i opłacać z tego tytułu składek na ubezpieczenia społeczne w ZUS i NFZ.
To może być bardzo kusząca propozycja dla wielu osób, by w ten sposób zalegalizować swoje przychody. Wystarczy bowiem, że raz do roku złożą PIT-36, w którym zadeklarują, że ich przychody z działalności nie przekraczają ustawowych limitów.
Jest niewiele ograniczeń w prowadzeniu działalności nierejestrowanej, np. prowadzenie działalności zarejestrowanej w CEIDG w ciągu ostatnich pięciu lat albo prowadzenie działalności wymagającej zezwolenia, koncesji lub wpisu do rejestru działalności regulowanej.
Okazuje się jednak, że poważne ograniczenie w możliwości prowadzenia takiej działalności nie wynika wprost z przepisów, ale dotyczy przypadku, gdy taka osoba wykonuje drobne usługi.

Resort wyjaśnia

Ze stanowiska Ministerstwa Rozwoju i Technologii będącego odpowiedzią na pytania DGP wynika, że w takiej sytuacji składki do ZUS trzeba będzie jednak zapłacić.
- Zgodnie z art. 6 ust. 1 pkt 4 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych i art. 66 ust. 1 pkt 1 lit. e ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, jeśli dana osoba wykonuje pracę na podstawie np. umowy agencyjnej lub umowy zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z Kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, to umowa taka stanowi już tytuł do ubezpieczeń. Zasady te obowiązują od wielu lat i Konstytucja biznesu nie dokonała modyfikacji przepisów w tym zakresie. Odpłatne świadczenie usług jest zawsze związane z zawarciem przez strony umowy cywilnoprawnej, nawet jeśli nie ma ona formy pisemnej (tzn. jest zawarta ustnie) - tłumaczy ministerstwo rozwoju.
Podkreśla, że Prawo przedsiębiorców nie reguluje kwestii zawierania umów i nie wprowadziło w tym obszarze zmian. - Obowiązek zgłoszenia do ubezpieczeń spoczywa na płatniku składek i powstaje w sytuacji objęcia danej osoby ubezpieczeniami społecznymi lub ubezpieczeniem zdrowotnym - konkluduje resort.

Eksperci komentują

- Idąc tym tropem rozumowania, nierejstrowana działalność występuje bardzo rzadko i w praktyce może obejmować wyłącznie niewielki handel lub twórczość świadczoną na umowie o dzieło - zauważa Andrzej Radzisław, radca prawny, ekspert do spraw ubezpieczeń społecznych, partner w kancelarii Goźlińska Petryk i Wspólnicy.
- Oznacza to też, że każda osoba fizyczna lub przedsiębiorca korzystający z usług osoby prowadzącej działalność nierejestrowaną musi najpierw zgłosić się w ZUS jako płatnik składek, następnie zgłosić osobę prowadzącą działalność nierejestrowaną jako zleceniobiorcę, obliczyć należne składki i uregulować je w ZUS - wylicza Radzisław.
- Celem tego przepisu była legalizacja działalności niewielkich rozmiarów, która ze względu na bariery administracyjne związane z jej rejestracją, zgłoszeniem do ubezpieczeń i opłatą danin publicznych albo w ogóle do doszłaby do skutku, albo odbyłaby się w szarej strefie. Odbyłoby się to ze stratą dla zainteresowanych i samego obrotu gospodarczego - komentuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
- Interpretacja resortu rozwoju, która każdą usługę każe traktować jak oskładkowane zlecenie, w trudnej sytuacji stawia osoby fizyczne i przedsiębiorców zlecających usługi prowadzącym działalność nierejestrowaną. A po podniesieniu limitów przychodów, które mogą być osiągane w ramach takiej działalności bez potrzeby opłacania składek, należy zakładać, że znacząco wzrośnie liczba takich osób i ryzyko wykrycia nieprawidłowości przez ZUS w czasie kontroli - dodaje Kozłowski.
- W nowelizacji skupiono się wyłącznie na zmianie limitu, jednak przemyślenia wymaga sama instytucja działalności nierejestrowanej, w której widoczny jest pewien paradoks - zauważa dr Tomasz Lasocki, adiunkt w Katedrze Ubezpieczeń na Uniwersytecie Warszawskim.
- Utrzymując dotychczasowe przepisy, brak składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne będzie obejmował tylko sprzedaż lub wykonywanie dzieła. Świadczący usługi jako zleceniobiorcy nadal będą objęci składkami. Naprawa tej regulacji przez zwolnienie ich ze składek pozbawi ich jednak jakiejkolwiek ochrony ubezpieczeniowej nie tylko w razie wypadku, ale również gdy będą chcieli skorzystać z porady lekarskiej. Potrzebne jest inne rozwiązanie zamiast działalności nierejestrowanej. Takie, które zapewni takim osobom choćby minimalną ochronę ubezpieczeniową. Inaczej mamy do czynienia z przepisem na tanie państwo, ale bez żadnych zobowiązań w stosunku do jego obywateli - dodaje. ©℗
ikona lupy />
Przybywa prowadzących działalność nierejestrowaną / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe