Dzieci w rodzinach zastępczych miałyby być objęte bonem medycznym. Zdaniem ekspertów to dobry pomysł, ale powinien dotyczyć też podopiecznych placówek.

Wprowadzenie takiego świadczenia, wynoszącego 500 zł miesięcznie, postuluje Mikołaj Pawlak, rzecznik praw dziecka (RPD), w piśmie skierowanym do Marleny Maląg, minister rodziny i polityki społecznej w związku z trwającymi konsultacjami projektu nowelizacji ustawy z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 821 ze zm.) Rzecznik proponuje uzupełnienie go o dodatkowe rozwiązania, w tym właśnie wspomniany bon medyczny, z którego opiekun mógłby opłacić np. wizytę u specjalisty czy rehabilitację. Wskazuje, że ponad 50 proc. dzieci przebywających w pieczy zastępczej potrzebuje stałego dostępu do lekarzy-specjalistów, terapii. Problem polega na tym, że jest on utrudniony, zwłaszcza w ramach publicznej ochrony zdrowia. Tę sytuację mógłby zmienić właśnie bon medyczny, który rodzice zastępczy mogliby wykorzystać w prywatnych placówkach.
– Takie świadczenie na pewno byłoby przydatne. Powstaje jednak pytanie, kto pokrywałby koszty takiego bonu – budżet państwa, czy samorządy z własnych pieniędzy. Piecza zastępcza od lat jest niedofinansowana i nie wyobrażam sobie sytuacji, w której powiaty zostałyby obciążone kolejnym zadaniem bez przyznania na nie dodatkowych pieniędzy – mówi Mirosław Sobkowiak, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Gostyniu.
Joanna Luberadzka-Gruca z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej zwraca uwagę, że koncepcja bonu w przedstawionym przez RPD kształcie budzi wątpliwości, bo nie wiadomo dlaczego pomija dzieci umieszczone w instytucjonalnej pieczy (przebywa w niej ponad dwa tys. niepełnosprawnych wychowanków). Ponadto, jej zdaniem, pieniądze nie załatwią wszystkiego, szczególnie w małych powiatach, gdzie często brakuje specjalistów czy placówek z usługami rehabilitacyjnymi i trzeba myśleć raczej o tym, jak systemowo to zmienić, niż wprowadzać bony.
Kolejną propozycją Mikołaja Pawlaka jest zatrudnianie rodziców zastępczych zawodowych oraz osób prowadzących rodzinne domy dziecka na umowy o pracę. Podkreśla, że takie rozwiązanie jest korzystniejsze dla opiekunów ze względu na wiążące się ze stosunkiem pracy uprawnienia, na które nie mogą liczyć, gdy mają podpisaną umowę cywilnoprawną, oraz będzie im dawać większe poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa.
– Rodzice zastępczy od wielu lat upominają się o wprowadzenie umów o pracę, tym bardziej cieszy, że ich stanowisko podziela RPD – wskazuje Joanna Luberadzka-Gruca.
Również Mirosław Sobkowiak pozytywnie ocenia ten pomysł, choć zastrzega, że wymaga on głębszej analizy, a jego wdrożenie wymagałoby pewnie dostosowania przepisów kodeksu pracy do specyfiki funkcjonowania rodzinnej pieczy zastępczej. Są bowiem np. sytuacje, gdy sąd w trybie pilnym zabiera dzieci z rodziny, a umowa o pełnienie tej funkcji jest szybko rozwiązywana, co w przypadku kodeksu pracy nie byłoby możliwe.
RPD chce również, aby przepisy pozwalały na odbywanie w rodzinach zastępczych oraz rodzinnych domach dziecka praktyk studenckich przez osoby, które kształcą się np. na studiach psychologicznych czy pedagogicznych (teraz mogą one mieć miejsce w placówkach opiekuńczo-wychowawczych i innych formach instytucjonalnej pieczy zastępczej).
– Jestem przeciwna tej propozycji. Praktyki studenckie trwają zbyt krótko, zanim rodzice i dzieci przyzwyczailiby się do osoby je odbywającej, ona już by od nich odchodziła, a jeśli potem miałaby trafiać do nich kolejna, to wydaje się, że mogłoby to przynieść więcej szkód niż korzyści – ocenia Joanna Luberadzka-Gruca.
Podobnie uważa Mirosław Sobkowiak, który dodaje, że tacy pojawiający się i znikający szybko praktykanci zaburzaliby codzienne życie rodziny. Tej formy pieczy, która ma przecież charakter domowy, nie można bowiem traktować tak samo jak instytucjonalnej.
Etap legislacyjny
Konsultacje projektu ustawy