Na przestrzeni ostatnich lat wzrosła liczba emerytur z nowego systemu wypłacanych w wysokości niższej niż minimalna emerytura – wynika z najnowszego raportu ZUS.

Emerytura podwyższona do ustawowego minimum przysługuje osobom, które osiągnęły wiek emerytalny (60 lat kobiety i 65 lat mężczyźni) i posiadały odpowiedni okres składkowy i nieskładkowy (co najmniej 25 lat dla mężczyzn i 20 lat dla kobiet). Przypomnijmy, że od 1 marca 2020 r. aż do momentu tegorocznej waloryzacji najniższe świadczenie wynosiło 1,2 tys. zł. Z kolei w przypadku gdy emeryt nie posiada wymaganego stażu, jego świadczenia nie podwyższa się do kwoty minimalnej. Z danych ZUS wynika, że coraz częściej pojawiają się emerytury wypłacane poniżej tego progu.
I tak, w grudniu 2020 r. wypłacono 310 tys. emerytur w wysokości niższej niż minimalna. To prawie 19 proc. więcej niż w grudniu 2019 r., kiedy było 261 tys. takich świadczeń.
Spośród wypłaconych w grudniu 2020 r. świadczeń niższych od ustawowego minimum, 43,3 tys. było przyznanych w zeszłym roku. To o ponad 12 proc. mniej niż w 2019 r. (49,3 tys.). Jednak w stosunku do 2013 r. jest to prawie czterokrotny wzrost.
Z danych wynika, że w ciągu ostatnich 10 lat liczba emerytur poniżej ustawowego minimum wzrosła prawie 13-krotnie, a ich udział w liczbie świadczeń wypłacanych z nowego systemu wzrósł z 4,2 proc. w grudniu 2011 r. do 9,6 proc. w grudniu 2020 r.
Wśród osób pobierających w grudniu 2020 r. emeryturę w wysokości niższej niż minimalna, w 19,2 proc. przypadków była ona wysokości 600 zł i mniej, w 26,8 proc. – pomiędzy 600,01 zł a 800 zł, zaś 53,9 proc. w wysokości powyżej 800 zł.
Doktor Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje, że główną przyczyną tego stanu rzeczy są zasady nabywania emerytury. – Dla osób ze starego systemu, czyli urodzonych do końca 1949 r., warunkiem nabycia prawa do tego świadczenia, oprócz osiągnięcia wieku emerytalnego, było wypracowanie odpowiedniego stażu (przynajmniej 15/20 lat). Jeżeli nie spełniło się tego drugiego kryterium, po prostu nie otrzymywało się świadczenia. W nowym systemie, czyli w odniesieniu do osób, które urodziły się po 1949 r., każdy, kto przepracował chociażby jeden miesiąc, dostanie emeryturę. Stąd lawinowy przyrost tzw. groszowych świadczeń – wyjaśnia.
Zwraca przy tym uwagę, że wiek emerytalny osiąga wyż demograficzny, a także coraz więcej roczników urodzonych po 1949 r. schodzi z rynku pracy. – Co prawda na podstawie opublikowanych przez ZUS danych trudno to z całą stanowczością stwierdzić, ale możliwe, że to także rezultat sytuacji ekonomicznej, jaka miała miejsce u nas w latach 80. (recesja) i 90. (dziki kapitalizm). Nie każdy umiał się wówczas odnaleźć na rynku pracy. Dochodzą też do tego umowy cywilnoprawne popularne w ostatnich latach – ocenia dr Lasocki.
Doktor Antoni Kolek z Pracodawców RP zwraca z kolei uwagę na inne czynniki, np. emigrację, która często wiązała się z pracą na czarno, oraz bezrobocie.
Co więcej, z danych wynika, że wśród osób pobierających w grudniu 2020 r. emeryturę w wysokości niższej niż minimalna zdecydowanie przeważały kobiety. – To nie jest żadne zaskoczenie. Wpływ na to mają m.in. kwestie związane z macierzyństwem – mówi dr Kolek.
Jednak, w ocenie Tomasza Lasockiego, w porównaniu z kilkoma milionami wypłacanych świadczeń ogółem, ok. 310 tys. emerytur w wysokości niższej niż minimalna to nie jest aż tak dużo. – Zdecydowana większość pracujących jest jednak w stanie wypracować odpowiedni staż – zauważa.
ZUS tłumaczy, że wyraźny przyrost w latach 2017–2019 liczby emerytur przyznanych w wysokości niższej niż minimum to prawdopodobnie efekt obniżenia wieku emerytalnego. ©℗