Tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach gminy decydują się zwolnić rodziców z obowiązku zwrotu bezprawnie uzyskanych świadczeń. Częściej wyrażają zgodę na oddawanie długu w ratach

Na koniec 2020 r. stan należności z tytułu bezprawnie otrzymanych świadczeń wychowawczych wynosił 16,6 mln zł. Tak wynika z danych przekazanych DGP przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. Rok wcześniej nienależnie pobrane 500+ sięgało prawie 19 mln zł, a w 2018 r. 21,6 mln zł. Spadająca kwota świadczeń, które trzeba zwrócić, jest związana przede wszystkim z tym, że gminy wydają mniej decyzji w takich sprawach z uwagi na wprowadzoną od lipca 2019 r. zmianę w programie 500+ polegającą na zniesieniu kryterium dochodowego przy świadczeniu na pierwsze dziecko w rodzinie. Nieinformowanie o zmianach w sytuacji dochodowej powodujących przekroczenie progu i utratę prawa do pieniędzy na dziecko było bowiem – jak wskazują same gminy – najczęstszą przyczyną ustalania nienależnie uzyskanych świadczeń w ostatnich latach.
Kosztowne spóźnienie
Teraz, gdy świadczenie wychowawcze przysługuje na każde dziecko bez względu na wysokość dochodów rodziny, do wydania decyzji w sprawie bezprawnego otrzymywania wsparcia dochodzi zwykle wtedy, gdy rodzice po swoim rozstaniu nie powiadamiają o zmianach w sprawowaniu opieki nad dzieckiem lub robią to dopiero po jakimś czasie.
– Dotyczy to przykładowo sytuacji, gdy 500+ było przyznane na ojca, a po rozwodzie dzieci zostały z matką. Nawet jeśli zgłosił on do nas zmianę konta, na który mają być przekazywane pieniądze, tak aby trafiały do matki, to i tak dochodzi do nienależnie pobranych świadczeń – mówi Sebastian Gajdzik, kierownik działu świadczeń rodzinnych w Ośrodku Pomocy Społecznej w Chorzowie.
Anna Radlak, dyrektor Miejskiego Centrum Świadczeń w Opolu, dodaje, że wśród rodziców panuje błędne przekonanie, że 500+ należy się na dziecko i nie jest ważne, który rodzic formalnie je otrzymuje. Tymczasem świadczenie przysługuje temu opiekunowi, z którym zamieszkują dzieci i na którego utrzymaniu pozostają. – W efekcie potem ojciec jest zdziwiony, dlaczego musi oddawać pieniądze, skoro ich nie zatrzymywał dla siebie, tylko przekazywał matce na pokrywanie wydatków związanych z wychowywaniem dzieci – mówi Anna Radlak.
W przypadku rozwodu rodziców coraz częściej ustalana jest opieka naprzemienna nad dziećmi i wtedy zgodnie z art. 5 ust. 2 ustawy z 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2407) świadczenie wychowawcze jest dzielone pomiędzy nich na pół. Problem w tym, że o tym rodzice również nie zawsze powiadamiają gminy lub robią to z opóźnieniem. Jeśli więc przez okres obowiązywania opieki naprzemiennej wypłacana była pełna kwota wsparcia jednemu z nich, osoba ta będzie musiała zwrócić nienależną część.
– Ostatnio mieliśmy wniosek o przyznanie 500+ na nowy okres świadczeniowy, do którego matka dołączyła wyrok rozwodowy. Jest w nim mowa o opiece naprzemiennej, która została ustanowiona osiem miesięcy wcześniej. Niestety matka nam tego nie zgłosiła – wskazuje Damian Napierała, zastępca dyrektora Poznańskiego Centrum Świadczeń.
Natalia Siekierka, kierownik działu świadczeń MOPS we Wrocławiu, podaje, że nienależne świadczenia występują również wtedy, gdy rodzic nie powiadomił, że dziecko zostało umieszczone w pieczy zastępczej, co stanowi negatywną przesłankę do otrzymywania 500+.
– Są też sprawy, w których świadczenia są nienależne, bo rodzina zgodnie z unijnymi przepisami była do nich uprawniona za granicą. Decyzję w tej sprawie podejmuje wojewoda, do nas opiekun musi jedynie oddać pieniądze – wyjaśnia.
Zdarzają się też sytuacje, gdy okazuje się, że 500+ zostało przyznane, choć cała rodzina przebywa poza Polską albo gdy dzieci cudzoziemca, na które wypłacane są świadczenia, wróciły do swojego kraju (wymóg mieszkania z dziećmi na terenie Polski odnosi się do obcokrajowców spoza UE).
Wyjątkowe okoliczności
Gdy rodzic otrzyma decyzję w sprawie nienależnych świadczeń, które musi zwrócić, może ubiegać się o ich umorzenie łącznie z odsetkami – w całości lub części. Dane MRiPS pokazują, że nie dzieje się to zbyt często, bo w ubiegłym roku łączna kwota 500+, z którego oddania rodziny zostały zwolnione, wynosiła niecałe 0,6 mln zł. O sporadyczności stosowania takiej ulgi świadczy to, że np. w Opolu nie było żadnego umorzenia w latach 2019–2020, w Poznaniu jedno w ubiegłym roku, a we Wrocławiu po siedem w 2019 r. i 2020 r.
Co istotne, umorzenie należności może nastąpić zgodnie z art. 25 ust. 10 ustawy, jeżeli zachodzą szczególnie uzasadnione okoliczności dotyczące sytuacji rodziny. Taka decyzja ma więc charakter uznaniowy.
– Uznaniowość nie oznacza jednak dowolności. Wręcz przeciwnie – przy każdym takim wniosku prowadzimy skrupulatne postępowanie, zbieramy obszerny materiał dowodowy, badamy szczegółowo majątek, dochody i wydatki rodziny, zanim wydamy decyzję – wyjaśnia Anna Radlak.
Piotr Spiżewski, kierownik działu świadczeń rodzinnych MOPS w Puławach, dodaje, że poza sferą materialną brane są też pod uwagę m.in. niepełnosprawność lub choroba członka rodziny albo wystąpienie jakiegoś zdarzenia losowego.
– Pomocne są tu wyroki sądów, z których wynika chociażby, że konieczność spłacania kredytu hipotecznego nie jest wystarczającym powodem, aby zwolnić rodzica z obowiązku zwrotu pieniędzy – podkreśla.
Wpływ na to, że gminy sporadycznie umarzają bezprawnie pobrane 500+, ma również to, że przyznanie takiej ulgi może być zakwestionowane w trakcie kontroli prowadzonej przez służby wojewody. W konsekwencji gminy muszą potem zwracać z własnych środków umorzone należności i wolą do tego nie dopuszczać.
Samorządy częściej niż na darowanie długu decydują się na rozłożenie go na raty. W Poznaniu w ubiegłym roku wydano 55 takich decyzji, we Wrocławiu – 47 (w 2019 r. było ich 98), a w Opolu – 8 w 2020 r. i 14 w 2019 r. ©℗
Pomoc dla rodzin