Były szef Biura Ochrony Rządu dwa razy wziął odprawę, przechodząc na emeryturę. Prawo na to pozwala. O sprawie pisze "Rzeczpospolita".

Jerzy Matusik odszedł ze służby w BOR w marcu tego roku, kiedy zmienił się szef Biura. Otrzymał między innymi sześciomiesięczną odprawę i równowartość rocznego wynagrodzenia, jakie otrzymywał na tym stanowisku, czyli ok. 150 tysięcy złotych. Pieniądze wypłacono.

Sęk w tym, że pięć lat wcześniej - w lutym 2007 roku - Matusik już odchodził na emeryturę i wtedy również na mocy tego samego przepisu otrzymał roczne uposażenie z tytułu zwolnienia. Otrzymywał pensję z BOR, ale nie pracował. Po dziesięciu miesiącach przebywania w rezerwie kadrowej Matusik wrócił do czynnej służby. Na wiceszefa formacji ściągnął go generał Marian Janicki - ówczesny dowódca Biura Ochrony Rządu.

W związku z cofnięciem decyzji o zwolnieniu wypłacona należność została zwrócona. Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że Matusik nie zwrócił całej kwoty. Oddał pieniądze jedynie za dwa ostatnie miesiące, bo wtedy już z powrotem pracował w Biurze.

Sytuacja powtórzyła się w tym roku, w marcu. Po odejściu generała Janickiego rezygnację ze stanowiska złożył także Matusik. I znowu otrzymał równowartość rocznej pensji. Stanie się emerytem w maju 2014 r.

Jerzy Matusik nie ukrywa, że czuje się w tej sytuacji niekomfortowo. "Takie jest prawo, choć może budzić niesmak" - mówi „Rzeczpospolitej”.