Zapowiedź publikacji projektu ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych zwiększyła zainteresowanie programami emerytalnymi.
Pracownicze Programy Emerytalne / Dziennik Gazeta Prawna



Choć przedsiębiorstwa mogą zakładać zatrudnionym programy emerytalne od prawie 17 lat, to rzadko korzystali z tej możliwości. Aż do tego roku.
Odkurzanie starych przepisów
Według Komisji Nadzoru Finansowego, która prowadzi obligatoryjny rejestr pracowniczych programów emerytalnych (PPE), przed dwoma laty zarejestrowano ich tylko 25, a przed rokiem – 23. W tym roku nastąpił wysyp wniosków o tworzenie nowych programów. Tylko w październiku KNF dostała ich 20. Do połowy listopada wydała 27 zgód i rozpatruje kolejnych 35 wniosków.
Skąd to zainteresowanie? Lider pod względem liczby prowadzonych pracowniczych programów emerytalnych – Grupa PZU – twierdzi, że część pracodawców woli utworzyć PPE dziś niż według nowych, zapowiadanych regulacji. – Pracodawcy nie mają pewności, kiedy ustawa o Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK) wejdzie w życie i od kiedy będą musieli naliczać pracownikom składki – komentuje Weronika Dejneka, dyrektor zarządzający ds. strategii produktowej i klienta w PZU Życie.
Proponowana przez rząd reforma zakłada m.in., że przedsiębiorcy będą musieli założyć każdemu zatrudnionemu plan kapitałowy i dać możliwość oszczędzania na emeryturę (choć pracownik będzie mógł z niej zrezygnować). Firma będzie zwolniona z tego obowiązku, tylko jeśli odpowiednio wcześniej zarejestruje pracowniczy plan emerytalny (opierając się na obecnych przepisach). Jedyny warunek: pracownicy nie mogą na tym stracić. Czyli firma musi odprowadzać na emerytalne konto każdego zatrudnionego składkę w wysokości minimum 3,5 proc. jego wynagrodzenia. Dokładnie tyle, ile ma wynieść najniższa stawka w obowiązkowo tworzonych PPK.
Plan korzystniejszy od programu
Przedstawiciele administracji rządowej dziwią się rosnącemu zainteresowaniu starymi programami emerytalnymi. Twierdzą, że są one mniej korzystne dla pracodawców, bo to oni muszą odkładać całą składkę dla pracownika – maksymalnie 7 proc. W przypadku PPK wystarczy, że pracodawca odłoży 1,5 proc. (z możliwością podniesienia do 4 proc.). Natomiast pracownik, jeśli zdecyduje się przystąpić do programu, zobowiązany jest odkładać 2 proc. (również z możliwością podniesienia do 4 proc.).
Zachętą do przystąpienia do PPK ma być „składka powitalna” ze strony państwa w wysokości 250 zł i dodatkowe 240 zł dopłaty corocznej. Instytucjami obsługującymi pracownicze plany kapitałowe będą towarzystwa funduszy inwestycyjnych, które prowadzą działalność w Polsce co najmniej od trzech lat. Według projektu maksymalna opłata za pomnażanie oszczędności pracowników oraz zarządzanie ich rachunkami nie może przekroczyć 0,6 proc. wysokości aktywów zgromadzonych na rachunku.
Pracownika łatwiej znaleźć niż zatrzymać
– Wzrost zainteresowania PPE to także efekt wyraźnej poprawy na polskim rynku pracy. Pracodawcy muszą teraz postarać się bardziej, by przyciągnąć i utrzymać dobrych pracowników – uważa Łukasz Kwiecień, wiceprezes PKO TFI. Dodaje, że widać to także po trendzie znacznego wzrostu płac.
Dane GUS faktycznie dowodzą, że wynagrodzenia rosną z miesiąca na miesiąc, a firmy z różnych branż narzekają na brak rąk do pracy. To skłania przedsiębiorców do szukania nowych form motywowania zatrudnionych. Rodzajem „podwyżki” może być właśnie składka na PPE, która nie jest obarczona składką zusowską i nie jest odprowadzana przez zatrudnionego.
– Pracownika łatwo pozyskać, ale trudno go utrzymać. Dlatego zdecydowaliśmy się na PPE. Nie odbija się on na naszej kondycji finansowej, a jest korzystny dla ludzi – wyjaśnia Artur Sosnowski, wiceprezes Mazowieckiego Banku Spółdzielczego w Łomiankach, którego PPE został zarejestrowany przez KNF 15 listopada. Dodaje, że składka wynosi powyżej 3,5 proc., czyli więcej niż planowane minimum.
Programy emerytalne dla pracowników istnieją od 17 lat