Wbrew przewidywaniom mimo wysokich cen opału kończący się sezon grzewczy nie upłynął pod znakiem masowego palenia odpadami – wynika z kontroli przeprowadzanych przez straże miejskie.
W obliczu kryzysu energetycznego i trudnej sytuacji gospodarczej w ubiegłym roku dyskusję o walce ze smogiem zastąpiło poszukiwanie rozwiązań na zapewnienie ciepła w naszych domach. Zaczęto szukać możliwości sprowadzenia do Polski węgla, który zastąpiłby ten rosyjski. Rząd zniósł normy jakości węgla kamiennego, rozszerzył import z Kazachstanu, RPA i Kolumbii, preferencyjna sprzedaż paliwa dla mieszkańców spadła na gminy, a do obrotu dopuszczono nawet tańszy, ale bardziej trujący, węgiel brunatny.
Zapowiadana katastrofa nie nadeszła
Przyzwolenie na palenie opałem gorszej jakości zwiastowało – zdaniem niektórych ekspertów – to, że w sezonie grzewczym Polacy chętniej w swoich piecach będą korzystać ze śmieci. I chociaż w pierwszej połowie ubiegłego roku faktycznie można było zaobserwować spadek ilości odpadów wielkogabarytowych w miastach, to wynikał on z rosnących cen i lęku konsumentów związanego z dalszym rozwojem sytuacji gospodarczej, a nie z chęci zaoszczędzenia na opale (pisaliśmy o tym w DGP nr 101/2022 – „Inflację widać w śmietnikach”).
Potwierdziło się to w kolejnych miesiącach, kiedy branża odpadowa nie zanotowała znaczących spadków ilości śmieci wyrzucanych przez mieszkańców.
– Z naszych obserwacji, zarówno w dużych miastach, jak i małych gminach, wynika, że twierdzenia o malejącej ilości odpadów komunalnych ze względu na spalanie ich w przydomowych piecach to zaklinanie rzeczywistości. Liczby tego nie potwierdzają – mówi Karol Wójcik, przewodniczący rady programowej Izby Branży Komunalnej.
Te spostrzeżenia są zbieżne z wynikami kontroli przeprowadzanych przez strażników miejskich (patrz: infografika). Liczba wykroczeń dotyczących spalania odpadów w większości przypadków spadła. Poprawiła się za to jakość powietrza, ale jakość opału jest w tym wypadku tylko jednym z wielu czynników, oprócz m.in. warunków meteorologicznych.
Było mniej zgłoszeń i mniej wykroczeń
Palenia odpadami – poza wyspecjalizowanymi do tego spalarniami – zakazuje ustawa o odpadach (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 699 ze zm.). Jest to zagrożone nawet aresztem, chociaż najczęściej kończy się mandatem do 500 zł. Jeśli sprawa trafi do sądu, grzywna może być wyższa i sięgnąć 5 tys. zł.
Jakość powietrza w naszym kraju poprawia się powoli, ale systematycznie. Nic nie wskazuje na to, żeby obecny sezon grzewczy miał odwrócić ten trend
Strażnicy miejscy, jak co roku, rozpoczęli kontrole jesienią (pisaliśmy o tym w GP nr 209/2022 – „Miasta sprawdzają, kto truje. Są już pierwsze kary”). Dziś zgodnie przyznają, że utrzymuje się trend wskazujący na coraz mniejszą popularność palenia śmieciami w piecach.
Najlepiej pod tym względem wypadają Białystok i Płock, w których mimo znaczącego zwiększenia liczby kontroli odnotowano mniej wykroczeń. W tym pierwszym mieście, podobnie jak w całym województwie podlaskim (jedynym oprócz warmińsko-mazurskiego) nie obowiązuje jednak uchwała antysmogowa, więc – poza śmieciami – można palić nawet słabej jakości paliwem.
– Dopuszczone jest używanie każdego rodzaju paliwa, w tym węgla i drewna, bez względu na jego jakość oraz zawartość wilgoci w paliwie – przypomina białostocka straż miejska.
Ciekawie wyglądają również dane dotyczące zgłoszeń od mieszkańców zaniepokojonych dymem wydobywającym się z kominów. Tam, gdzie sygnałów było więcej, nie przełożyły się one na wzrost liczby stwierdzonych wykroczeń i nałożonych kar.
W większości miast jednak zgłoszeń rok do roku jest mniej. We Wrocławiu liczba ta spadła z ponad 2 tys. do niecałego 1 tys., w Gdańsku z ponad 500 do nieco ponad 400, a w Łodzi z ponad 1 tys. do niewiele ponad 700.
– Biorąc pod uwagę minione dwa lata, spadek liczby zgłoszeń jest zauważalny. Świadomość mieszkańców dotycząca przestrzegania zakazu spalania odpadów zdecydowanie rośnie, co potwierdza również spadek liczby nałożonych mandatów i pouczeń. Często zgłoszenia się nie potwierdzają. Zdarza się, że podczas spalania dym ma jakieś podejrzane zabarwienie, ale w wyniku analizy okazuje się, że paliwo nie jest złej jakości – wskazuje Joanna Prasnowska z łódzkiej straży miejskiej.
Jeśli już jakieś śmieci trafiały do pieców, najczęściej były to płyty meblowe i lakierowane drewno rozbiórkowe, np. parkiet, drzwi i ramy okienne. W części miast znajdowano również plastikowe butelki, elementy odzieży i przepracowany olej silnikowy.
Sytuacja różni się w zależności od tego, jak wielu mieszkańców wymieniło piece na nowoczesne, które uniemożliwiają spalanie materiałów innych niż te do nich przeznaczone (np. piece na ekogroszek). Straż miejska z Łodzi i Wrocławia wskazuje na dużą liczbę wymienionych w ostatnich latach pieców, te stare wciąż są problemem np. w Płocku.
Straże kontrolują tak samo jak zawsze
Strażnicy miejscy mówią, że ci mieszkańcy, którzy zdecydowali się na palenie odpadami, powoływali się na trudną sytuację gospodarczą i przyzwolenie na palenie materiałami gorszej jakości.
– Zdarzało się, że w gospodarstwach, w których stwierdzano nieprawidłowości, strażnicy słyszeli anegdoty na temat tego, czym to można w tym roku palić. Ale to nie miało wpływu na przebieg kontroli – zapewnia jeden z nich.
– Kontrole są przeprowadzane tak jak zwykle. Nic nie wiadomo mi na temat jakiejkolwiek taryfy ulgowej – podkreśla kolejny.
Jakość powietrza się nieco poprawia
Powoli, ale systematycznie, poprawia się w Polsce jakość powietrza i nic nie wskazuje na to, żeby obecny sezon grzewczy miał odwrócić ten trend.
– Trochę tych kotłów wymieniamy, powoli zaczyna się to przekładać na poprawę jakości powietrza. To jest proces bardzo powolny i średnioroczne stężenia maleją w bardzo wolnym tempie – mówi Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.
Dodaje, że w tym roku zima była wyjątkowo ciepła i wietrzna, co sprzyjało rozwiewaniu pyłów.
Stopniową poprawę potwierdzają wstępne dane Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy (IOŚ-PIB) dotyczące Warszawy i Krakowa. W stolicy od września do końca lutego rok do roku liczba dni, w których zanotowano przekroczenie dobowej wartości normatywnej pyłu zawieszonego PM10, zmniejszyła się z 8 do 5, a w Krakowie z 28 do 17. Jakość opału jest jednak tylko jednym z elementów, które mogły wpłynąć na takie wyniki.
– Jakość powietrza na danym obszarze zależy od wzajemnego oddziaływania kilku czynników. Są to: wielkość emisji zanieczyszczeń do atmosfery, lokalizacja źródeł emisji, warunki meteorologiczne, ukształtowanie terenu – podkreśla dr inż. Krzysztof Skotak, kierownik Ośrodka Zintegrowanych Badań Środowiska w IOŚ-PIB. ©℗