Biznes czeka na uchwalenie przepisów i proponuje rozwiązania, które mogą pomóc we wdrożeniu efektywnego systemu. Branża opakowaniowa wzywa Ministerstwo Klimatu i Środowiska do konstruktywnego dialogu w sprawie projektu ustawy i odejścia od obecnych, szkodliwych zapisów. O przyszłości systemu ROP w Polsce dyskutowali uczestnicy konferencji „Gospodarka odpadami opakowaniowymi w Polsce. Jaki będzie nowy początek?” zorganizowanej przez Związek Pracodawców Przemysłu Opakowań i Produktów w Opakowaniach EKO-PAK

Trwają prace nad wprowadzeniem dyrektywy odpadowej, która nakłada na państwa członkowskie Unii Europejskiej obowiązek wdrożenia systemu rozszerzonej odpowiedzialności producentów (ROP) za odpady opakowaniowe do 2023 r. Projekt ustawy implementującej przepisy unijne dotyczące ROP poznaliśmy w sierpniu 2021 r. Wcześniej, bo na początku kwietnia, zaprezentowany zaś został projekt ustawy mający częściowo wdrożyć postanowienia tzw. dyrektywy plastikowej - SUP (Single Use Plastics).
- Wyznajemy zasadę, że dobre prawo powinno się wykuwać przez rozmowy i dialog, a nie zza urzędniczego biurka - powiedział Krzysztof Baczyński, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Opakowań i Produktów w Opakowaniach EKO-PAK, otwierając konferencję, której jednym z najważniejszych celów było omówienie aktualnych propozycji resortu klimatu dotyczących w szeroko rozumianym zakresie ROP.
Dyskusje na temat rozszerzonej odpowiedzialności producentów trwają w Polsce od 2014 r. - Narodziny rozmowy o ROP były osiem lat temu. Pytanie jednak, czy mamy dzisiaj ośmiolatka? - pytał Jakub Tyczkowski, prezes Rekopol Organizacji Odzysku Opakowań SA. Jak dodał, narodziło się bardzo wiele pomysłów, ale żaden z nich nie został zrealizowany.
Jak powinien wyglądać system ROP? Jakim widzi go unijny regulator w dyrektywie odpadowej w znowelizowanej wersji z 2018 r.?

Unijny wzorzec

Projekty tzw. ustaw opakowaniowych (projekty UC 81, UC 73, UC 98) nie funkcjonują w legislacyjnej próżni. Zarówno przepisy dotyczące rozszerzonej odpowiedzialności producentów, jak i propozycje dotyczące systemu kaucyjnego i plastiku jednorazowego użytku wpisują się w szerszy kontekst unijnego Zielonego Ładu, co zauważyła Katarzyna Barańska z Kancelarii Osborne Clarke. Prawniczka wskazała też, że model gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ) wynika z założeń Zielonego Ładu.
Samo pojęcie rozszerzonej odpowiedzialności producentów zaczęło funkcjonować w dyrektywie odpadowej z 2008 r. Jak wyjaśniała Barańska, ponieważ okazało się, że zasada „zanieczyszczający płaci” to za mało, unijny regulator znowelizował przepisy o ROP w 2018 r. Minimalne wymagania dotyczące systemów ROP w państwach członkowskich określono w art. 8a dyrektywy odpadowej.
Przepis zawiera wymóg jasnego określenia ról i obowiązków uczestników systemu ROP. Oprócz tego reguluje kwestię kosztów - wprowadza zasadę kosztu netto, zgodnie z którą nie należy nakładać obciążeń ponad koszty niezbędne do prawidłowego zagospodarowania odpadów oraz zapobiegania ich powstawaniu.
Kolejny element unijnego „minimum” dotyczy ekomodulacji, czyli zróżnicowania opłat nakładanych na wprowadzających produkty w opakowaniach na rynek w zależności od rodzaju opakowania. Artykuł 8a zakłada też, że system ROP powinien posiadać sprawne mechanizmy kontroli i sprawozdawczości. Inne wymaganie wiąże się z efektywną edukacją, m.in. w zakresie informowania posiadaczy odpadów o systemach selektywnej zbiórki czy hierarchii postępowania z opadami. Tyle wzorzec unijny.

Jak wygląda ROP po polsku?

Przedstawiony latem ubiegłego roku projekt przepisów implementujących dyrektywę odpadową do polskiego porządku prawnego pozostawia wiele do życzenia. Przede wszystkim, jak wskazała Katarzyna Barańska, propozycje przygotowane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie spełniają większości wymogów przewidzianych w art. 8a dyrektywy.
Rozwiązania z projektu UC 81 budzą wątpliwości co do zadań i obowiązków uczestników systemu ROP, np. w zakresie podmiotów zobowiązanych do prowadzenia recyklingu odpadów opakowaniowych z gospodarstw domowych. Dodatkowo - w ocenie prawniczki - rozwiązania przewidziane w projekcie prowadzą do nadmiarowej, przekraczającej koszty netto odpowiedzialności wprowadzających opakowania na rynek. W propozycji resortu brakuje też zasad ekomodulacji, które mają zostać przedstawione dopiero w rozporządzeniu. Na etapie prac nad ustawą interesariusze nie poznali jednak propozycji aktów wykonawczych.
- Projekty (projekty UC 81, UC 73, UC 98 - red.) prawdopodobnie mają niepełny charakter, nie implementują unijnych przepisów w całości, są niezgodne z polską konstytucją, a także z zasadami poprawnej legislacji. Te rozwiązania zawierają także techniczne błędy legislacyjne, są ze sobą sprzeczne, wykluczają się nawzajem i ostatecznie - co najważniejsze - nie tworzą spójnego systemu gospodarowania odpadami, a taki jest cel GOZ - czyli gospodarki obiegu zamkniętego i ROP - tłumaczyła Barańska.
Z czego wynika wskazywane przez prawniczkę ryzyko niezgodności projektowanych przepisów z Konstytucją RP? Chodzi m.in. o parapodatkowy charakter proponowanych regulacji oraz ich niezgodność z art. 217 konstytucji, który określa wymagania co do nakładania danin publicznych. Zgodnie z ustawą zasadniczą podatki mogą być nakładane jedynie w drodze ustawy. Projekt przepisów wdrażających ROP przewiduje zaś, że szczegółowe stawki opłaty opakowaniowej - traktowanej przez branżę jako podatek - zostaną przedstawione w rozporządzeniu.

„Rozszerzona odpowiedzialność podatkowa”

Oprócz usterek natury legislacyjnej projekty „ustaw opakowaniowych” budzą realne wątpliwości odnośnie do tego, czy spełnią one swoje główne cele w praktyce. Propozycje resortu klimatu szczegółowo omówił prezes Związku EKO-PAK.
W przypadku projektu ustawy (projekt UC73) z kwietnia 2021 r., która ma częściowo implementować do polskiego porządku prawnego przepisy dyrektywy Single Use Plastic (SUP), ustawodawca przewidział opłatę od sprzedaży niektórych opakowań i produktów w wysokości do 1 zł za sztukę (dotyczy m.in. pojemników na posiłki, kubków na napoje czy chusteczek nawilżanych i podpasek). Jak wyjaśnił Krzysztof Baczyński, to rozwiązanie zgodne z dyrektywą SUP, które ma służyć ograniczeniu stosowania powyższych produktów, a opłata od sprzedaży działa analogicznie do tej wprowadzonej w przypadku lekkich torebek foliowych. Ale ustawodawca również zaproponował opłatę na uprzątanie terenów publicznych.
- Uprzątanie terenów publicznych jest formą rozszerzonej odpowiedzialności producenta. To nie jest zbiórka pojemnikowa. To jest zobowiązanie producentów do uprzątania odpadów po swoich produktach, które zalegają w miejscach publicznych. (…) Projektodawca stwierdził, że najlepszą formą pokrywania kosztów będzie nałożenie daniny publicznej na wprowadzającego (produkty na rynek - red.) w określonej wysokości - tłumaczył prezes EKO-PAK. Wysokość opłat - zmieniona po interwencji branży - to 0,2 zł za 1 kg opakowań (w przypadku pojemników na posiłki czy butelek PET) i 0,05 zł od sztuki (np. w przypadku chusteczek nawilżanych). Jak wskazał Krzysztof Baczyński, podstawą realizacji obowiązku będzie mechanizm fiskalno-redystrybucyjny, który dodatkowo nie wyłącza z opłaty odpadów zebranych selektywnie.
Środki od wprowadzających opakowania na rynek mają trafiać do urzędów marszałkowskich, a stamtąd do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który ma obowiązek przeznaczyć pieniądze na pokrycie kosztów zbierania odpadów i uprzątania odpadów publicznych. Ustawodawca nie określił jednak, w jaki sposób i według jakich kryteriów fundusz wydatkuje otrzymane środki. Realizacja celu, jakim jest uprzątanie terenów publicznych, stoi tym samym pod znakiem zapytania.
W przypadku projektu ROP (UC 81) przedstawiono, zdaniem Baczyńskiego, jeszcze bardziej rozbudowany mechanizm obciążeń finansowych. - Mamy kolejną, równoległą do opłaty przewidzianej w projekcie SUP opłatę - daninę publiczną - opakowaniową za opakowania dla gospodarstw domowych. Wszystko to, co trafia do konsumenta, a następnie jest zbierane w osiedlowych pojemnikach na odpady, ma być obciążone opłatą do 2 zł za 1 kg. Ostateczny poziom tej opłaty będzie ustalany przez ministra w drodze rozporządzenia - wyjaśniał prezes EKO-PAK. Zwrócił również uwagę na kolejną, także przewidzianą w projekcie SUP opłatę - edukacyjną. - Mamy nie dość, że dublowanie obciążeń, to jeszcze dublowanie pewnych obowiązków wynikających chociażby z działań edukacyjnych - podkreślił.
W ocenie branży propozycja ministerstwa dotycząca ROP - podobnie jak przepisy implementujące dyrektywę SUP - oparta jest o mechanizm fiskalno-redystrybucyjny, który nie zwiększa selektywnej zbiórki odpadów ani nie poprawia sortowania. 80 proc. pieniędzy zebranych z opłaty opakowaniowej ma trafiać do gmin, przy czym o kwocie, którą otrzyma gmina, zadecyduje w 60 proc. poziom recyklingu i w 40 proc. liczba ludności. Oznacza to, że gmina z dużą liczbą mieszkańców i mniejszym poziomem recyklingu może dostać więcej pieniędzy niż gmina słabiej zaludniona, za to z wyższym poziomem recyklingu. - Gmina może wykorzystać te pieniądze wyłącznie w jednym celu - żeby obniżyć koszty dla mieszkańców w opłacie śmieciowej - wskazał Krzysztof Baczyński. - Jak zwiększy się przez to selektywna zbiórka, sortowanie czy recykling? - pytał retorycznie.
2 proc. zebranych środków trafi do Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego, zaś 18 proc. ma zostać przeznaczone na rozwój infrastruktury selektywnego zbierania oraz na rozwój instalacji do recyklingu. Ustawodawca nie wskazał jednak kryteriów, które będą decydować o tym, kto będzie mógł skorzystać ze wskazanych środków na rozwój. - Samorządy podnoszą obawy, że będzie to centralne sterowanie środkami finansowymi - stwierdził prezes EKO-PAK.
Chociaż realizacja ustawowych poziomów selektywnej zbiórki odpadów zależy od gmin, to w przypadku nieosiągnięcia przewidzianego przepisami prawa celu, ciężar tzw. opłaty produktowej, którą trzeba zapłacić w przypadku niewywiązania się z obowiązków, będzie spoczywał na biznesie. Jak podkreślił Krzysztof Baczyński, oznacza to, że organizacja odpowiedzialności producentów i wprowadzający opakowania na rynek ponoszą odpowiedzialność finansową za działania gmin.
W ocenie prezesa EKO-PAK propozycje ministerstwa w zakresie ROP oznaczają „rozszerzoną odpowiedzialność podatkową”, a nie rozszerzoną odpowiedzialność producenta. Sama narracja przyświecająca projektowi sprowadza się zaś do stwierdzenia, że trzeba wdrożyć ROP „żeby suweren płacił mniej”.
- Jeżeli ktoś będzie forsował takie czy inne rozwiązania legislacyjne wyłącznie po to, żeby obywatelowi było „lżej”, to obawiam się, że zamiast rozszerzonej odpowiedzialności producenta i sprawnego systemu będziemy mieli „Polski Ład” w odpadach - zauważył Krzysztof Baczyński.
Uczestniczący w konferencji Hans van Bochove z europejskiego stowarzyszenia EUROPEN wyraźnie podkreślił, że wszyscy producenci wspierają ROP, ale polski projekt ma niewiele wspólnego z unijnymi zasadami. Przypomniał, że europejski prawodawca opracował minimalne wymagania systemu i powinny one być spełnione. - ROP nie jest czekiem in blanco, a przedsiębiorca to nie bankomat. Można go obciążać podatkami, ale nie mamy wtedy do czynienia z systemem ROP - mówił.

Co proponuje branża

Założenia modelu ROP, który proponuje branża opakowaniowa, przedstawiła dyrektor Biura Zarządu Związku EKO-PAK Magdalena Dziczek. Jak wyjaśniła, w dobrze funkcjonującym systemie organizacje odpowiedzialności producentów, czyli podmioty zrzeszające firmy wprowadzające na rynek produkty w opakowaniach, przejmują od tych wprowadzających realizację wszystkich obowiązków, w tym osiągnięcie poziomów recyklingu odpowiedniego dla każdego rodzaju materiału opakowaniowego.
Przypomniała, że obecnie gminy są ustawowo odpowiedzialne za gospodarkę odpadami komunalnymi, w tym za prowadzenie selektywnej zbiórki wszystkich frakcji odpadów oraz przygotowanie ich do recyklingu. Propozycja biznesu zakłada, że samorządy, które chcą same zajmować się zagospodarowaniem odpadów frakcyjnych (pojemniki zielony, żółty i niebieski), zawierałyby umowy z organizacjami odpowiedzialności producentów na pokrywanie kosztów zagospodarowania odpadów opakowaniowych, które w tych odpadach frakcyjnych się znajdują. Te jednak gminy, które gorzej radzą sobie z gospodarką odpadami, mogłyby powierzyć zadania związane z odbiorem i przygotowaniem odpadów frakcyjnych organizacji odpowiedzialności producentów (OOP). W obu przypadkach OOP odpowiadałaby za zabezpieczenie procesu recyklingu konkretnych frakcji, co w praktyce oznacza konieczność znalezienia recyklera.
W obszarze rozliczeń branża postuluje bezwzględne stosowanie zasady kosztu netto, przewidzianego przez znowelizowaną dyrektywę odpadową. Wszystkie przychody uzyskiwane ze sprzedaży odpadów opakowaniowych do recyklingu muszą być odejmowane od kosztów odbioru selektywnie zbieranych odpadów od właścicieli nieruchomości (mieszkańców) i kosztów zagospodarowania tych odpadów (sortowania i doczyszczania oraz uzdatniania). Wprowadzający produkty w opakowaniach na rynek pokrywaliby więc wyłącznie różnicę pomiędzy tymi kosztami a uzyskanymi przychodami ze sprzedaży odpadów do recyklingu. W przypadku jednak odpadów opakowaniowych, dla których proces recyklingu wymaga pokrycia dodatkowego kosztu (dofinansowania) ze względu na strukturę materiałową takiego odpadu lub niezbędne procesy technologiczne, wprowadzający wyroby w opakowaniach byliby zobowiązani do pokrycia tego dodatkowego kosztu.
Producenci opakowań postulują też wprowadzenie standardów selektywnej zbiórki (prowadzenia pięciopojemnikowej zbiórki w oparciu o identyczne zasady i oznaczenia kolorystyczne) i kryterium jakości zbieranych odpadów (w danym pojemniku czy worku odpad jest uznany za zebrany selektywnie wyłącznie wówczas, gdy występują w nim inne rodzaje odpadów w ilości nie przekraczającej wagowo np. 15 proc.), które byłyby jednolite dla całego kraju i określone w ustawie.
Skąd taki postulat? Jak zauważył prezes Rekopolu Jakub Tyczkowski, wąskim gardłem gospodarki odpadami w Polsce nie jest recykling, lecz selektywna zbiórka odpadów. Recyklerzy w kraju coraz częściej przetwarzają odpady importowane, ponieważ tych polskich jest coraz mniej. - Poziom zanieczyszczenia niektórych frakcji odpadów wynosi od 5 do 30 proc. - wskazał Tyczkowski.
Zwrócił też uwagę, że rozwiązanie problemu selektywnej zbiórki odpadów wymaga dialogu między wyznaczającymi cele z samorządami. - Może się okazać, że jest za mało pojemników - wtedy trzeba je dostawić; że pojemniki w gminie są źle rozstawione - wtedy trzeba je przestawić. W przypadku systemu workowego worki mogą być zbyt rzadko odbierane - podawał przykłady Tyczkowski. Podkreślił też rolę, jaką do odegrania ma edukacja w gminach. - A wiadomo, że inną edukację należy prowadzić w gminach wypoczynkowych, np. w Karpaczu czy w Łebie, a inną komunikację trzeba przygotować dla dużej wspólnoty mieszkaniowej. W teorii to proste narzędzia, w praktyce skomplikowane i długotrwałe procesy - ocenił.
Inne problemy pojawiają się na etapie instalacji komunalnych. Jak wskazał Piotr Szewczyk, przewodniczący Rady RIPOK i dyrektor Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych „Orli Staw”, wydzielenie odpadów opakowaniowych ze strumienia odpadów komunalnych jest bardzo trudne. W jego ocenie gmina nie powinna być podmiotem odpowiedzialnym za selektywne zbieranie odpadów, ponieważ nie ma do tego mechanizmów. - Gmina powinna odpowiadać za zorganizowanie systemu zbierania pewnych strumieni odpadów, ale nie wszystkich. Jeżeli przemysł przejąłby cały żółty worek (metale i tworzywa sztuczne - red.) i cały niebieski worek (papier - red.), byłoby to logiczne, ponieważ wydzielenie z tych dwóch worków odpadów opakowaniowych jest praktycznie niemożliwe - ocenił.
Według Szewczyka ok. 40-50 proc. pieniędzy pozyskanych w ramach systemu ROP powinno trafiać do właścicieli instalacji przetwarzania odpadów komunalnych, co zmotywowałoby takie podmioty do lepszej segregacji odpadów oraz inwestowania w nowe technologie. Co zrobić, żeby koszty gospodarki odpadami były niższe? Wśród czynników, które mogłyby wpłynąć na spadek kosztów, Szewczyk wskazał m.in. ekoprojektowanie opakowań oraz ich recyklingowalność.

System kaucyjny

Uzupełnienie systemu ROP, na które zdecydował się polski ustawodawca, ma stanowić system kaucyjny. Projekt ustawy w tej sprawie (UC 98) zakłada, że system kaucyjny w Polsce obejmie butelki PET po napojach o pojemności do 3 l i butelki szklane wielokrotnego użytku do pojemności 1,5 l. Propozycja ministerstwa przewiduje możliwość utworzenia kilku operatorów systemu kaucyjnego (określonych w projekcie ustawy jako „podmioty reprezentujące”), którzy będą działać w formule spółki z ograniczoną odpowiedzialnością lub spółki akcyjnej. W projekcie nie przewidziano jednej wysokości kaucji, na tym etapie wiadomo jednak, że będzie ona zwracana klientowi bez konieczności okazania paragonu. Opakowania będzie można zaś zwrócić w placówkach handlowych o powierzchni od 100 mkw. Mniejsze sklepy będą mogły zdecydować, czy przystąpią do systemu.
Obecna propozycja przepisów o systemie kaucyjnym zawiera szereg pułapek, na które zwrócił uwagę wiceprezes zarządu i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner. Jak wskazał, można sobie wyobrazić sytuację, w której zaczną powstawać operatorzy systemu - „słupy” w formie spółki z o.o. Podmioty takie mogłyby wyprowadzić pieniądze ze zgromadzonych kaucji, a koniec końców za wszystko zapłaciliby producenci.
Jaki model systemu kaucyjnego dla Polski sprawdziłby się najlepiej? W ocenie Andrzeja Gantnera system kaucyjny na opakowania jednorazowe powinien objąć także puszki metalowe. Przedstawiciel PFPŻ argumentował, że brak puszki metalowej w polskim systemie kaucyjnym oznacza dyskryminację i osłabienie konkurencyjności firm napojowych prowadzących działalność na terenie Polski. W porównaniu do wszystkich innych krajów posiadających system kaucyjny, tylko w Polsce firmy nie będą mogły bowiem rozliczać kosztów gospodarowania puszkami po napojach zgodnie z zasadą kosztu netto.
Krzysztof Baczyński / foto: materiały prasowe

Mamy kolejną, równoległą do opłaty przewidzianej w projekcie SUP opłatę - daninę publiczną - opakowaniową za opakowania dla gospodarstw domowych. Wszystko to, co trafia do konsumenta, a następnie jest zbierane w osiedlowych pojemnikach na odpady, ma być obciążone opłatą do 2 zł za 1 kilogram - mówi Krzysztof Baczyński

Kolejna propozycja dotyczy wprowadzenia jednego systemu kaucyjnego w całej Polsce, który obejmowałby teren całego kraju, oraz powołanie jednej organizacji reprezentującej, która byłaby odpowiedzialna za działanie systemu. Gantner postuluje również obowiązkowy udział wszystkich wprowadzających napoje i wszystkich punktów handlowych bez żadnych wyłączeń. Według niego stosowanie jakichkolwiek wyjątków dla jednostek handlowych z obowiązku przyjmowania opakowań pokonsumenckich i zwrotu kaucji znacząco utrudni konsumentom funkcjonowanie w systemie. Przy progu 100 mkw. konsumenci nie będą mogli oddać opakowania i odzyskać kaucji w ponad połowie działających w Polsce punktów handlowych. Jednocześnie na terenie kraju i w przypadku wszystkich opakowań powinna obowiązywać jedna stawka kaucji, a kwota kaucji powinna być całkowicie zwolniona z podatku VAT.
Aby uniknąć zagrożenia związanego z niewypełnieniem poziomów selektywnej zbiórki przez gminy w związku z wprowadzeniem systemu kaucyjnego, dyrektor PFPŻ proponuje, aby masa zebranych odpadów opakowaniowych w systemie kaucyjnym była zaliczana przez gminy do uzyskiwanych poziomów ponownego użycia i recyklingu tak, jak ma to miejsce obecnie w przypadku skupów surowców wtórnych.

Bruksela zarządzi?

W Europie każdego roku generowanych jest ok. 25,8 mln odpadów z tworzyw sztucznych. Jednocześnie zaledwie 30 proc. takich odpadów jest gromadzonych w celu dalszego przetworzenia, 31 proc. trafia na składowiska, a aż 39 proc. jest spalane. Na liczby te wskazał podczas konferencji Maciej Powroźnik z Polskiego Związku Przetwórców Tworzyw Sztucznych.
Podkreślił też, że nie powinniśmy mylić tworzyw z odpadami. Zwrócił uwagę na zalety tworzyw sztucznych, wskazując, że o niektórych z nich przypomniała nam pandemia. - Tworzywa same w sobie nie są problemem. Wystarczy spojrzeć na dane naukowe dotyczące tego, jaki ślad węglowy pozostawiają po sobie tworzywa, a jaki inne materiały, co nie zmienia tego, że jako cywilizacja produkujemy olbrzymią ilość odpadów - ocenił. Ograniczenie produkcji odpadów wymaga szeroko zakrojonej edukacji obywateli, również dotyczącej prawidłowego postępowania z odpadami już wytworzonymi.
Uczestnicy konferencji zorganizowanej przez EKO-PAK byli zgodni, że edukacja i dialog interesariuszy z władzami to podstawowe czynniki, które mogą przesądzić o sukcesie ROP lub o jego braku. Podkreślano, że system ma służyć poprawie jakości środowiska i jego ochronie, nie zaś obniżeniu opłat za gospodarkę odpadami, o czym często zapominają uczestnicy dyskusji na temat ROP.
Istotną rolę, jaką do odegrania ma rozszerzona odpowiedzialność producentów za odpady opakowaniowe, dostrzega Unia Europejska. Jak poinformowała podczas konferencji EKO-PAK Vanya Veras z Municipal Waste Europe, w Brukseli toczą się obecnie prace nad zastąpieniem dyrektywy odpadowej rozporządzeniem unijnym tak, aby dokonać szerokiej harmonizacji przepisów krajowych w zakresie ROP. Oznacza to, że przepisy byłyby bezpośrednio stosowane we wszystkich państwach członkowskich UE bez względu na to, czy przygotowały się one do zmian.
Czy Polska będzie gotowa na takie rozporządzenie?
DZR
PARTNER
foto: materiały prasowe