Konferencja klimatyczna w Glasgow będzie spotkaniem pobożnych życzeń. Widzimy, że każdy kraj broni tylko własnych interesów. W dyskusji o celach klimatycznych przede wszystkim musimy mówić o kosztach transformacji - mówi w rozmowie z PAP europoseł Bogdan Rzońca (PiS).
PAP.: W niedzielę, 31 października, rozpocznie się COP26 w Glasgow. Rada przyjęła wcześniej konkluzje, w których podkreśla potrzebę globalnego podejścia do ograniczenia emisji. Czy takie podejście możliwe jest do zrealizowania biorąc pod uwagę „zadyszkę” globalnej gospodarki, która spowodowana została pandemią?
Bogdan Rzońca.: To będzie spotkanie pobożnych życzeń. Mówienie o globalnym podejściu miałoby sens gdyby wszystkie kraje szczerze przedstawiły rzeczywisty stan swoich gospodarek i potencjalne możliwości transformacji. Tymczasem widzimy i wiemy, że każdy kraj broni tylko własnych interesów. W obecnej sytuacji, w związku z pandemią i wzrostem cen energii, z dyskusją o globalnej gospodarce i globalnych celach klimatycznych trzeba wstrzymać się z wszelkimi decyzjami do końca zbliżającej się zimy 2021/2022 r.
PAP.: W konkluzjach Rady podkreśla się również wymiar społeczny, wskazując na to, że transformacja ma być sprawiedliwa. Czy w obecnej sytuacji kryzysu cen energii można spodziewać się, że ten aspekt będzie szczególnie widoczny w dyskusji na konferencji?
Bogdan Rzońca.: Wymiar społeczny, czyli zagrożenia związane z przerzuceniem kosztów transformacji energetycznej na ludzi, są całkowicie pomijane w globalnej dyskusji o klimacie. W tym kontekście jestem przeciwnikiem używania stwierdzenia "sprawiedliwa transformacja". Ponadto w dyskusji o transformacji UE praktycznie w ogóle nie bierze się pod uwagę punktów startowych. Inny punkt startu do transformacji ma Rumunia, inny Francja, inne koszty może ponieść Polska, zupełnie inne Niemcy. W tym kontekście Polska słusznie domaga się wydłużenia okresu realizacji szczytnych celów klimatycznych.
PAP.: „Podczas COP26 UE zwróci się do wszystkich stron Porozumienia paryskiego o przedstawienie ambitnych krajowych celów redukcji emisji, a do krajów rozwiniętych – o zwiększenie międzynarodowego finansowania działań klimatycznych” – mówił cytowany w komunikacie Rady UE Andrej Vizjak, słoweński minister środowiska, po przyjęciu konkluzji Rady. Czy to są realne postulaty?
Bogdan Rzońca.: Postulat jest bardzo dobry, jednak dotychczas zaproponowane środki na realizacje celów klimatycznych po pierwsze są zbyt małe, po drugie nieproporcjonalne do możliwości poszczególnych krajów. Polska chce uczestniczyć w realizacji celów ale tak jak inne kraje post-sowieckie, potrzebuje więcej czasu.
PAP.: Konkluzje Rady są mandatem dla UE do reprezentowania całej „27-ki” na szczycie. Na konferencji jednak będą reprezentowane też poszczególne kraje. Jakie stanowisko powinna reprezentować Polska?
Bogdan Rzońca.: Takie same jak zawsze, realistyczne i solidarne z innymi krajami. Polska powinna postulować zmiany oraz jednocześnie mówić o kosztach tych zmian.
PAP.: Niewątpliwie w rozmowach pojawi się kwestia unijnego "Fit For 55" i tego, jak ten pakiet może wpisać się globalny wysiłek. Czy dyskusja na temat propozycji podatku granicznego może być trudna?
Bogdan Rzońca.: Podatek graniczny (tzw. CBAM), który jest częścią "Fit For 55", to podatek bardzo niepewny. To samo dotyczy samego "Fit For 55". Ta szczytna idea może mieć opłakane skutki dla przeciętnego mieszkańca Unii Europejskiej, która coraz bardziej staje się ciałem ideologicznym, a coraz mniej ekonomicznym. Ekonomia to nauka, która ma dwie strony: przychody i wydatki. Przede wszystkim trzeba zapytać, skąd Unia Europejska weźmie te pieniądze, skąd będzie miała przychody na te szczytne cele? Ja tych przychodów nie widzę. Tak samo jest z propozycją podatku CBAM. Zyski z tego tytułu są wątpliwe, ponieważ każdy kontynent, każdy kraj będzie zawsze starał się chronić swoich producentów.