Guillaume Pitron, pracujący m.in. dla “Geo” czy “Le Monde Diplomatique”, laureat Nagrody im. Erika Izraelewicza za najlepsze śledztwo ekonomiczne w 2017 r, przeprowadził sześcioletnie dochodzenie, jak m.in. wygląda proces początkowego cyklu produkcyjnego zielonych technologii.

Na podstawie przeprowadzonego dochodzenia autor napisał książkę “Wojna o metale rzadkie. Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej” (franc. “La guerre des métaux rares”).

W polskiej debacie o powstrzymaniu zmian klimatycznych i ochronie środowiska można zaobserwować podział na dwa obozy. Pierwszy neguje zmiany klimatyczne, bądź ze względów gospodarczych, bądź społecznych (podnoszona kwestia utraty wielu miejsc pracy) oraz nie popiera szybkiego przejścia na źródła odnawialne. Druga grupa bije na alarm i głosi konieczność całkowitego odejścia od surowców kopalnych na rzecz źródeł odnawialnych.

Podczas tych wszystkich dyskusji, nie zadano podstawowego pytania: czego potrzeba do wytworzenia paneli fotowoltaicznych, turbin wiatrowych generujących prąd czy baterii do samochodów elektrycznych?

A jest to kluczowe pytanie i prosta odpowiedź: metali rzadkich. Ich wpływ drastycznie rośnie z roku na rok, a przez zmianę pozyskiwania energii będzie on kluczowy. Konieczne jest wzięcie pod uwagę tego tematu w kolejnych dyskusjach, a szczegółowo wyjaśnia to recenzowana książka.

W swojej publikacji, Pitron analizuje nowe technologie, które są ściśle powiązane z produktami zielonych technologii, ponieważ do obsługi i coraz bardziej efektywnego zarządzania (np. magazynowanie energii albo kierowanie odpowiednich ilości do konsumentów) tych drugich, potrzeba tych pierwszych.

Podstawowe pytanie: czego potrzeba do wytworzenia paneli fotowoltaicznych, turbin wiatrowych generujących prąd czy baterii do samochodów elektrycznych? Jest to kluczowe pytanie i prosta odpowiedź: metali rzadkich.

Dokonajmy krótkiej analizy wpływu metali rzadkich na trzech poziomach: ekologicznym, gospodarczym i geopolitycznym.

Negatywny wpływ ekologiczny zielonych technologii

Turbiny wiatrowe, panele fotowoltaiczne czy baterie do wszelkich pojazdów elektrycznych w większości zawierają w swoich składach metale rzadkie. Większość z nich pochodzi z kopalni na terenach Chin. Autor opisuje swoje śledztwo w Państwie Środka, w tym – masowe niszczenie środowiska i zatruwanie wód podczas wytwarzania metali rzadkich. Jest to tym bardziej paradoksalne, że m.in. wydobywa się tam ind, konieczny do produkowania paneli słonecznych. Podczas wydobycia tego metalu zdarzały się przypadki wylewania ton chemikaliów do rzeki Xiang. Innym przytoczonym przykładem były zniszczenia w środowisku naturalnym w prowincji Fujian w 2011 r. podczas wydobywania galu, który jest potrzebny do wytwarzania żarówek energooszczędnych. Autor opisuje również działania chińskiej firmy Baogang w mieście Baotou, który jest jednym z głównych graczy na rynku metali rzadkich.

Warto spojrzeć też na warunki pracy ludzi w tych kopalniach, a także na warunki życia mieszkańców okolic, które są skażone. Kiedy mówimy, że prawem człowieka jest czyste środowisko, to czy w innych częściach świata, by to prawo zapewnić w bogatszych krajach, nie są łamane prawa innych ludzi? Autor podkreśla: “W tym sensie transformacja energetyczna i cyfrowa jest zmianą dla najzamożniejszych klas: oczyszczane są śródmieścia, zwykle bogatsze, a bardziej obciążone są strefy biedniejsze i oddalone od ludzkiego wzroku”.

Warto na marginesie podkreślić, że w Polsce możemy wybrać dla siebie samochód elektryczny (który właśnie potrzebuje dwa razy więcej metali rzadkich niż tradycyjny), ale pytanie, skąd jest energia elektryczna, którą go zasilamy? Prawdopodobnie z węgla.

Kiedy mówimy, że prawem człowieka jest czyste środowisko, to czy w innych częściach świata, by to prawo zapewnić w bogatszych krajach, nie są łamane prawa innych ludzi?

Problemem nie jest tylko wydobycie (niszczenie skorupy ziemskiej), ale często olbrzymie skażenie środowiska w porównaniu z “tradycyjnymi” surowcami. W przypadku kopalni węglowej, głównie wydobywamy po prostu węgiel, tak samo w przypadku ropy naftowej. Metale rzadkie, tak jak wskazuje nazwa, są rzadkie i nie występują samodzielnie. Są one powiązane z innymi pierwiastkami. Pitron sprawdził, że “trzeba oczyścić 8,5 tony skały, by wyprodukować kilogram wanadu, z 16 ton otrzymuje się kilogram ceru, z 50 ton – kilogram galu, a z zawrotnej ilości 1200 ton – nędzny kilogram jeszcze rzadszego metalu, jakim jest lutet”.

Skala realnych zagrożeń dla środowiska przy pozyskiwaniu tych metali może porażać. Warto dodać, że aby oddzielić ten surowiec potrzebne są silne chemikalia, a w wydobywanych skałach są również pierwiastki promieniotwórcze (są one połączone m.in. torem czy uranem). Pitron odnotowuje przypadki promieniowania na obszarze wydobycia. W koszt trzeba doliczyć cenę transportu surowców na długie dystanse. Jest to cena zarówno ekologiczna, jak i finansowa.

Na koniec warto zastanowić się, gdzie są wydobywane te metale oraz jakie w tych krajach obowiązują regulacje środowiskowe…

Wpływ gospodarczy

Z roku na rok, proporcjonalnie do zapotrzebowania na nowe technologie i przechodzenie na źródła odnawialne, zapotrzebowanie na metale rzadkie będzie coraz gwałtowniej rosnąć – “w ciągu 10 lat produkcja energii wiatrowej będzie wzrastać siedmiokrotnie, a słonecznej fotowoltaicznej 44 razy”. W związku z tym, w przeciwieństwie do tego, co często się głosi, że przechodzenie na źródła odnawialne ograniczy etaty, według Międzynarodowej Agencji Atomowej, przejście na odnawialne źródła energii wykreuje 24 mln nowych miejsc pracy do 2050 r.

Pitron zaznacza, że te zmiany “są początkiem ery obfitości energetycznej, powstawania nowych gałęzi przemysłu. Już stworzyły na świecie 10 milionów miejsc pracy. Właśnie coś takiego nazywa się okazją i nasi przywódcy polityczni dobrze to zrozumieli: aby przyspieszyć rozwój nowych gałęzi gospodarki, Unia Europejska nakazuje państwom członkowskim, by do roku 2030 ograniczyły emisję CO2 o 40 procent w stosunku do roku 1990, a w całkowitym zużyciu energii podniosły do 27 procent udział energii ze źródeł odnawialnych”.

Aby się uniezależnić od dostaw strategicznych surowców, ale też ze względów środowiskowych, potrzebny byłby recykling elektrośmieci. Pitron analizuje proces odzyskiwania kluczowych surowców. Jest to o wiele bardziej kosztowne niż wydobycie w kopalni. Autor zaznacza, że gdyby udawało się odzyskiwać nawet 100 proc. metali rzadkich z elektrośmieci (dzisiaj nie jest to duży procent), to przez ciągły wzrost zapotrzebowania, wydobycie ze skorupy ziemskiej nadal będzie konieczne.

Do lat 90. w wydobyciu metali rzadkich przodowały USA, a także Francja. Ze względów na koszty, a także sprzeciw obywateli ws. zanieczyszczeń, Chiny przejęły rolę głównego producenta, stosując zarówno dumping ekonomiczny jak i ekologiczny.

Do lat 90. w wydobyciu metali rzadkich przodowały Stany Zjednoczone, dużą rolę odgrywała również Francja. Ze względu na koszty, a także sprzeciw obywateli tych krajów, Chiny przejęły rolę głównego producenta, stosując zarówno dumping ekonomiczny jak i dumping ekologiczny, ponieważ – jak zaznacza jeden z chińskich aktywistów przytoczonych w publikacji – “prace nad naprawą szkód wyrządzonych środowisku nie zostały wliczone do kosztów produkcji”.

W publikacji powtarza się myśl: “Pierwsi pobrudzą sobie ręce, aby wyprodukować składniki wymagane przez green tech, podczas gdy drudzy, kupując je u nich, będą się mogli chwalić dobrymi praktykami ekologicznymi.” Nie dotyczy to jedynie rządów państw, ale także największych firm technologicznych, które starają się unikać tego tematu m.in. w raportach.

Pitron opisuje, jak Chiny, przyciągając zachodnich producentów metali (np. przez wolne strefy), wykorzystały to długofalowo do rozwoju nowych technologii i stały się jednym z kluczowych graczy w sektorze. Naturalnym zjawiskiem jest, że Chiny dążą do przejścia wyżej w łańcuchu produkcji, co wydaje się nie do końca zrozumiałe dla autora książki. Widzi on w tym zjawisku zły trend, również w innych krajach rozwijających się, wydobywających te surowce m.in. w Indonezji (głównie cyna). Wydaje się, że autor nie bierze pod uwagę faktu, że państwa mają dbać przede wszystkim o swoje interesy gospodarcze, a nie Zachodu.

Na Chińską Republikę Ludową patrzy się ze względu na zanieczyszczenia, a warto sobie uświadomić, że Chiny „są obecnie największym na świecie producentem energii ze źródeł odnawialnych, największym producentem urządzeń fotowoltaicznych, największą potęgą hydroelektryczną, największym inwestorem w energię wiatrową i największym rynkiem pojazdów wykorzystujących energię ze źródeł alternatywnych”. W 2020 r. Chiny miały wyprodukować 80-90 proc. wszystkich baterii do samochodów o napędzie elektrycznym. Sześć z dziesięciu największych producentów tego typu pojazdów pochodzi z Państwa Środka.

Chiny są obecnie największym na świecie producentem energii ze źródeł odnawialnych, największym producentem urządzeń fotowoltaicznych, największą potęgą hydroelektryczną, największym inwestorem w energię wiatrową i największym rynkiem pojazdów wykorzystujących energię ze źródeł alternatywnych.

Rynek metali rzadkich nie jest duży (6,5 mld USD), ale wpływa na większość wysoko rozwiniętych produktów. Problem z analizą tego rynku jest spowodowany brakiem formalizmu i nieprzejrzystością. Obroty większości metali (poza niektórymi na Londyńskiej Giełdzie LME) odbywają się pozagiełdowo. Książka opisuje cechy tego rynku. Do tego wchodzą spekulanci. Jak zauważa autor, ważność danego metalu prowadzi do większych spekulacji, co może odbić się na samej gospodarce i nowych technologiach.

Zmiany na politycznej szachownicy

Jednym z elementów polityki zagranicznej i gwarancji bezpieczeństwa państwa, jest zapewnienie ciągłego dostępu do kluczowych surowców. W przeszłości był to węgiel, który wyparła ropa naftowa, a ją obecnie wypierają metale rzadkie. Faktem jest, z czym nie sposób nie zgodzić się z autorem, że zielone technologie opierają się na nieskończonych źródłach, jak wiatr czy energia słoneczna, ale urządzenia, które je pozyskują są zbudowane z surowców, które już nieskończone nie są.

Wymienione surowce są podstawą uzyskiwanej energii. Państwa je wydobywające stają się coraz większymi graczami na arenie międzynarodowej, a te – i tak już potężne – jak Chiny zwiększają swój potencjał. Naturalnie pozycja krajów-producentów ropy naftowej czy gazu ziemnego, jak np. Rosji (będzie to miało wpływ na stosunki z UE, w tym Polską), Kataru i Arabii Saudyjskiej, będzie stopniowo spadać na rzecz innych państw.

W połowie XIX wieku ponad połowa wydobycia metali pochodziła ze Starego Kontynentu, a obecnie spadła do ok. 3 proc. To samo dotyczy USA, którym przypadało 40 proc. światowego wydobycia w latach 30. ubiegłego wieku, do ok. 5 proc. obecnie.

W połowie XIX wieku ponad połowa wydobycia metali pochodziła ze Starego Kontynentu, a obecnie spadła do ok. 3 proc. To samo dotyczy USA, którym przypadało 40 proc. światowego wydobycia w latach 30. ubiegłego wieku, do ok. 5 proc. obecnie.

Pitron przytacza komunikat Komisji Europejskiej, która ogłosiła, że “Chiny są najbardziej wpływowym krajem pod względem światowego zaopatrzenia w wiele surowców krytycznych”. Według tej unijnej instytucji, mają odpowiadać za pozyskiwanie aż 95 proc. metali rzadkich. Kolejnymi państwami, które są głównymi graczami w wydobyciu konkretnych metali są: Brazylia (90 proc. produkcji niobu), RPA (83 proc. irydu, rutenu, platyny), Demokratyczna Republika Konga (64 proc. kobaltu). Dzięki dużym zasobom prawdopodobnie będzie rosła pozycja takich państw jak: Chile, Boliwa, Peru oraz Gwinea, Burundi, Angola i Madagaskar.

Ważne jest zapewnienie ciągłości dostaw ze względu na gospodarki państw, szczególnie tych wysoko rozwiniętych. Uzależnienie bogatych państw od importu surowców daje producentom metali rzadkich możliwości potencjalnego szantażu politycznego. Tworzy też nowe sojusze. Pitron podaje przykłady pogłębiania relacji dwustronnych dotyczących sprzedaży metali rzadkich: z Mongolii do Niemiec, z Kazachstanu do Francji, z Australii i Wietnamu do Japonii, nawet Korea Południowa jest zainteresowana metalami z Korei Północnej. Warto też przez ten pryzmat spojrzeć na pomysł Donalda Trumpa zakupu przez USA Grenlandii, która jest bogata w te surowce.

Uzależnienie od surowców – metali rzadkich prowadzi do sporów, m.in. przed WTO, ale także do osiągania celów politycznych środkami gospodarczymi, co np. Polska zna z relacji z Federacją Rosyjską. A Chiny zdają sobie sprawę ze swojej pozycji monopolisty.

Niebezpiecznym zjawiskiem dla omawianego rynku i bezpieczeństwa ciągłości dostaw, jest wzrost konsumpcji surowców w samych Chinach (warto przyjrzeć się z tej perspektywy również, czego nie analizuje autor książki, zaangażowaniu gospodarczemu ChRL w Afryce), co ogranicza eksport. Chiny będą dbały w pierwszej kolejności o zaopatrzenie własnych przedsiębiorstw.

Będzie to prowadzić do sporów przed WTO, ale także do osiągania celów politycznych środkami gospodarczymi, co np. Polska zna z relacji z Federacją Rosyjską. Pierwszy raz w historii metali rzadkich zastosowano tę taktykę przez ChRL wobec Japonii po incydencie o sporne wyspy, kiedy nałożono nieoficjalne embargo na te surowce. Oficjalnie chińskie przedsiębiorstwa same zrezygnowały z dostarczania metali. Oczywiście odbiło się to długofalowo na gospodarce japońskiej.

Chiny zdają sobie sprawę ze swojej pozycji monopolisty. W kontekście wojny handlowej z USA, chińska agencja prasowa w 2019 r. będąca tubą władz stwierdziła: “Wszczynając wojnę handlową z Chinami, Stany Zjednoczone ryzykują utratę zaopatrzenia w surowce niezbędne dla ich potęgi technologicznej”. Pokazuje to, jak duży wpływ na politykę mają metale rzadkie, krytyczne dla funkcjonowania gospodarki.

Autor jest Francuzem, opiera się w dużej części na danych z francuskich rządowych instytucji i bazuje na przykładach ze swojego kraju.

Tekst nie ma przejrzystej konstrukcji, a momentami autor posługuje się zbyt potocznym językiem. Zaletą są aneksy zawierające mapy wydobycia metali rzadkich, grafiki pokazujące, jakie metale są w telefonach komórkowych czy samochodach, wykaz krytycznych surowców dla UE ze szczegółowymi opisami. Tytuł książki może zmylić Czytelnika, ponieważ sugeruje wojnę o opisywane metale. Na pewno są spory i rywalizacja, ale nie ma żadnej wojny.

Tytuł książki może zmylić Czytelnika, ponieważ sugeruje wojnę o opisywane metale. Są spory i rywalizacja, ale nie ma żadnej wojny.

Można odnieść wrażenie, że Guillaume Pitron bardzo boi się Chin w każdym aspekcie: gospodarczym, militarnym, politycznym, uzależnienia, braku demokracji, zanieczyszczenia środowiska. Ma on podejście eurocentryczne i dogłębnie to widać w jego wypowiedziach. Zaznacza on, że nie jest dobrze, by cały rozwój i gospodarki świata zależał od jednego państwa. W książce jest wiele nieuprzejmych i ironicznych komentarzy wobec Chin. Widać u autora nostalgię za dawnymi czasami potęgi Zachodu i przerażenie tym, że inny region na świecie mógłby tę główną rolę przejąć.

Autor na przykład stwierdza: “…można sobie uświadomić w pełni rozmiar klęski, jaką amerykańskiemu przemysłowi metalurgicznym zadał chiński brutalny atak”. Krytykuje nacjonalizację zasobów naturalnych przez państwa w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej, postrzegając to jako zagrożenie dla Zachodu, a za wszystkie niekorzystne dla Zachodu działania obarcza Chiny. Nie jest to w pełni obiektywne, ale na pewno jest eurocentryczne.

Idąc tropem rozważań i analiz autora książki, warto spojrzeć na sektor energii odnawialnej z perspektywy nie tylko efektu końcowego, np. likwidacji smogu w Europie czy “darmowej energii”. Trzeba widzieć całość sprawy, od samego początku produkcji energii odnawialnych oraz na to, jakie tworzą się nowe rynki i zależności handlowe na świecie.

A może produkcja metali rzadkich w Polsce?

Inspirując się jednym z wniosków Pitrona, zastanówmy się, jak mógłby wyglądać polski rynek surowcowy i energetyczny. Może zamiast ciągłego przeciągania procesu likwidacji i ciągłej niewiadomej dla sektora kopalni węglowych z widmem utraty miejsc pracy przez tysiące górników, otworzyć nowe kopalnie, tyle że ziem rzadkich?

Może w Polsce zamiast ciągłego przeciągania procesu likwidacji i ciągłej niewiadomej dla sektora kopalni węglowych z widmem utraty pracy przez tysiące górników, otworzyć nowe kopalnie, tyle że ziem rzadkich?

Miejsca pracy zostaną utrzymane, regulacje środowiskowe i kontrola społeczna wymuszą większą niż w Chinach ochronę środowiska.

Nie jest etyczne, by głosząc ochronę środowiska, nie brać odpowiedzialności za cały system produkcji greentech.

Odpowiedzialna kopalnia u nas będzie zawsze lepsza od nieodpowiedzialnej kopalni gdzie indziej. Polska miałaby może bardziej szanse na to, aby w części stać się niezależna, przynajmniej od dostaw części strategicznych surowców, na które z roku na rok będzie większe zapotrzebowanie. I w taki sposób można by osiągnąć cele – ekologiczny, gospodarczy i polityczny.

Publikacja “Wojna o metale rzadkie. Ukryte oblicze transformacji energetycznej i cyfrowej” może otworzyć nowy rozdział w debacie na temat energetyki i gospodarki.

Katarzyna Zarzecka