Rola gazu ziemnego dla bezpieczeństwa energetycznego naszych zachodnich sąsiadów rośnie.

W pierwszym półroczu tego roku gaz po raz pierwszy w historii był najważniejszym źródłem energii pierwotnej za Odrą. Odpowiadał za ok. 30 proc. całego jej zużycia liczonego w petadżulach (PJ) – wynika z najnowszych statystyk zebranych przez Grupę Roboczą ds. Bilansów Energetycznych (AG Energiebilanzen).
Gaz jest też jedynym paliwem kopalnym, które zwiększa swój udział w wytwarzaniu energii elektrycznej nie tylko w porównaniu z zeszłym rokiem, lecz także względem przedpandemicznego 2019 r.
W pierwszej połowie 2021 r. wygenerowano z niego w Niemczech prawie 49 terawatogodzin (TWh) prądu – ok. 17 proc. całego miksu. Niższe niż w poprzednich dwóch latach było za to wytwarzanie prądu z wiatru. W przypadku mocy naziemnych spadło do niecałych 48 TWh (16 proc. miksu). To w dużej mierze efekt niekorzystnych dla energetyki wiatrowej warunków pogodowych. Według AG Energiebilanzen na wzrost znaczenia gazu i węgla między styczniem a czerwcem złożyły się w szczególności długa i chłodna zima oraz słabe wiatry.
Nie tak zielono
Zdaniem przedstawicieli branży paliwowej to pokazuje, że paliwa kopalne będą niezbędne z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju także w kolejnych latach. Rolę najważniejszego bufora domykającego niemiecki system będzie spełniał gaz. Szczególnie w obliczu wyłączenia w przyszłym roku ostatnich reaktorów jądrowych i postępującego wygaszania mocy węglowych. Procesom tym będzie towarzyszyć najprawdopodobniej zastrzyk taniego gazu z Rosji po uruchomieniu Nord Stream 2.
„Nie tak zielona” odbudowa gospodarki naszego zachodniego sąsiada sprawia, że na kilka tygodni przed wyborami do Bundestagu po raz kolejny jest kwestionowana klimatyczna scheda rządu Angeli Merkel. To właśnie kanclerz Niemiec przypieczętowała – po katastrofie w Fukushimie – los niemieckiego atomu, zapewniającego czystą energię, ale tradycyjnie zwalczanego m.in. przez niemieckich ekologów. Merkel otworzyła też dla błękitnego paliwa drogę do bycia głównym stabilizatorem systemu energetycznego.
Dane z pierwszej połowy roku pokazują, że węgiel także pozostaje ważnym składnikiem niemieckiego miksu energetycznego. Według stowarzyszenia importerów tego surowca wytwarzanie energii z węgla kamiennego wzrosło rok do roku o ponad jedną trzecią. Inne wyliczenia mówią, że zwiększyło się o 20 proc., przy równoczesnym spadku produkcji prądu z OZE o ok. 8 proc. Wszystko to dzieje się w warunkach, w których konkurencyjność węgla jest ograniczana przez krajowe i unijne regulacje. Czyste źródła energii mają priorytet w dostępie do sieci elektroenergetycznych, a moce węglowe są stopniowo wygaszane w ramach przyjętego w 2020 r. programu coalexitu. Zgodnie z obecnym harmonogramem ostatnie bloki oparte na tym paliwie mają być wyłączone najpóźniej w 2038 r.
Ślad węglowy rośnie
Wraz ze zużyciem paliw kopalnych w energetyce rosną też emisje. Ślad węglowy Niemiec był w ostatnim półroczu o ponad 6 proc. większy niż przed rokiem. Można zrzucić to na karb odbicia gospodarczego, ale emisje zwiększają się dużo bardziej dynamicznie niż PKB, które w tym samym okresie urosło tylko o 1,5 proc. Ogólne zużycie energii pozostało zaś na poziomie niższym niż przed pandemią.
Jak podkreślają komentatorzy, bez mrożącego dla niemieckiej gospodarki efektu koronawirusa niemożliwe byłoby osiągnięcie przez Berlin celów klimatycznych na 2020 r. Jeśli obecne tempo odbicia koniunktury utrzyma się w drugiej połowie roku, nasz zachodni sąsiad znów znajdzie się pod kreską. Według Instytutu Ekologii Stosowanej (Öko-Institut) niemiecki przemysł może przekroczyć sektorowy cel emisji na ten rok nawet o 18 mln ton ekwiwalentu CO2 – 9 proc. powyżej przyjętego planu redukcji.
Niemiecka droga zielonej transformacji wygląda jeszcze bardziej wyboiście, jeśli wziąć pod uwagę niedawno przyjęte przez rząd podniesione cele: redukcji emisji aż o 65 proc. do 2030 r. i osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2045 r. Zdaniem ekspertów wypełnienie zobowiązań będzie wymagać od nowego rządu bardzo szybkiej korekty dotychczasowej polityki.
Niemcy muszą przyspieszyć
Według ekspertów z think tanku Agora Energiewende konieczne jest m.in. trzykrotne przyspieszenie rozbudowy mocy OZE, przyspieszenie wyznaczonego na 2038 r. terminu coalexitu, odejście od silników spalinowych oraz od wykorzystywania ropy i gazu w ciepłownictwie.
Jak zaznacza Izabela Zygmunt z think tanku WiseEuropa, patrząc na trendy w niemieckiej energetyce długofalowo, widać, że emisyjność gospodarki i zużycie paliw kopalnych spada, a w ich miejsce wchodzą źródła odnawialne. Przyznaje jednak, że gaz odgrywa znaczącą rolę, gdy spada produkcja z OZE.
– Ale trzeba widzieć sytuację we właściwych proporcjach. Niemcy konsekwentnie wycofują się z paliw kopalnych i atomu. Jeśli spojrzymy na to, jak zmienia się struktura wytwarzania energii, widać wyraźnie, że miks w przyszłości będzie tam oparty na zielonych źródłach. Gaz nie zastępuje mocy węglowych i jądrowych jako podstawowe źródło energii, tylko jako elastyczny bufor bezpieczeństwa, który pozwala płynnie przechodzić przez zaburzenia na rynku, kiedy raptownie rośnie popyt na prąd albo spadają możliwości jej wytwarzania z OZE – mówi ekspertka.
Ocenia, że dotychczasowe tempo przemian niemieckiej gospodarki jest zbyt wolne, by zrealizować ambitne cele klimatyczne, a planowane przyspieszenie transformacji powinno objąć gaz ziemny.
– Niemcy w europejskich dyskusjach wymieniane są w jednym rzędzie z Polską, jako kraj, który zbyt powoli odchodzi od węgla. Również gaz powinien znikać z miksu szybciej, niż dzieje się to obecnie. Ale to dotyczy nie tylko Niemiec, daleko idące plany ekspansji gazu w energetyce ma Warszawa – podkreśla Izabela Zygmunt. Dodaje, że do odejścia od gazu mogą popchnąć państwa UE nowe propozycje Brukseli, m.in. reforma ETS czy strategia metanowa.
Ślad węglowy Niemiec zwiększył się o ponad 6 proc. r/r
Gaz to nie jest mniejsze zło
Przy spalaniu gazu ilość CO2 trafiającego do atmosfery na każdą jednostkę energii jest o prawie połowę niższa niż w przypadku węgla. Surowiec ten bywa więc traktowany jako paliwo przejściowe dla energetyki, które umożliwia szybkie i tanie odejście od węgla przy zachowaniu stabilności systemu. Wokół takiego modelu transformacji pojawia się jednak coraz więcej pytań. Naukowcy i aktywiści klimatyczni coraz częściej wskazują na komplikacje i zagrożenia związane m.in. z długofalową rolą inwestycji infrastrukturalnych, które mogą przyczyniać się do przedłużania życia emisyjnych technologii.
Wyłomem w przekonaniu o gazie jako mniejszym złu są też badania nad innymi niż CO2 gazami cieplarnianymi. Jak wynika z ustaleń naukowców, metan, którego ulatnianie się towarzyszy wszystkim elementom gazowego łańcucha (wydobyciu, przetwarzaniu, przesyłowi i konsumpcji), ma w krótkim okresie ponad 80-krotnie silniejsze oddziaływanie na klimat niż CO2.
Najnowszy raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu (IPCC) poświęci metanowi szczególną uwagę. Redukcje jego emisji stanowią bowiem – według naukowców – klucz do spowolnienia ocieplenia klimatu w najbliższych dekadach. Część specjalistów postuluje, by metan stał się przedmiotem umowy międzynarodowej. Inni wskazują, że UE powinna mierzyć i regulować jego emisje, tak jak robi to z CO2. Z tych samych względów niemieccy ekolodzy podważają zgodność Nord Stream 2 z celami klimatycznymi Berlina. Oprócz przemysłu gazowo-naftowego do największych źródeł metanu należy rolnictwo, m.in. hodowla bydła.
Marceli Sommer