Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odpowiedzialny za Europejski Zielony Ład
Rozmawiamy o sprawach kluczowych i dla Europy i dla Polski. Muszę to bardzo jasno powiedzieć – według mnie Polska jest w samym centrum Unii Europejskiej i tak będzie też w przyszłości. Tym samym Polska będzie kluczowym elementem Zielonego Ładu. Jeżeli nie odniesiemy sukcesu w Polsce, to cały program również nie odniesie sukcesu. Taki jest punkt widzenia Komisji.
Zielony Ład musi prowadzić do transformacji sprawiedliwej. Albo będzie sprawiedliwa, albo żadna. Nasze ambicje są bardzo jasne – chcemy, żeby Europa stała się pierwszym neutralnym klimatycznie kontynentem na świecie do roku 2050. Chcemy odwrócić utratę bioróżnorodności, z którą mamy do czynienia. Plany komisji są takie, żeby zwiększać cele redukcyjne emisji do poziomu 55 proc. w porównaniu do roku 1990. Musimy to osiągnąć w ciągu 10 lat, jeśli za 30 lat chcemy osiągnąć neutralność klimatyczną. Wiele państw członkowskich już przyznało, że ten cel jest niezbędny. Mam nadzieję, że uda się przekonać wszystkie kraje członkowskie do tego punktu widzenia. W tę stronę zmierzają nasze dyskusje i mam nadzieję, że uda się je szybko zakończyć, bo nie mamy czasu do stracenia. Musimy też doprowadzić do sytuacji w której biznes będzie mógł działać z pewną dozą przewidywalności, by wiedział, gdzie inwestować. Rok temu przyjęliśmy projekt Zielonego Ładu i od tej pory widzimy wyraźne zmiany w gospodarkach, nie tylko w Europie, ale i na całym świecie. Rok 2060 to cel neutralności węglowej dla Chin, Korea i inne kraje w Azji wyznaczają sobie równie ambitne cele. Stany Zjednoczone, po wygranych wyborach przez Joe Bidena, wracają do porozumień paryskich i tym samym do gry w kwestiach zmian klimatycznych.
Ich skutki czujemy na co dzień. Ekstremalne zjawiska pogodowe, burze… Ponad 400 tys. osób w Europie umiera przedwcześnie z powodu zbyt niskiej jakości powietrza w naszych miastach.
Chciałbym, żeby Polska miała w tym projekcie bardziej wiodąca rolę. To kraj, w którym jest wyraźny duch przedsiębiorczości. W Polsce jest największa populacja inżynierów wśród wszystkich krajów europejskich, a to są właśnie osoby, które powinny być kołem zamachowym transformacji. Polska może więc być liderem. Kiedy patrzę na statystyki i widzę jak wiele osób kupuje prywatnie panele fotowoltaiczne w Polsce, to jest to zadziwiające. Polski biznes również podchodzi do tego bardzo poważnie, podobnie jak sektor finansowy, który bardzo aktywnie uczestniczy w dyskusji. Teraz wiele miejsc pracy w Polsce uzależnionych jest od węgla, ale wszyscy bardzo dobrze wiedzą, że gospodarka polska poniesie jedynie straty, jeżeli będzie się go trzymała. Nie mówiąc już o smogu w miastach i mniejszych miejscowościach. A przecież Polacy buntują się przeciw tej sytuacji i chcą czystszego powietrza. Warto więc tworzyć takie plany, które będą prowadziły do wycofywania się z niego. 80 proc. elektrowni węglowych działa w Europie notując straty finansowe, a więc podtrzymywanie węgla przy życiu oznacza ogromne wydatki z budżetu państwa. Te pieniądze można by inwestować w nowoczesne technologie przyszłości i we wsparcie dla regionów górniczych. Zachęcamy Polskę do takich właśnie inwestycji, które będą służyły przez wiele lat i do wspierania tych obszarów węglowych, gdzie zmiany będą odczuwalne. Wiem dobrze co mówię, bo sam pochodzę z takiego właśnie regionu.
Polska jest bardzo ważna, zwłaszcza w tej części Europy. Wspólnie możemy pokazać, że transformacja energetyczna to również dobry biznes. Jesteśmy w stanie stworzyć nowoczesne miejsca pracy, oczyścić powietrze, a jednocześnie sprawić, by osoby narażone na te zmiany, zwłaszcza w obszarach węglowych, przeszły przez nie łagodniej.
Polska jest kluczowym elementem tego planu i muszę was zapewnić, że plany Komisji zawsze biorą pod uwagę te kraje, które tak ja wy mają inny, gorszy punkt wyjścia. W zeszłym roku stworzyliśmy specjalny fundusz dla takich państw – Fundusz Sprawiedliwej Transformacji. Na modernizację sektora węglowego Polska dostanie 3 mld euro. Jeżeli uda nam się dogadać w sprawie budżetu – tu apel w stronę polskiego rządu, żeby pozwolił na osiągnięcie porozumienia – wówczas Polska będzie mogła korzystać również z wieloletnich ram finansowych, a przecież jest największym beneficjentem funduszy strukturalnych. Fundusz odbudowy to nawet 23 mld euro dla Polski, do tego 3,5 mld w ramach funduszu sprawiedliwej transformacji, itd. Znaczna część tych funduszy będzie zarezerwowana na transformację energetyczna, na czystą energię. Liczę więc, że w rządzie polskim do głosu dojdzie pragmatyzm, kiedy będziemy rozmawiali o budżecie unijnym. Mam też nadzieję, że wspólnie podejmiemy taką decyzję, która będzie najlepsza dla polskich obywateli i firm. Podkreślam: odejście od węgla jest nieuniknione. To technologie przeszłości, które teraz są zastępowane nowoczesnymi rozwiązaniami. Te zmiany jeszcze przyspieszają, dlatego 22 państwa członkowskie albo już w ogóle nie używają węgla, albo zadeklarowały, że się z niego całkowicie wycofają. Np. Czechy podjęły decyzję, że zrobią to do roku 2038, podobnie jak Niemcy. RPA, jeden z największych eksporterów węgla i Chiny, największy konsument, też mają plany dotyczące rezygnacji z niego. A więc Polska nie może pozostać outsiderem, nie może kurczowo się go trzymać, zwłaszcza że przez najbliższe cztery lata dostępne są dla Polski ogromne fundusze na transformację. Więc im dłużej będzie Polski rząd z tym czekał, tym drożej za to zapłacą polscy podatnicy i tym dotkliwiej odczują to społeczności z tych obszarów. Połowa wsparcia w funduszu sprawiedliwej transformacji jest uzależniona od wyznaczania takich właśnie celów. Śląsk, Wielkopolska – to są regiony, gdzie trzeba zaplanować wykorzystanie tych środków. Rozmawiałem z marszałkami Woźniakiem i Chełstowskim, bardzo cieszę się, że będę mógł wysłuchać ich stanowisk. Chcemy, żeby sprawiedliwa transformacja była widoczna wszędzie, w każdym polskim regionie, w Bełchatowie, w Turowie. Rząd nie wspomniał jeszcze jak widzi przyszłość węgla w tych regionach, a wątpliwości trzeba jak najszybciej wyjaśnić.
Polska to kraj transformacji. Przez stulecia przechodziła z sukcesem przez różne zmiany. Jestem trochę starszy i pamiętam Polskę z czasów komunistycznych. Kiedy patrzę na Polskę teraz, to widzę cud transformacji. Teraz przed Wami stoi kolejna i jesteście w stanie być jej liderem. Powinniście nim być.
Jakub Chełstowski, marszałek województwa śląskiego
W październiku przyjęliśmy strategię dla województwa – Zielony Śląsk 2030. Wskazuje ona, że ochrona środowiska jest jednym z istotnych elementów przyszłości regionu. Jesteśmy dobrze przygotowani na transformację. Śląsk przechodzi ją od 30 lat i mamy doświadczenia – dobre i złe. Ale prowadzimy dialog – z rządem, z samorządami lokalnymi. W sprawiedliwej transformacji trzeba oddzielić program Czyste Powietrze od gospodarki. Z naszej ankiety wynika, że 70 dużych samorządów nie chce zaostrzenia uchwały antysmogowej, chce jej jedynie 40. Wiemy, że zmiany są konieczne, ale chcemy znaleźć źródła finansowania odnawialnych źródeł energii. To jest wyzwanie na poziomie regionalnym. Nasza gospodarka jest oparta na węglu i niepokoi nas, że transformacja może doprowadzić do tego, że z regionu znikną wielkie pieniądze – przepływy finansowe Polskiej Grupy Górniczej w ciągu roku to 11 mld zł. Pytanie, co w zamian? Nawet nazwa naszej strategii pokazuje, że Śląsk chce być zielony. I będziemy bardzo konsekwentni w tej polityce, by stworzyć warunki dla małych i średnich przedsiębiorstw oparte o nowoczesne technologie. I wykorzystać ten historyczny moment do zmiany profilu gospodarczego, ale zrobić to we współpracy z rządem, Komisją Europejską, wszystkimi interesariuszami tego procesu. To wielkie wyzwanie, ale wszyscy się zgadzamy, że to słuszny kierunek. Czas epidemii zablokował wiele ważnych inicjatyw i wiele energii poświęcamy walce z koronawirusem, ale mam nadzieję, że przyszły rok będzie lepszy i nasza strategia wejdzie w życie. Jestem też synem górnika , który odszedł z kopalni w latach 90. Mam te doświadczenia w sobie, nie wszystkie rozwiązania były dobre. Cieszy mnie porozumienie rządu ze związkami zawodowymi z września. Teraz czekamy na ostateczny kształt tej umowy społecznej.
Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE
Transformacja jest konieczna, ale nie może pozostawiać nikogo na marginesie. Musimy dążyć do zapewnienia przystępnych cen energii, konkurencyjności swojego przemysłu. Tu Komisja Europejska i Unia Europejska, której jesteśmy członkiem, powinna pamiętać o tym i gwarantować sprawiedliwą transformację swoim obywatelom. Dlatego też konieczne jest przeprojektowanie całego systemu ETS, aby rozłożyć koszty inwestycji w sposób bardziej zrównoważony pomiędzy państwami członkowskimi. Kraje o niskim PKB na mieszkańca, a takim Polska jeszcze niestety jest, będą jeszcze przez jakiś czas uzależnione od węgla, i nasze potrzeby są większe. W październiku ogłosiliśmy strategię, której istotą jest zielona transformacja. Zadeklarowaliśmy, że w 2050 r. będziemy zeroemisyjni, czyli że 100 proc. energii będzie pochodziło ze źródeł odnawialnych, a już w najbliższej dekadzie produkcja z OZE wzrośnie do 50 proc. Ale to wymaga ogromnych inwestycji. Tylko PGE zamierza w najbliższej dekadzie przeznaczyć 75 mld zł na inwestycje w czystą energię i czyste środowisko i to będzie początek naszej drogi do osiągniecia długoterminowego celu neutralności klimatycznej w 2050 roku.
W wielu regionach, gdzie prowadzimy działalność, jesteśmy największym pracodawcą i płatnikiem podatków zasilających budżety lokalnych samorządów. Przykładami są regiony Bełchatowa czy Bogatyni, które stanowią właściwie monokultury gospodarcze skupione wokół wydobycia węgla brunatnego i wytwarzania energii elektrycznej. W obu tych regionach PGE daje zatrudnienie tysiącom ludzi.
Udział Bełchatowa w produkcji energii elektrycznej wynosi obecnie 20 proc., a szczyt przyrostu ludności miasta jest związany z rozpoczęciem budowy elektrowni w tym regionie. To ukształtowało lokalną kulturę i tradycję, a mieszkańcy są dumni i emocjonalnie związani z górnictwem i energetyką węglową. Dlatego transformacja Bełchatowa musi szczególnie brać pod uwagę aspekt społeczny. Dziś bezpośrednio w kompleksie Bełchatów zatrudnionych jest ok. 8 tys. osób, dodatkowo w spółkach nadzorowanych ok. 6 tys. Na funkcjonowanie Bełchatowa niewątpliwie ma wpływ polityka klimatyczna UE, zwłaszcza wysoki i stale rosnący koszt emisji CO2 oraz dalszy spadek wykorzystania mocy elektrowni bełchatowskiej w związku z rosnącym wykorzystaniem OZE. I rosnącym znaczeniem połączeń transgranicznych, importu energii elektrycznej od naszych zachodnich sąsiadów. To wszystko wpływa na spadającą rentowność kompleksu. Ale to nie jest jedyna motywacja do zmian. Dziś to klienci oczekują od nas czystej energii, a zbliżające się wyczerpanie eksploatowanego złoża implikuje konieczność transformacji w rejonie Bełchatowa.
Przygotowaliśmy plan rozwoju w taki sposób, aby można było korzystać z funduszy unijnych. W pierwszym etapie w regionie bełchatowskim powstanie instalacja termicznego przetwarzania odpadów z odzyskiem energii. Potencjał terenów elektrowni i kopalni pozwala na instalację farm słonecznych o łącznej mocy ok. 500 MW. Dodatkowo na terenach górniczych powstaną również farmy wiatrowe o mocy ok. 100 MW. Bełchatów to także jedna z trzech lokalizacji, branych pod uwagę przy projekcie elektrowni jądrowej. Zaplanowane przez PGE projekty, powstaną na terenie Bełchatowa w ciągu najbliższej dekady. To pierwszy ważny krok w celu wykorzystania istniejącej infrastruktury sieciowej, potencjału naszych pracowników i zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Program sprawiedliwej transformacji powinien zawierać w sobie budowę źródeł niskoemisyjnych dużej skali, takich jak elektrownie gazowe czy jądrowe, które są obecnie analizowane.
Trzeba pamiętać, że Polska płaci więcej niż dostaje z ETS, co powoduje, że przedsiębiorstwa sektora energetycznego kupują więcej uprawnień, niż to wynika z polskiej puli aukcyjnej. W ten sposób polskie firmy co roku zasilają budżety pozostałych państw członkowskich. Osiągnięcie scenariusza redukcji emisji o 55% wymagałoby od Polski budowy dodatkowych 34 GW OZE w porównaniu ze scenariuszem redukcji emisji o 40%. Potrzeby inwestycyjne polskiej energetyki do 2030 roku są bardzo duże. Szacuje się je na ok. 136 miliardów euro przy założeniu scenariusza redukcji emisji o 55%. I trzeba o tym pamiętać, ponieważ Polska potrzebuje wsparcia w realizacji tych celów.
Jacek Łukaszewski, prezes Schneider Electric na klister Polska, Czechy, Słowacja I Ukraina
Przed nami stoją dwa megatrendy, które mają wpływ na cały świat. Pierwszy to zmiany klimatyczne i kwestia zrównoważonego rozwoju wraz ze wzrostem świadomości i potrzeb konsumentów. I cieszy to, że UE jest w tym bardzo aktywna i przedsiębiorstwa idą w tym samym kierunku. Drugim megatrendem jest cyfryzacja, która dotyka wszystkich obszarów naszego życia, i prywatnego i zawodowego. Wszyscy powinni rozumieć, że nie da się tych megatrendów uniknąć. Gdyby ktokolwiek chciał się uchronić przed tymi trendami oznaczałoby to całkowitą izolację, cofniecie się o wiele lat w biegu historii. Zgadzam się więc, że ważną kwestią jest wola polityczna. Polska ma trudną pozycję wyjściową, jeśli chodzi o zieloną transformację. Bo z jednej strony niskie PKB na głowę plus sektor energetyczny zdominowany przez węgiel, więc to przejście do pełnej neutralności w przypadku sektora energetycznego musi być dłuższe i trudniejsze niż w wielu innych krajach w Europie. Jest to jednocześnie ogromna szansa, że można dokonać takiego przeskoku i można przekształcić gospodarkę w różnych jej sektorach, stać się tym, kto jest w awangardzie i kto nadaje ton. Cieszy mnie, że pieniądze europejskie mogą być katalizatorem tej zmiany. Często narzekamy w Polsce, że nie udaje nam się to i tamto, że jesteśmy podzieleni politycznie, że trudno dojść do porozumienia. Ale jeśli chodzi np. o program budowy dróg przy wykorzystaniu funduszy strukturalnych, działaliśmy jednak konsekwentnie.
Polska potrzebuje jasnego planu. Reprezentując dużą europejską branżę uważam, że to powinien być priorytet. Państwo powinno określić kolejne kroki i uzgodnić co będzie robione, a co nie. Węgiel jest tematem wrażliwym politycznie, ale zielona agenda jest bardzo szerokim pojęciem. Jest wiele innych sektorów, gdzie sprawy transformacji nie będą aż tak bardzo wrażliwe. Np. dekarbonizacja budynków, które pochłaniają 40 proc. energii. Polska ma własne technologie, przedsiębiorstwa, które wytwarzają materiały budowlane i budują. Powinniśmy stworzyć jasny plan dla obniżenia energochłonności budynków, aby obniżyć emisję, a nawet osiągnąć samowystarczalność energetyczną niektórych budynków.
Joanna Maćkowiak-Pandera, Forum Energii
Polska stoi przed wieloma wyzwaniami, jeśli chodzi o jakość powietrza, o wysoki udział węgla w ogrzewaniu gospodarstw domowych, domów jednorodzinnych. To przekłada się na kiepską jakość powietrza w miesiącach zimowych. Mamy też problem wyeksploatowanych kopalni węgla kamiennego i elektrowni na węgiel, jak również koniecznego ograniczenia wydobycia węgla brunatnego. Ostatnio zrobiliśmy badanie, które pokazuje, że przeprowadzenie tylko tych flagowych inwestycji, związanych z bezpieczeństwem energetycznym i czystym powietrzem może doprowadzić do redukcji emisji CO2 o 42 proc. do 2030 r., więc możemy mieć swój wkład w osiągnięcie celu redukcji na poziomie 55 proc. Nasze analizy pokazują, że Polska powinna zredukować do 2030 r emisję o 44 - 51 proc., dotyczy to energetyki, ciepłownictwa (budynków), transportu oraz przemysłu i rolnictwa. Tę strategię trzeba jeszcze przygotować. Myślę, że elementem blokującym są doświadczenia transformacji z przeszłości. Przeprowadzono wiele zmian, które nie były dobrze zakomunikowane, z dnia na dzień – w sektorze tekstylnym czy w kopalniach węgla na Dolnym Śląsku. Ważne byśmy tym razem, kiedy mówimy o przyspieszeniu transformacji energetycznej, nikogo nie zostawili w tym procesie z tyłu. Mówiąc o Zielonym Ładzie musimy myśleć też o ciepłownictwie. Tu jest wiele do zrobienia. Są wątpliwości, czy zjawisko ubóstwa energetycznego istnieje, czy problemem jest po prostu niski poziom dochodów. W Polsce ubóstwo energetyczne istnieje, dotyczy kosztów ogrzewania, więc rekomendowałabym, by KE pomyślała o Funduszu Solidarności energetycznej - nie tylko dla Polski, ale też innych krajów w obszarze energetyki i transportu, który wyrównałby szanse do udziału całego społeczeństwa w transformacji energetycznej. Mówię tu o transporcie, o cieple, kosztach ciepła i energii elektrycznej. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby ta transformacja nie stała się hasłem odstraszającym, którym będziemy się przerzucać w kategoriach winy. Transformacja powinna być pozytywna, prowadzić nas ku przyszłości z niższymi kosztami i czystym środowiskiem. Do tego potrzebujemy planu. Polska jest na trzecim miejscu wśród krajów najbardziej przywiązanych do węgla na świecie. To może być wadą, ale i zaletą, bo możemy przeskoczyć pewne technologie i od razu wykorzystać te najnowocześniejsze. Czy jesteśmy w stanie jednocześnie wycofać się i z węgla i z gazu? To byłoby wyzwanie. Zwłaszcza w ciepłownictwie gaz nadal będzie miał pewną role do odegrania.
Po pierwsze potrzebujemy planu. Polska jest na trzecim miejscu wśród krajów najbardziej przywiązanych do węgla na świecie. To może być wadą, ale i zaletą, bo możemy przeskoczyć pewne technologie i od razu wykorzystać najnowocześniejsze. Czy jesteśmy w stanie jednocześnie wycofać się i z węgla i z gazu? To byłoby wyzwanie. Zwłaszcza w ciepłownictwie gaz nadal będzie miał pewną role do odegrania.
Piotr Serafin, przewodniczący Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Związków Zawodowych Grupy TAURON Polska Energia S.A
Do świadomości pracowników energetyki w Polsce, dociera właśnie zasadnicze pytanie: nie CZY?, ale JAK? przejść przez zmianę dotyczącą dostosowania energetyki do „Zielonego Ładu”. To jest kluczowe pytanie z punktu widzenia przyszłości pracowników energetyki , którzy przez dziesięciolecia przyzwyczajani byli do kultury industrialnej, opartej w Polsce o paliwa kopalne. Jeszcze w XXI wieku budowano źródła wytwarzania energię elektryczną w oparciu o paliwa kopalne – m.in. w elektrowni Opole, blok 910 Jaworzno, Kozienice i wielu innych, ale również w elektrowniach dla których paliwem jest węgiel brunatny: elektrownia Bełchatów czy Turów. To ugruntowało załogi grup energetycznych w Polsce, w przekonaniu o bezpieczeństwie swoich miejsc pracy!
Akceptacja procesu transformacji energetycznej ze strony społecznej , pracowników i ich rodzin, którzy swoje losy i swoją przyszłość związali z tą branżą, stają się kluczowe. „Zielony Ład” bez zielonych zwrotów w poszczególnych państwach członkowski nie będzie tak naprawdę miał szansy na skuteczność! Solidarność europejska wymaga również zrozumienia, że musi ona opierać się o przyzwolenie społeczne na te zmiany, w przeciwnym razie dojdziemy do eksplozji protestów i radykalnych działań grup reprezentujących interes społeczny. Obawiamy się, że transformacja energetyczna w tej gałęzi gospodarki narodowej, a mówimy przecież o strategicznej gałęzi gospodarki narodowej i o bezpieczeństwie państwa Polskiego, bez ustaleń reguł z pracownikami tak naprawdę nie ma szans powodzenia. Najlepszym dowodem na to, jest narastający niepokój o swoje losy wśród załóg w odniesieniu do sposobu przedstawiania wizji kształtu przemysłu energ. oraz jakości dialogu dotyczącego tych przekształceń w Polsce. Dobitnym potwierdzeniem moich słów jest fakt, powstawania niczym grzyby po deszczu, komitetów protestacyjno - strajkowych w firmach energetycznych. To są głosy pracowników walczących o miejsca pracy, przyszłość rodzin i perspektywę stabilizacji zatrudnienia. Kluczem do powodzenia jest dialog, ale w oparciu o konkretne zasady. Brakuje cały czas propozycji ze strony rządu RP, jak będzie przebiegała transformacja, jak będzie się zmieniała kultura industrialna. W polityce energetycznej mówi się o 300 tys. nowych miejscach pracy w przemyśle energetycznym do 2040 r. Ale gdzie? Jak? w których obszarach? I skąd oraz z czego wynikają takie dane? czy zapobiegnie to migracji ludności z regionów w których nastąpi degradacja źródeł wytwarzania? Jak ochronić lokalne środowiska pracy, by nie doszło w nich do powstawania pustyń gospodarczych. Tego się obawiamy, obawiamy się o Nasze regiony – lokalne małe ojczyzny!
Paweł Szypulski, dyrektor programowy Greenpeace Polska
W procesie sprawiedliwej transformacji powinien zostać uwzględniony głos pracowników i związków zawodowych. Mam wrażenie, że rząd nie do końca rozumie rolę poszczególnych interesariuszy. Zgadzam się, że jeżeli w roku 2050 mamy być zeroemisyjni netto, to oznacza przekształcenie całej gospodarki, a nie tylko energetyki. Jak to przeprowadzimy w energetyce, przełoży się na to, jak inne gałęzie gospodarki będą przekształcane. Wszyscy się zgadzamy, że tę transformację należy przeprowadzić w sposób sprawiedliwy, ale nie wszyscy się zgadzamy, co to znaczy. Nie udawajmy, że to się teraz zaczyna, że przed nami same nieznane wyzwania. Wiele lat temu zapadły decyzje w sprawie transformacji energetyki, a to że w Polsce nic nie zrobiono, to nie jest wina społeczeństwa tylko branży energetycznej. Żadne dopłaty ze strony państwa nie pozwolą utrzymać status quo.. Pan prezes Dąbrowski powiedział, że PGE chce się przepoczwarzyć w firmę zieloną i osiągnąć neutralność klimatyczną w roku 2050. Ale jak? Chce pozyskać pieniądze z Unii Europejskiej na transformację, na ochronę klimatu, ale nie chce wziąć na siebie odpowiedzialność za regiony węglowe. PGE chce stać się „zielone” nie poprzez zamknięcie elektrowni węglowych i kopalni tylko przekazanie ich wszystkich w ręce państwa. To nie sprawiedliwa transformacja tylko teatr i gra pozorów. Zyski mają trafiać w ręce firmy, ale koszty pokrywać ma społeczeństwo. Jednocześnie podczas sporu prawnego z Greenpeace PGE uparcie powtarza kłamstwa i mity dotyczące kryzysu klimatycznego.
I tu jest problem. Należące do skarbu państwa spółki energetyczne rozgrywają Unię Europejską, wyciągają od niej pieniądze, po to żeby podtrzymywać gospodarkę węglową wbrew woli Polaków.
75 proc. ludzi w Polsce popiera wycofanie węgla do roku 2030. Polskie górnictwo w latach 30. tego wieku zniknie. To może się zdarzyć do roku 2035 i o tym się czyta w oficjalnych dokumentach PGE, Tauronu itd. A więc musimy szczerze ze sobą rozmawiać: zaangażować pracowników, związki zawodowe, ekologów.
Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego
Wschodnia Wielkopolska to region oparty na węglu brunatnym. Od lat 60. budowała swoją historię w oparciu o rozwój wydobycia węgla brunatnego i wytwarzaną z niego energię, ale to musi się zakończyć i taka też jest świadomość społeczna. O ile jeszcze w 2008 roku wszyscy z radością przyjmowali wysokosprawną elektrownię Pątnów II, która miała 44 proc. sprawności energetycznej brutto i wydawało nam się, że jest to osiągniecie technologiczne, które pozwala nam spokojnie patrzeć w przyszłość, o tyle od tego czasu – przez 12 lat – nastawienie społeczne do eksploatacji węgla jest zdecydowanie odmienne. Ludzie we wschodniej Wielkopolsce też chcą mieć czyste powietrze, czyste środowisko, nie chcą mieć problemów z wodą, których przyczyną są leje depresyjne kopalni. To się zmieniło w ciągu kilkunastu ostatnich lat. Stąd jesteśmy dość mocno zawansowani i entuzjastycznie nastawieni do tej zmiany. Ona jest na pewno łatwiejsza niż na Górnym Śląsku, ale mechanizm jest podobny. Grupy skupiające wszystkich interesariuszy pracują i już mówimy o konkretach. Założenia strategii dla Wielkopolski wschodniej – to jest 15 proc. naszego regionu – mówią o zeroemisyjności do roku 2040. Więc wyprzedzamy nieco horyzont. Mamy też opracowaną strategię koncepcji Planu Sprawiedliwej Transformacji, z konsultacją Banku Światowego i pracujemy nad nią bardzo intensywnie z udziałem naukowców, związków zawodowych, organizacji pozarządowych i samorządów. Ma to spowodować, że pewna wspólnota wypracuje scenariusze. One są niełatwe, bo funkcjonowanie tak dużego sektora energetycznego zabija drobną przedsiębiorczość. Ludzie, którzy mają stosunkowo wysokie płace, nie mają skłonności, by budować z pewnym ryzykiem mikrofirmy, jak to się dzieje w innych obszarach Wielkopolski. Musimy przeskoczyć od obszaru dużych do małych przedsiębiorstw i to się dzieje powoli i z dużym trudem, ale ten kierunek jest nieunikniony. Cieszy nas, że na byłych odkrywkach powstają farmy wiatrowe, fotowoltaiczne, jest bardzo duży ruch energetyki prosumenckiej, wiele osób chce na swoich domach instalować ogniwa fotowoltaiczne, w budynkach użyteczności publicznej powstają systemy oparte na pompach ciepła. Chcielibyśmy przeskoczyć okres przejściowy i przejść od razu do wysokozaawansowanego stanu pozyskiwania energii, z OZE. Wielkopolska jest także w tej chwili liderem w planowaniu wykorzystania wodoru do transportu kolejowego, samochodowego, także w gospodarce. Liczymy tu na współpracę z grupą energetyczną ZE PAK S.A. Zygmunta Solorza, a stamtąd jest deklaracja jasna: koniec wydobycia węgla do 2030 i przejście na odnawialne źródła energii we wszystkich rodzajach jakie są dostępne, łącznie z produkcją „zielonego” wodoru. Wodór to doskonały magazyn czystej energii.
Grzegorz Zieliński, dyrektor regionalny Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju na Europę Środkową i Kraje Bałtyckie
Wspieranie zielonej transformacji jest jednym z priorytetów EBOR-u. W Polsce ponad 60 proc. naszego finansowania jest finansowaniem zielonym, to więcej niż w innych krajach operacji EBOR-u. Odnawialne Źródła Energii (OZE) to najbardziej oczywisty kierunek, ale musimy mieć jasność jak finansować efektywność energetyczną w każdej dziedzinie gospodarki. Kluczowe jest zielone finansowanie dla obszarów miejskich, które są jednym z głównych emitentów gazów cieplarnianych. Elektryfikacja transportu publicznego to jedno, ale co z termomodernizacją budynków? Kwestią otwartą jest ciepłownictwo i to czy będzie ono powszechnie korzystać z gazu, i czy w wielu miejscowościach ludzie przestaną wdychać zanieczyszczone powietrze. Jako bank rozwojowy mamy środki i wiedzę na temat promocji zielonego finansowania. Banki komercyjne nie zawsze mają taką możliwość i czasami prowadzi to do wątpliwości, co jest finansowanie zielonym. Finansowanie zrównoważonego rozwoju to oczywiście kwestia zgodności z porozumieniem paryskim i taksonomią Unii Europejskiej . Powinien nam towarzyszyć wspólny i przejrzysty słownik pojęć tego, co jest zielone, a co nie jest. W Polsce mamy już przykłady inicjatyw w zakresie „Just Transition” – jesienią podpisaliśmy umowę dla Wałbrzycha, który przeszedł transformację energetyczną w latach 90. Nie była to transformacja ”sprawiedliwa”, a jej rezultatem było zmniejszenie się populacji, wzrost bezrobocia i relatywny wzrost ubóstwa. EBOR uruchomił środki, które mogą pomóc, ale to może być niewystarczające. Dobrze by było stworzyć system, w którym miasta uzależnione od węgla miałyby możliwość zidentyfikowania swoich potrzeb i zdefiniowania swojej przyszłości oraz będą miały instrumenty zachęcające inwestorów do czynnego wsparcia potrzebnych zmian. Mamy też przykład dobrej transformacji – to emisja obligacji zrównoważonego rozwoju przez Tauron. Koncern ten postanowił za te pieniądze zamknąć stare instalacje węglowe, zainwestować w nowe moce OZE i przeprowadzić program rekwalifikacji zawodowej swoich pracowników.
Frans Timmermans
W Holandii mieliśmy węgiel, mieliśmy kopalnie. One zostały zamknięte w połowie wieku i wciąż te miasteczka są jednymi z najbiedniejszych w całym kraju. Po 50 latach. Więc ta spuścizna może być bardzo długotrwała, a przecież mówimy o kraju stosunkowo bogatym i niedużym. Wystarczy popełnić błąd i ten efekt może trwać latami. Powinniśmy uczyć się na takich przykładach i przeprowadzić tę transformację sprawiedliwie.
Dlaczego Polska może być liderem? Już z tych przeszłych doświadczeń wyciągnęliśmy wnioski i możemy uniknąć błędów. Czy to w Niemczech, Polsce czy w Holandii często te transformacje były bolesne. Jakie są wiec krytyczne elementy dobrej transformacji? Po pierwsze pieniądze. Jeżeli uzgodnimy budżet siedmioletni i fundusz antykryzysowy, ponad 100 mld euro będzie dostępne dla Polski, biorąc pod uwagę fundusze strukturalne. To kapitał, który będzie dostępny w Polsce na pełną modernizację. Nie chodzi tylko o kopalnie. Jesteśmy w trakcie rewolucji przemysłowej, lepiej żebyśmy wzięli w tym aktywny udział. Bo przecież to jest cyfryzacja, usługi itd. Apeluję do polskich władz: zadbajcie o to, by podjąć wspólne wysiłki planistyczne na poziomie centralnym, regionalnym i lokalnym. KE będzie mogła wtedy współpracować płynnie ze wszystkimi tymi szczeblami. To szalenie ważne dla sukcesu tego przedsięwzięcia.
Te plany muszą być też kompleksowe. Regiony górnicze mają oczywiście pewne zaszłości historyczne, duże zanieczyszczenie. Ale mają też atuty – świetną infrastrukturę, połączenie z resztą kraju, kolej. Będzie nam potrzebne zaplecze do budowy akumulatorów elektrycznych pojazdów. Musimy też znać konkretne plany dla Turowa i Bełchatowa.
Jestem wielkim optymistą wobec niektórych planów polskiego rządu, natomiast konieczna jest transformacja, jeśli chodzi o czystość powietrza, modernizację instalacji indywidualnych, panele słoneczne. Niezbędna jest też poprawa infrastruktury, żeby można było odchodzić od węgla. Pewnie trzeba będzie użyć gazu jako swoistego łącznika, ale warto myśleć przyszłościowo, chociażby o wodorze, który ma ogromną przyszłość w Europie, zwłaszcza tam, gdzie nie ma możliwości elektryfikacji pewnych zakładów – jak hutnictwo czy transport drogowy. Wodór pozwoli nam magazynować energię z wiatru czy ze Słońca i gdy ta infrastruktura będzie już gotowa, będzie to znakomity punkt wyjścia. Uczymy się tego co jest, a co nie jest zielone, będziemy przygotowywać plany dla wsparcia programów energetycznych, zawierające już element większego zatrudnienia w branżach, które to obsługują.
Uważam też że politycy powinni zachować się odpowiedzialnie i mówić prawdę. Jeżeli wiedzą, że zmiana jest nieunikniona, powinni wprost o tym mówić. Jesteśmy to winni naszym dzieciom i wnukom.