Obniżenie wymaganych poziomów recyklingu odpadów komunalnych do 20 proc. to odłożenie problemu w czasie – przekonują eksperci.
DGP
Na realia gospodarowania odpadami przez gminy w najbliższym czasie wpłyną regulacje unijne i przyjęte przez rząd rozwiązania. Oczekiwane są zapowiadane od wielu miesięcy przepisy dotyczące rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) – opakowania wprowadzane na rynek będą objęte opłatą, dzięki czemu na rynku pojawią się środki, by te zużyte wykorzystać jako surowiec. Przed wszystkimi unijnymi krajami rysują się na horyzoncie opłaty od nieprzetworzonego plastiku.
Jednocześnie rząd w znowelizowanej 19 listopada ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach obniżył do 20 proc. w 2021 r. wymogi związane z poziomem recyklingu (będzie on jednak obliczany według nowego wzoru uwzględniającego całą masę wytworzonych odpadów, a nie wybrane frakcje). Na 2020 r. wyznaczono 50-proc. cel do osiągnięcia, recykling jest jednak obliczany według wzoru obejmującego jedynie cztery frakcje: metal, papier, szkło i plastik.

Będzie łatwiej, ale nie łatwo

Są obawy, że obniżenie pułapu do 20 proc. sprawi, że część gmin odłoży na bok starania, by poprawiać selektywną zbiórkę odpadów. – Pamiętajmy, że w samorządach obowiązuje kadencyjność. Obecna kadencja kończy się za trzy lata, więc istnieje ryzyko, że niektórzy włodarze będą chcieli ten obowiązek przekazać w spadku swoim następcom – zwraca uwagę Hanna Marliere, dyrektor Green Management Group.
Samorządowcy podkreślają jednak, że obniżenie celów w 2021 r. i kolejnych latach pozwoli im na uniknięcie milionowych kar. Eugeniusz Karpiński, przewodniczący Komunalnego Związku Gmin Regionu Leszczyńskiego, oszacował je na ok. 5‒6 mln zł.
Także Piotr Szewczyk, przewodniczący Rady RIPOK, zaznacza, że to oddech dla samorządów. – Nie sądzę, by jakość selektywnej zbiórki spadła. 50-proc. cel według nowego wzoru jest science fiction nawet dla wielu zachodnioeuropejskich krajów – podkreśla. I jak zaznacza, ścieżka dojścia do wymaganych przez UE 55 proc. w 2025 r. (według nowego wzoru) jest i tak bardzo stroma.
Część gmin postulowała, by zamiast obniżać pułap do 20 proc. i zmieniać wzór, Ministerstwo Klimatu i Środowiska utrzymało wszystko po staremu. Nie jest to jednak możliwe (patrz: infografika) – od 2021 r. samorządy muszą rozliczać się z poziomów odzysku według nowych zasad, czyli uwzględniając całą masę odpadów, w tym odpady bio.
O osiąganych poziomach odzysku w dużej mierze zadecyduje ta frakcja, której w masie odpadów jest 30 proc. i więcej. Z tego powodu ekspertka Hanna Marliere uważa, że nowy wzór wynikający z dyrektywy jest zdecydowanie korzystniejszy niż obecnie obowiązujący.
Warunek: odpady organiczne zostaną przetworzone na pełnowartościowy kompost. Samorządy dostały kilka lat, by nauczyć mieszkańców, jak właściwie je segregować i zbierać.

Recykling w potrzebie

Kluczowe dla finansów samorządów będą także rozwiązania dotyczące największej obecnie bolączki, czyli frakcji kalorycznej. W związku z jej nadpodażą na bramie spalarni za przyjęcie m.in. resztek folii i plastików trzeba płacić coraz więcej, co przekłada się na opłaty ponoszone przez mieszkańców. Śmieci jest z roku na rok coraz więcej, a producenci trudnych do przetworzenia opakowań niemal bez ograniczeń zalewają nimi rynek. Z ostatnich danych GUS wynika, że na składowiskach ląduje 44 proc. odpadów komunalnych. Ilość zmieszanych odpadów w tym roku delikatnie spadła poniżej progu 70 proc.
Samorządowcy i recyklerzy podkreślają, że sytuacja nie poprawi się bez wprowadzenia ROP, dzięki czemu odpady nabiorą wartości. – Nie będzie problemu z segregacją, bo nawet jeśli nie mieszkaniec, to znajdzie się ktoś, kto plastik zbierze: wrzuci do butelkomatu lub odda do skupu – mówi Eugeniusz Karpiński.
Kluczową rolę ma do odegrania branża recyklingu. Przedsiębiorstwa recyklingowe w połączeniu z ROP są także odpowiedzią na problem opłaty od plastiku, którą mają uiszczać unijne kraje.
Jednak Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia „Polski Recykling”, zaznacza, że na razie dużo się o recyklingu jedynie mówi. – Legislacyjnie stoimy w miejscu, a nawet się cofamy, co widać po obniżeniu celów recyklingowych na kolejne lata – dodaje.
Zaznacza, że niższe wymagania dla gmin przekładają się na odcięcie branży od surowców wtórnych. – To koło ratunkowe dla gmin, ale gwóźdź do trumny dla recyklerów i czystego środowiska w Polsce – podkreśla.
Regulacje, jak ma działać ROP, nie ujrzały wciąż światła dziennego, choć zapowiadane są od kilkunastu miesięcy.
– W Polsce silne grupy interesów skutecznie przeciągają w czasie finansowanie segregacji i recyklingu. Trzeba o tym głośno mówić – podkreśla Szymon Dziak-Czekan.
Samorządy coraz częściej szukają rozwiązania nadpodaży frakcji nienadających się do recyklingu w spalarniach. W połowie października minister klimatu powołał zespół wspierający budowę elektrociepłowni opalanych frakcją wysokokaloryczną odpadów komunalnych.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska wyjaśnia
Przepisy Unii Europejskiej wskazują, że poziom przygotowania do ponownego użycia i recyklingu w wysokości 50 proc. należy uzyskać w 2020 r. w odniesieniu do czterech frakcji odpadów komunalnych. Poziom recyklingu raportowany od danych za 2021 r. będzie odnosił się do wszystkich wytworzonych odpadów komunalnych. W związku ze zmianą metody jego obliczania konieczne było zaktualizowanie celów na umożliwiające stopniowe dojście przez gminy do wymaganych poziomów w 2025 r., 2030 r., 2035 r. (które odnoszą się do wszystkich wytworzonych odpadów komunalnych). W związku z tym określono cele cząstkowe dla lat 2021–2024, 2026–2029, 2031–2034.