Polski rząd promujący sprawiedliwą transformację jest jak wilk w owczej skórze - de facto nadal inwestuje w węgiel lub wprowadza nowe formy dopłat do energetyki węglowej. Nie przygotował konkretnego planu na rzecz sprawiedliwej transformacji regionów górniczych, który brałby pod uwagę interesy wszystkich mieszkańców regionu. Nie podejmuje również ambitnych działań na rzecz ochrony klimatu, a jego ostatnie poczynania pokazują, że również w przyszłości nie zamierza.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski, tydzień po opublikowaniu raportu IPCC mówiącego o konieczności zdecydowanych działań na rzecz powstrzymania katastrofy klimatycznej, dokonał symbolicznego wbicia łopaty pod budowę nowej elektrowni węglowej Ostrołęka C, a dwa dni przed rozpoczęciem szczytu klimatycznego COP24, podczas uroczystości barbórkowych, mówił w Katowicach: "Państwo górnicy, więcej węgla nam potrzeba! Pomyślmy o tym, gdzie na Śląsku pobudować nową kopalnię". Zaś partnerami szczytu klimatycznego zostały spółki, których działania najbardziej przyczyniają się do zmiany klimatu - węglowe koncerny PGE, Tauron i JSW.
Przedstawiony pod koniec listopada projekt “Polityka Energetyczna Polski do roku 2040” przewiduje, że w 2030 roku 60 proc. energii elektrycznej będzie pochodziło z węgla, a w latach 30. powoli zanikać będzie energetyka wiatrowa na lądzie. Ze specjalnego raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) wynika, że aby zatrzymać wzrost temperatury na 1,5 stopnia Celsjusza i uniknąć najgorszego scenariusza katastrofy klimatycznej, musimy drastycznie obniżyć emisję dwutlenku węgla. W praktyce oznacza to, że kraje OECD, a więc i Polska, muszą odejść od spalania węgla w energetyce do roku 2030.
Tymczasem w projekcie polityki energetycznej rozważana jest dalsza eksploatacja złóż węgla brunatnego. Za to w ramach platformy “Coal regions in transition” (“Regiony górnicze w transformacji”), utworzonej przez Komisję Europejską w grudniu 2017 roku, polski rząd stara się pozyskać kolejne środki finansowe dla spółek energetycznych produkujących energię z węgla i dla węglowego przemysłu, zamiast promować projekty służące realnej transformacji regionu, tworzące przyszłościowe miejsca pracy w innych branżach. Tylko niektóre z zaproponowanych projektów mogą posłużyć realnej transformacji Śląska, ale za to wszystkie z pewnością zasilą budżety spółek węglowych.
Przykłady można mnożyć, a wynika z nich jedno: polski rząd papierowymi deklaracjami robi ruchy pozorowane, a tak naprawdę nadal kurczowo trzyma się węgla i broni interesów koncernów energetycznych. Robi to zresztą wbrew woli obywateli - z niedawnych badań Kantar Public wynika, że aż 69 proc. Polek i Polaków chce odejścia od węgla do 2030 roku i przejścia na odnawialne źródła energii.
Otwarcie prowęglowa polityka krajowa jest szczególnie kompromitująca dla Polski, na którą zwrócone są oczy całego świata w związku z przewodzeniem szczytowi klimatycznemu COP24. Polski rząd powinien sobie zdawać sprawę, że sprawiedliwa transformacja nie może być tylko pustą wymówką czy próbą odkładania w czasie terminu odejścia od węgla. Konieczne jest działanie, długofalowa strategia i konkretny harmonogram prac, które powstałyby w warunkach szerokich konsultacji społecznych, dialogu i zrozumienia. Sama sprawiedliwa transformacja powinna brać pod uwagę bezpieczeństwo i warunki życia wszystkich mieszkańców danego regionu - czy to będą górnicy, rolnicy, emeryci czy studenci. Trzeba postawić na zieloną energię, branże innowacyjne, które mogą dać godną alternatywę dla pracy w sektorze węglowym, w tym na polski przemysł produkujący urządzenia OZE - właśnie na Śląsku branża ta rozwija się najszybciej.
Konieczne jest przełożenie słów na czyny, inaczej działania rządu pozostaną tylko namiastką i zaprzeczeniem sensu idei sprawiedliwości społecznej. Zmiany klimatu dotkną nas szybciej niż myślimy. Jeżeli nie podejmiemy działań, będą prowadzić do pogłębienia nierówności społecznych. Nie ma już czasu na deklaracje - musimy działać dziś.