Przywracamy standardy demokratyczne w Polskiej Akademii Nauk – uważa Ministerstwo Nauki, które przygotowało reformę ustawy o PAN. Kierownictwo akademii twierdzi jednak, że resort realizuje „scenariusz węgierski”, który pozbawi ją niezależności.

Dziś zbiera się Zgromadzenie Ogólne PAN. Podejmie uchwałę w sprawie przygotowywanej reformy. Nie jest niespodzianką, że będzie ona miażdżąca.

Po opublikowaniu projektu nowelizacji ustawy o Polskiej Akademii Nauk w środowisku naukowym zawrzało. Jednak Maciej Gdula, wiceminister nauki odpowiedzialny za nowelę, w rozmowie z DGP podkreśla, że ma ona tylko uporządkować sytuację PAN i sprawić, by głos akademii był znów istotny dla najwyższych państwowych organów. Jak stwierdza, za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości PAN była marginalizowana.

– Spodziewałem się i oczekiwałem merytorycznej dyskusji, która jest potrzebna przy wprowadzaniu zmian prawnych, a otrzymuję oskarżenia o zapędy totalitarne, co jest absurdem – narzeka polityk.

Oś sporu PAN i resortu

Spór toczy się na kilku płaszczyznach. Jedną z nich jest przeniesienie pełni nadzoru nad akademią z rąk premiera do rąk ministra nauki. PAN obawia się, że w ten sposób przestanie być niezależnym podmiotem eksperckim dla najważniejszych organów państwowych, a stanie się „jedną z wielu agend resortowych”.

Gdula jest jednak zdania, że obecne rozdzielenie nadzoru między szefa rządu a ministra ds. szkolnictwa wyższego powoduje, że podział, kto ma jakie kompetencje, jest niejasny. To, w jego ocenie, nawet bardziej upolitycznia PAN, gdyż np. uczelnie podlegają nadzorowi ze strony MN i żadna nie zgłasza z tego powodu uwag.

– PAN jest częścią systemu nauki i powinien być pod nadzorem odpowiedniego ministerstwa zarówno ze względów finansowych, jak i jeśli chodzi o decyzyjność. Zmiana ma ułatwić komunikację i usprawnić działanie. W obecnym stanie prawnym minister często nie jest w stanie omawiać pojawiających się tematów bezpośrednio z prezesem PAN, ponieważ wymaga to dodatkowej opinii premiera – tłumaczy Gdula w rozmowie z DGP.

– Rzeczywiście PAN wymaga reformy. Jego rozbudowana, skomplikowana struktura nie sprzyja dobremu zarządzaniu. Projekt powinien zostać przygotowany poza akademią, ale obecni decydenci powielają błędy poprzedników. Dążą do wymiany kadrowej i podporządkowania akademii ministerstwu. A PAN, tak jak inne instytucje świata nauki, powinien zachować samorządność i niezależność – mówi dr hab. Krzysztof Koźmiński, radca prawny z kancelarii Jabłoński Koźmiński i Wspólnicy.

Zdaniem kierownictwa PAN zmiany oznaczają de facto likwidację kancelarii. To z kolei stwarza zagrożenie dla budżetu

Kolejną kwestią jest podniesienie z 70 na 75 lat wieku, w którym członkowie PAN stają się członkami seniorami. Dodatkowo seniorzy mają być wyłącznie głosem doradczym dla Zgromadzenia Ogólnego akademii, wydziału, oddziału, komitetu naukowego, komitetu problemowego, rady wydziału czy rady naukowej instytutu. Dotychczas po uzyskaniu statusu członka seniora zmieniało się tylko tyle, że dana osoba była pozbawiona biernego prawa wyborczego w ramach funkcji wykonywanych na podstawie umowy o pracę.

„Zasmucające jest zmuszanie do przejścia w stan spoczynku aktywnych, wybitnych autorytetów z wieloletnim doświadczeniem i pozbawianie ich uprawnień wyłącznie z racji metryki. Z drugiej strony seniorzy, już w stanie spoczynku, nadal mają podlegać, pod groźbą utraty członkostwa, obowiązkom sprawozdawczym” – przekazała PAN w stanowisku dla DGP.

Obawy o majątek

Akademia obawia się też ekonomicznych skutków reformy, które mogą wyniknąć ze zmian dotyczących Kancelarii PAN, dziś dbającej o administrację i majątek instytucji. Projekt noweli uniezależnia ją od prezesa PAN – z art. 26 ust. 1 zniknie zapis, że kancelaria podlega prezesowi akademii. Ponadto zakłada, że minister nauki będzie mógł z własnej inicjatywy odwołać kanclerza.

Zdaniem kierownictwa PAN łącznie zmiany z nowelizacji oznaczają de facto likwidację kancelarii. To z kolei stwarza zagrożenie dla budżetu, gdyż – jak twierdzi Akademia – majątek tej instytucji będzie mógł przejmować rząd. Być może źródłem tych obaw jest to, że kanclerzem nie będzie już osoba wskazywana przez prezesa PAN, ale nominat ministra, który – według projektowanych przepisów – ma przy nominacji tylko zasięgnąć opinii prezesa. Tymczasem dziś dochody z najmu niektórych nieruchomości pozwalają PAN bilansować budżet w sytuacji np. gwałtownych wzrostów cen energii.

– Ministerstwo nie będzie samodzielnie wybierać i decydować o nazwiskach. Bez zgody prezesa PAN minister nie będzie mógł powołać kanclerza. Prezes PAN, nawet po zmianach, które wprowadzi nowelizacja, wciąż będzie miał istotny głos przy podejmowaniu decyzji związanych z funkcjonowaniem akademii – odpowiada na te zarzuty Gdula.

Kto wybierze władze w PAN?

Konflikt dotyczy też Zgromadzenia Ogólnego PAN, czyli najwyższego organu akademii. Odpowiada ono m.in. za podejmowanie uchwał wiążących dla innych organów, wybór prezesa i wiceprezesów czy przyjmowanie rocznych sprawozdań finansowych. Może też pozbawić statusu członka PAN. Zasiada w nim maksymalnie 350 członków krajowych PAN, wybieranych właśnie przez samo zgromadzenie.

Maciej Gdula przekonuje, że resort nie ma w planach wpływania na sposób wyboru władz uczelni. – Według nowego projektu prezes Polskiej Akademii Nauk ma być wybierany przez zgromadzenie ogólne składające się z naukowców całkowicie niezależnych od ministerstwa – podkreśla.

Diabeł jednak tkwi w szczegółach. W noweli znalazły się zapisy o zwiększeniu udziału w zgromadzeniu przedstawicieli Akademii Młodych Uczonych (jest to część struktur korporacyjnych PAN) i włączeniu w jego skład dyrektorów instytutów PAN (którzy niekoniecznie są członkami krajowymi). Dotychczas w zgromadzeniu mogły zasiadać wyłącznie osoby, które uzyskały status członka krajowego. Akademia obawia się, że ten standard zostanie wywrócony do góry nogami.

„Członkowie PAN będą stanowić de facto mniejszość w Zgromadzeniu Ogólnym. Ponadto członków Akademii mają wybierać dyrektorzy Instytutów oraz członkowie Akademii Młodych Uczonych. To kuriozalne propozycje, godzące w funkcjonowanie korporacji i umożliwiające wybór członków PAN przez osoby nieposiadające takiego statusu” – podkreśla PAN.

Brak dialogu

Akademia ma też żal do ministerstwa o to, że nie włączyło jej w proces tworzenia nowelizacji. Z relacji przedstawicieli PAN wynika, że nie zostali poproszeni o konsultacje na etapie prac nad projektem w ministerstwie, a o zapowiedzi zmian dowiedzieli się z monitoringu mediów. Szczegóły poznali natomiast dopiero w dniu publikacji projektu na stronach Rządowego Centrum Legislacji.

PAN zaprzecza też, że jej prezes, prof. Marek Konarzewski, miał brać udział w pracach nad nowelą, co zasugerował Maciej Gdula w TOK FM. Akademia podkreśla, że na spotkaniach w resorcie przedstawiał on wyłącznie krytyczne stanowisko środowiska naukowego do niektórych propozycji. W projekcie też – jak twierdzi PAN – nie znalazły się żadne propozycje kierownictwa instytucji.

Krytykowany jest również moment opublikowania projektu. Jest to bowiem okres urlopowy dla środowiska naukowego, a zatem naukowcy nie mogli w pełni wziąć udziału w lipcowych konsultacjach społecznych.

Kierownictwo akademii przedstawiło własny projekt nowelizacji ustawy o PAN władzom ministerstwa. „Ponownie wyrażamy szczerą gotowość do rozmów, do debaty nad naszym projektem, aby wspólnie wypracować rozwiązania rzeczywiście ugruntowujące status PAN jako nowoczesnej, silnej i autonomicznej instytucji naukowej” – podsumowuje instytucja.©℗

ikona lupy />
Struktura PAN / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe