Największy podmiot działający w kraju w edukacji domowej zmienia zasady rekrutacji. Ma to m.in. załagodzić jego napięte relacje z Warszawą, gdzie koncentrowała się działalność szkoły.

„Podjęliśmy decyzję: nie będziemy w trakcie roku przyjmować uczniów do naszych szkół, nie będzie otwartej rekrutacji” – napisała w mediach społecznościowych Barbara Jędrusiak, dyrektor Szkoły w Chmurze. A w rozmowie z DGP pracownicy instytucji potwierdzają: rekrutacja potrwa do wyczerpania miejsc, nie później niż końca sierpnia. Ma to, jak słyszymy, zmniejszyć liczbę wyzwań, z jakimi szkoła mierzy się w relacjach z władzami stolicy i MEiN. Do tego gestu dobrej woli Warszawa podchodzi jednak sceptycznie.

Przypomnijmy: do tej pory rekrutacja do Szkoły w Chmurze (zarejestrowanej w Warszawie) trwała cały rok. Tymczasem środki na ucznia z budżetu centralnego naliczane są według stanu na koniec września. Do szkoły zapisywali się uczniowie z całego kraju, co powodowało, że stolica musiała do nich dokładać i liczyć, że w przyszłości dostanie wyrównanie z resortu edukacji. Warszawa też od początku stała na stanowisku, że środki na dziecko w edukacji domowej są nieproporcjonalnie wysokie w porównaniu z tymi, jakie trafiają na uczniów idących tradycyjnym trybem. Od tego roku MEiN radykalnie obniżyło te pierwsze.

Anna Bondarzewska ze Szkoły w Chmurze opisuje, że poprzedni rok zakończyli z niemal 19 tys. uczniów. Od września będzie ich ok. 35 tys. – To jest skala, która wymusza reorganizację – mówi. Dodaje, że zmiany w rekrutacji mają szansę zahamować ewentualne dalsze plany resortu czy samorządu dotyczące zmian w edukacji domowej. Przypomina, że w szkole trwa od kwietnia kolejna kontrola wydatkowania subwencji. – Gdyby udało nam się w końcu podjąć dialog, łatwiej byłoby dojść do satysfakcjonującego strony rozwiązania. Apelujemy o to od dawna – podkreśla. I zwraca uwagę, że w przypadku pierwszej, zakończonej kontroli szkoła napisała odwołanie, bo nie zgadza się z jej wynikami. Do dziś nie uzyskała odpowiedzi.

Wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska przekonuje, że w działaniach miasta nie ma złych intencji i że to jedynie realizacja uprawnień organu nadzorującego. Kontrola poprzedniego okresu, gdy chodziło o 3 mln zł subwencji oświatowej, wykazała nieprawidłowości. Dlatego kontrola kolejnego okresu, gdy chodzi już o 40 mln zł, musi być drobiazgowa. Co do samego dialogu słyszymy, że szkoła przyjęła strategię nie do zaakceptowania przez miasto.

Dorota Łoboda, radna m.st. Warszawy, przewodnicząca Komisji Edukacji, opisuje szczegóły. – Dostałam e-mail z „ostateczną propozycją polubownego rozstania się Warszawy ze Szkołą w Chmurze” – tłumaczy. – Instytucja zobowiązuje się w nim, że przeniesie uczniów do szkół zlokalizowanych w różnych miastach na terenie Polski, a w Warszawie pozostawi jedynie dzieci ze stolicy, ewentualnie Mazowsza. I poza szczególnymi sytuacjami nie będzie przyjmować nowych w trakcie roku szkolnego.

Czego Szkoła w Chmurze oczekiwała w zamian? Dialogu o rozliczeniu lat 2021–2022, uznania ich struktury kosztów działalności, w szczególności wydatków na platformy e-learningowe. – W praktyce oznaczałoby to niewnikanie w ich system rozliczeń i przyjęcie go z dobrodziejstwem inwentarza. Mimo wątpliwości, które zrodziła pierwsza kontrola – ocenia Łoboda.

W piśmie znalazła się też informacja, co się wydarzy w przypadku braku dialogu. „Pozostaniemy w Warszawie ze wszystkimi uczniami (od września ok. 50 tys. plus dalsze, niespodziewane przyrosty)” – pisał Mariusz Truszkowski, prezes szkoły. Dla miasta, przekonywał, oznacza to konieczność wypłaty około pięciokrotnie wyższej dotacji za miesiące jesienne, wtedy już dziesiątki milionów złotych. Szkoła w Chmurze nie będzie w stanie zwrócić wydanych już środków. Będzie natomiast wykorzystywać wszystkie możliwości formalne i prawne do dalszej niezaburzonej działalności i transparentne informowanie opinii publicznej o braku woli dialogu.

W rozmowie z DGP prezydent Kaznowska mówi, że spotkanie ze szkołą, zwłaszcza w trakcie kontroli, byłoby nie na miejscu. Doszło do niego jednak podczas jednej z konferencji. I wówczas także ona otrzymała taką propozycję bezpośrednio od szkoły. Ocenia ją jako „z pogranicza kodeksu karnego”.

Krytycy szkoły przekonują, że zmiana rekrutacji jest dla niej koniecznością. Fakt, wcześniej na ucznia dostawała z budżetu nieco ponad 450 zł, teraz – ok. 100 zł. Ale, jak przekonują, zmiana finansowania nie tłumaczy nienajlepszych wyników matury czy egzaminu ósmoklasisty. Matura z polskiego na poziomie podstawowym wyniosła tam 63,8 proc. (w kraju – 66 proc.), matematyki 55,8 proc. (wobec 71 proc.). Egzamin ósmoklasisty to z kolei: z polskiego 57 proc. (wobec 66 proc.), matematyki 41 proc. (53 proc.). Lepiej wypadły tu egzaminy z języków obcych.

Anna Bondarzewska ripostuje, że wielu uczniów dołączyło do szkoły na ostatnią chwilę. – Poprzedni rok szkolny kończyliśmy z 3,5 tys. uczniów. W tym roku w czerwcu było ich 19 tys. – przypomina. Dodaje, że nierzadko są to osoby po przejściach i trudnych doświadczeniach z poprzednich placówek. ©℗