Samorządowcy chcą, aby dyrektorzy szkół mogli samodzielnie i bez ograniczeń decydować o liczbie godzin ponadwymiarowych zleconych nauczycielom. Związkowcy obawiają się, że zniesienie takiego limitu będzie mocnym argumentem do zwiększenia pensum.
Szefowie placówek oświatowych od lat borykają się z niedoborem nauczycieli niemal z każdego przedmiotu. Rozwiązaniem jest namawianie tych, którzy już pracują na pełnym etacie, aby pracowali więcej. Formalnie mogą być zatrudnieni na półtora etatu. To ma się zmienić. Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, zapowiedział, że ten limit zostanie zniesiony, przynajmniej na najbliższy rok szkolny 2023/2024. Takie zmiany mają zapobiec problemom z szukaniem nauczycieli do szkół ponadpodstawowych. Tam po raz drugi trafią uczniowie z podwójnego rocznika – to pokłosie wprowadzenia przez krótki czas obowiązkowej nauki dla sześciolatków. Zdaniem ekspertów pomysł resortu edukacji doprowadzi do obniżenia jakości kształcenia.
Nauczyciel (nie) tylko uczy
Zgodnie z art. 35 ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1762 ze zm.) w szczególnych wypadkach, podyktowanych wyłącznie koniecznością realizacji programu, nauczyciel może być obowiązany do odpłatnej pracy w godzinach ponadwymiarowych zgodnie z posiadaną specjalnością, których liczba nie może przekroczyć jednej czwartej tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin zajęć. Natomiast przydzielenie nauczycielowi większej liczby godzin ponadwymiarowych może nastąpić wyłącznie za jego zgodą, jednak w wymiarze nieprzekraczającym połowy tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin. W praktyce nauczyciel uczący języka polskiego na pełnym etacie z 18 godzinami zajęć tygodniowo może dodatkowo otrzymać kolejne 9, ale nie więcej.
Wskutek zapowiedzi ministerstwa w najbliższych tygodniach do pragmatyki zawodowej nauczycieli zostanie dodany przepis przejściowy, który ma wprowadzić możliwość przydzielenia w roku szkolnym 2023/2024 nauczycielowi zatrudnionemu w liceum ogólnokształcącym, technikum i branżowej szkole I stopnia, za jego zgodą, godzin ponadwymiarowych w wymiarze wyższym niż określony w art. 35 ust. 1 ustawy – Karta nauczyciela. Godzinami ponadwymiarowymi są zajęcia dydaktyczne, wychowawcze lub opiekuńcze powyżej tygodniowego obowiązkowego wymiaru tych zajęć. Jak przekonuje Przemysław Czarnek, takie rozwiązanie jest zgodne z oczekiwaniami samorządowców przedstawionymi w ramach prac Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
– Jesteśmy za pełną autonomią. Jeśli dyrektor uważa, że są potrzebne nadgodziny, to niech je przyznaje. Jeśli chce dać więcej niż półtora etatu, to dlaczego prawo ma go w tym ograniczać? Chyba lepiej, aby zajęcia były z fizykiem lub chemikiem niż nauczycielem, który ukończył w tym zakresie tylko dodatkowe studia podyplomowe, a te przedmioty nie są dla niego wiodącymi – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Dodaje, że przy tak dużej liczbie uczniów w szkołach ponadpodstawowych takie rozwiązania są wręcz niezbędne. – Zniesienie tego limitu powinno być wprowadzone na stałe, a nie na najbliższy rok. Przy okazji nauczyciele zyskają możliwość dorobienia – mówi Marek Wójcik.
Za, a nawet przeciw
Oświatowe związki zawodowe przypominają jednak, że nauczyciele poza zajęciami z uczniami mają też inne zadania. Szczegółowy zakres obowiązków nauczyciela w ramach 40-godzinnego tygodniowego czasu pracy został określony w art. 42 Karty nauczyciela. W ramach tego czasu oraz ustalonego wynagrodzenia nauczyciel jest obowiązany realizować zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze. Dodatkowo ma prowadzić bezpośrednio z uczniami lub wychowankami na ich rzecz inne zajęcia i czynności wynikające z zadań statutowych szkoły. Ponadto w tym czasie musi też się samokształcić i przygotowywać do zajęć.
– W ubiegłym roku mieliśmy już przypadki nauczycieli, którzy pracowali z uczniami 36 godzin tygodniowo. Formalnie dyrektor nie może do dodatkowej pracy w takim wymiarze zmusić pracownika, ale raczej nikt nie ma odwagi, aby odmówić takiej prośbie – mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
– Nauczyciele chętnie biorą dodatkową pracę, bo na tzw. gołym etacie trudno byłoby im wyżyć. Niestety, jeśli nauczyciel np. języka polskiego będzie pracował ponad 30 godzin tygodniowo, to siłą rzeczy nie będzie w stanie sprawdzać wszystkich wypracowań i innych zadań, a już z pewnością trudno będzie mu uczestniczyć w życiu szkoły – przestrzega Baszczyński.
Podobnego zdania są inne centrale.
– Już obecnie średnio na nauczyciela przypada po kilka godzin tygodniowo więcej, niż przewiduje etat. Zniesienie tego limitu pogorszy warunki pracy nauczycieli. Dodatkowo dla rządzących, którzy chcą likwidować kartę, będzie to kolejny argument, aby zwiększać pensum, bo przecież nauczyciele chcą pracować więcej. Tylko inna jest jakość pracy przy 20 godzinach zajęć tygodniowo, a całkiem inna przy dwukrotnie większej liczby lekcji – uważa Sławomir Wittkowicz, członek prezydium Forum Związków Zawodowych i przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”. – Trzeba raczej ograniczyć liczebność klas i podwyższyć pensje, a nie wprowadzać możliwość dodatkowej pracy. Już teraz oficjalnie deklarujemy, że będziemy sprzeciwiać się tego typu rozwiązaniom, nawet jeśli miałyby mieć charakter czasowy – zapowiada Wittkowicz.
Trudno zastąpić
Natomiast dyrektorzy szkół przyznają, że takie rozwiązanie jest właściwym wyborem na trudne czasy, ale nie rozwiązuje wszystkich problemów.
– Często po zatwierdzeniu arkusza organizacyjnego, w tym jego wrześniowego aneksu, jeśli mieliśmy sytuację podbramkową, to przekraczaliśmy limit półtora etatu. Inaczej uczniowie nie mieliby zrealizowanej podstawy programowej, bo nie mogliśmy znaleźć pracownika – przyznaje Jacek Rudnik, członek zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
– Nauczyciel jednak powinien mieć czas na pracę z uczniami również w okresie poza zajęciami, a przy tak dużym wymiarze godzin jest to praktycznie niemożliwe – postuluje.
Podobnego zdania są szefowie szkół ponadpodstawowych, których te zmiany mają objąć.
– W sytuacjach awaryjnych, jaką mamy teraz z kolejnym podwójnym rocznikiem, takie rozwiązanie ze zniesieniem limitu jest dla nas do przyjęcia. Jeśli jednak nauczyciel na podwójnym etacie pójdzie na zwolnienie lekarskie, to zorganizowanie za niego efektywnych zajęć jest praktycznie niemożliwe – mówi Anna Sala, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Suchej Beskidzkiej. – Ci, którzy uczą matematyki maturzystów, mają obecnie do maja średnio nawet po 30 godzin tygodniowo. I choćby wysłanie jednego z nich na wycieczkę czy nawet olimpiadę z uczniem robi się poważnym problemem organizacyjnym – wylicza Anna Sala.©℗