Na uczelnie wpłynęły tysiące zapytań od studentów z Ukrainy. Nie wszyscy dostaną miejsce – wymogiem jest obywatelstwo ukraińskie. Wyjątkiem są Polacy studiujący za wschodnią granicą

Każda polska uczelnia przed wybuchem wojny miała od kilkudziesięciu do kilkuset studentów z Ukrainy. I na niemal każdej znalazły się osoby, które zdecydowały się wrócić do kraju (w niektórych przypadkach nawet połowa). Tym, którzy pozostali, uczelnie oferują pomoc, łącznie z odroczeniem lub zwolnieniem z opłat. Uniwersytety i politechniki rozpoczęły też przyjmowanie nowych studentów spośród osób, którym wojna przerwała studia w Ukrainie. Procedury przyjęć są maksymalnie upraszczane.
Z sondy DGP wśród krajowych uczelni wynika, że zapytań o możliwość nauki w Polsce szybko przybywa. Na Uniwersytet Warszawski dotarło ich już ponad 170. Od połowy kwietnia chętni będą mogli ubiegać się o przyjęcie na studia w uproszczonym trybie. Uniwersytet w Opolu przyjął już osoby na filologię angielską i informatykę. Na Politechnice Gdańskiej nabór wniosków od ukraińskich kandydatów trwa cały czas, każdy rozpatrywany jest indywidualnie. Również w Akademii Morskiej w Szczecinie pojawiło się kilkanaście zgłoszeń: m.in. na nawigację, logistykę. To często studenci z jej „siostrzanych” uczelni z Chersonia i Odessy.
Na Politechnikę Krakowską przyjęto ludzi na architekturę i budownictwo. – Mamy potencjał, by przyjąć więcej osób – zarówno studentów, jak i doktorantów, dlatego m.in. planujemy udział w programie Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej „Solidarni z Ukrainą”. Dzięki środkom z niego studenci uchodźcy będą mogli do września studiować za darmo i otrzymywać stypendium, opiekę psychologiczną i prawną – zapewniają władze uczelni.
UJ daje możliwość studiowania osobom, które dotąd uczyły się w Ukrainie zarówno jeszcze w tym roku akademickim, jak i od kolejnego. Ukraińcy, którzy wezmą udział w rekrutacji, mogą liczyć na dodatkowe wsparcie, jak np. możliwość wnioskowania o zwolnienie z opłaty rekrutacyjnej.
Wydział Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej przygotował dla tych osób osobną ofertę – kształcenia w języku ukraińskim od nowego roku akademickiego na kierunkach budownictwo i transport – dla kandydatów narodowości ukraińskiej oraz uciekających przed wojną osób innych narodowości, posługujących się tym językiem. – Zniszczony wojną kraj będzie potrzebował fachowców, którzy poprowadzą jego odbudowę. Chcemy pomóc w przygotowaniu kadr – deklaruje prof. Andrzej Szarata, dziekan wydziału. Jak słyszymy, oferta skierowana do chętnych z Ukrainy uzupełnia ofertę dla polskich kandydatów, dla których przewidywana liczba miejsc będzie w nowym roku akademickim analogiczna jak w poprzednim.
Rozpatrując wnioski, uczelnie kierują się m.in. zapisami specustawy z 12 marca. Jeśli kandydat ma dokumenty, są one podstawą przyjęcia. Jeśli nie dysponuje dokumentami poświadczającymi okresy studiów, zdane egzaminy, wydanymi przez uczelnię ukraińską, polska uczelnia może ustalić własne zasady weryfikacji zdobytej wiedzy.
Trochę inaczej wygląda sytuacja na uczelniach medycznych. Wstępną rekrutację wzięło na siebie Ministerstwo Zdrowia. Do resortu wpłynęło już 800 wniosków, są one rozdzielane po uczelniach. Na przykład do gdańskiej trafiło dotąd 27 propozycji. Czy wszyscy się dostaną? Nie jest to pewne. Jak zaznacza resort zdrowia, „decyzja ta pozostaje w ramach autonomii w wyłącznej kompetencji uczelni”. W Gdańsku decyzje kto i na jakich zasadach będą podejmowane na początku przyszłego tygodnia. Na Uniwersytecie Medycznym w Warszawie, jak informuje rzeczniczka, ta kwestia też jest dyskutowana. Jednak uczelnie mówią dość zgodnie, że raczej problemu nie będzie – nawet przy braku pełnej dokumentacji będą uwzględniać oświadczenia studenta. Trzeba będzie też ustalić i nadrobić różnice programowe. Dodają, że sytuacja jest newralgiczna, nie chcą, żeby ktoś uznał, że wykorzystujemy sytuację i drenujemy najlepszych. Dlatego już teraz wiadomo, że płatność za studia będzie tylko do końca wojny.
Jak się dowiadujemy, liczba zgłaszających się studentów była o wiele wyższa. We Wrocławiu 10 tys. osób, w Warszawie 5,5 tys. Jednak większość to obywatele innych państw, którzy studiowali w Ukrainie. Ci nie otrzymają możliwości bezpłatnego studiowania w Polsce. Tylko 130 osób to obywatele Ukrainy. Kolejna grupa – 255 – to obywatele polscy, którzy studiowali na ukraińskich uczelniach. Część ma Kartę Polaka, ale część to ci, którzy nie dostali się w Polsce na studia. Z wniosków, które wpłynęły do MZ, 500 pochodzi od Polaków. ©℗