Edukacja jest produktem eksportowym. Warto przyjrzeć się, jak Wielka Brytania wykreowała fenomen bycia liderem światowych rankingów edukacyjnych i czego brakuje polskim uczelniom. Autorka, Marta Stępniewska jest studentką prawa na London School of Economics, współorganizatorką LSE SU Polish Economic Forum.
Edukacja jest produktem eksportowym. Warto przyjrzeć się, jak Wielka Brytania wykreowała fenomen bycia liderem światowych rankingów edukacyjnych i czego brakuje polskim uczelniom. Autorka, Marta Stępniewska jest studentką prawa na London School of Economics, współorganizatorką LSE SU Polish Economic Forum.
Z roku na rok rośnie liczba absolwentów liceów, którzy po maturze decydują się na wyjazd za granicę. Celują przy tym w uczelnie, które plasują się w czołówce światowych rankingów, takie jak Oxford czy Imperial College London. Nic w tym dziwnego, skoro topowe polskie uniwersytety zajmują znacznie dalsze pozycje. Na przykład według QS Top Universities Ranking, najlepsza polska uczelnia, Uniwersytet Warszawski, znalazła się w 2021 r. dopiero na 328. miejscu. Co możemy zrobić, aby zatrzymać najlepszych studentów w Polsce?
Główną cechą większości zagranicznych systemów edukacyjnych jest odpłatny charakter szkolnictwa wyższego. Studenci płacą, więc wymagają. A skoro wymagają, to musimy zatrudnić najlepszych wykładowców. Ale też przyjąć najlepszych studentów. Wyśrubowane wyniki maturalne, testy kwalifikacyjne, wymagania językowe i przede wszystkim – rywalizacja. Jedno napędza drugie. A Anglicy umieją tym zarządzać. I umieją nakręcać tę spiralę. Od 2010 r. przychód z eksportowanych usług związanych z edukacją wyższą zwiększył się o 46,7 proc. – wynika z danych brytyjskiego ministerstwa nauki z 2018 r.
Co generuje ten popyt? Co takiego oferuje studentom wyspiarska „ziemia obiecana”, czego nie znajdą we własnym kraju? Jedną z odpowiedzi jest niewątpliwie zaangażowanie kadry akademickiej i tryb nauczania zwany Project Based Learning. Studenci nierzadko pracują w grupach, realizują projekty eksperymentalne i uczą się krytycznego myślenia poprzez pisanie esejów. Edukacja nastawiona jest na analityczne rozwiązywanie problemów i niekonwencjonalne działanie. Trudno znaleźć wydziały, które wymagają przesadnej pamięciówki i wkuwania z podręcznika.
Kadra akademicka angażuje się ponadprzeciętnie. Większość profesorów poświęca się wyłącznie pracy badawczej i nauczaniu. Paradoksalnie ich wysiłek nie jest rekompensowany bajecznymi wynagrodzeniami. W lutym 2022 r. z powodu strajku wykładowców, zorganizowanego przez University College Union, ponad milion studentów z 68 brytyjskich uczelni nie mogło uczestniczyć w zajęciach. Powodem były niskie wynagrodzenia kadry akademickiej, choć ukryte za hasłem „walki o przyszłość edukacji wyższej”. Coraz więcej wykładowców uczelnie zatrudniają na niepewnych umowach krótkoterminowych – w latach 2018–2019 aż 34 proc. kadry akademickiej było zatrudnione na umowach krótkoterminowych, a 13 proc. było opłacane godzinowo. W grudniu 2021 r. „Times” bronił decyzji rządowych w tej sprawie, argumentując, że „naukowcy muszą zdawać sobie sprawę z kosztów ich emerytur”.
Londyńczyk z brytyjskim paszportem zapłaci za studia 9250 funtów, dla Polaka przyjeżdżającego na Wyspy po brexicie koszt jest ponaddwukrotnie wyższy
Niewątpliwie brytyjskie uczelnie pną się w rankingach dzięki finansowaniu z różnych środowisk, a także dzięki czesnemu studentów spoza Wielkiej Brytanii. Londyńczyk z brytyjskim paszportem zapłaci za studia 9250funtów, dla Polaka przyjeżdzającego na Wyspy po brexicie koszt jest ponaddwukrotnie wyższy.
Polskie uczelnie dysponują ograniczonymi środkami, które mogłyby potencjalnie posłużyć zmianie miejsca w rankingach na lepsze. Budżet naukowy Uniwersytetu Warszawskiego wyniósł w 2021 r. 793,4 mln zł, podczas gdy czołowe uniwersytety zagraniczne dysponują kwotami rzędu kilku miliardów dolarów. Dobra informacja jest taka, że subwencja na utrzymanie potencjału dydaktycznego polskich uczelni rośnie z roku na rok i to nawet uwzględniając wzrost kosztów. Statystyki pokazują, że w 2017 r. subwencje, którymi dysponował Uniwersytet Warszawski, wynosiły 300 mln zł mniej niż obecnie.
Nawet po brexicie i zawirowaniach związanych z pandemią polscy studenci nie chcą zostawać w kraju. Na rynku mnożą się organizacje for profit i non profit zajmujące się doradztwem edukacyjnym i mentoringiem, oparte na pomocy konsultantów i osób studiujących na najlepszych europejskich i światowych uniwersytetach. Według danych statystycznych prowadzonych przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, za granicą studiuje ponad 50 tys. Polaków. Wielka Brytania, mimo wyjścia z Unii Europejskiej, pozostała najpopularniejszym kierunkiem wyjazdowym, ale studenci decydują się także na Włochy czy Holandię.
Światełkiem w tunelu są statystyki wskazujące, że ponad połowa Polaków studiujących poza krajem powróci w ciągu pierwszych dwóch lat od zakończenia nauki. Oznacza to, że polski rynek pracy zyska świetnie wykształconych specjalistów. Według Goldman Recruitment mogą oni liczyć w Polsce na zarobki o ponad 77 proc. wyższe niż osoby z tym samym wykształceniem zdobytym w kraju, co z pewnością jest argumentem przemawiającym za powrotem.
11–12 marca 2022 r. w Londynie odbędzie się LSE SU Polish Economic Forum. DGP jest patronem medialnym
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama