Rządowi eksperci rozważają kolejne zmiany w zasadach przydzielania nazw uczelniom. Środowisko akademickie obawia się samowoli ministra edukacji.

Jak nieoficjalnie dowiedział się DGP, przedstawiciele Ministerstwa Edukacji i Nauki w kuluarach rozmawiają o kolejnych zmianach zasad przyznawania nazw uczelniom. Wśród pomysłów, które są rozważane, ma być odejście od kryteriów, które wskazują, kiedy szkoła wyższa może nazwać się np. politechniką czy uniwersytetem.
Ryzykowana ewaluacja
Skąd ten pomysł? Przyczyn jest kilka. Po pierwsze obawa, że na skutek ewaluacji, która odbędzie się już przyszłym roku, niektóre uczelnie mogą utracić prawo do posługiwania się swoimi nazwami. Zostaną im bowiem przyznane nowe kategorie naukowe (od najsłabszej C do najwyższej A+).
Obecnie kwestie nazewnictwa uczelni reguluje ustawa – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 478 ze zm.). Określa ona dwa typy uczelni – zawodowe i akademickie. Pierwsze prowadzą kierunki o profilu praktycznym, a drugie, poza studiami, również działalność naukową. Dodatkowo ustawa zastrzega, jakie warunki musi spełnić uczelnia, aby korzystać z takich określeń jak akademia, politechnika czy uniwersytet. Przykładowo termin „politechnika” jest zastrzeżony dla uczelni akademickiej posiadającej kategorię naukową A+, A albo B+ w co najmniej dwóch dyscyplinach w zakresie nauk inżynieryjnych i technicznych. Natomiast „uniwersytet” – dla tych szkół wyższych, które uzyskają m.in. ocenę A+, A albo B+ w co najmniej sześciu dyscyplinach naukowych lub artystycznych.
Pomysł rezygnacji z kryteriów wynika też stąd, że i tak posłowie zgłaszają projekty ustaw zmieniające nazwy uczelni zawodowych na akademie.
W ten sposób np. Uczelnia Państwowa Szymona Szymonowica w Zamościu zostanie przekształcona w Akademię Zamojską na mocy uchwalonej ostatnio regulacji. Inna procedowana obecnie nowelizacja, ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, zakłada umożliwienie przekształcenia uczelniom zawodowym w akademie nauk stosowanych mimo że nie spełniają wymogów.
– To wszystko tworzy chaos. Dlatego z uwagi na obawę o wyniki ewaluacji brane są pod uwagę dalej idące zmiany w zakresie wymogów uprawniających do posługiwania się nazwami. Na przykład wykreślenie albo modyfikacja ustawowych kryteriów dotyczących nazewnictwa uczelni. Na razie jednak są to luźne pomysły, nie ma konkretnego rozwiązania – dowiadujemy się nieoficjalnie.
Ręczne sterowanie
– Rzeczywiście pojawiają się w systemie uczelnie, które mimo niespełnienia ustawowych kryteriów stają się akademiami. Są to jednak wyjątki. Zrezygnowanie z wymogów co do nazw nie byłoby dobre. Za nazwą uczelni stoi bowiem prestiż – ostrzega Aleksander Temkin, przewodniczący Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej.
Na razie nie ma konkretów w tej kwestii. Wśród rozważanych pomysłów jest ten, aby na straży nazw stali np. minister nauki i zespół ekspertów, którzy zatwierdzaliby taką decyzję. – Takie rozwiązanie stwarzałoby możliwość politycznego uzależnienia i uprzywilejowania niektórych uczelni. Kryteria ustawowe powinny pozostać. Należałoby zastanowić się, czy te, które są zawarte w ustawie, mogłyby być inaczej sformułowane – uważa Temkin.
W jego ocenie złagodzenie skutków ewaluacji w kwestii nazw powinno być przeprowadzone poprzez rozwiązania systemowe, a nie przez punktowe interwencje ministra reagującego na lokalne prośby.
Profesor Stanisław Karpiński ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego podkreśla natomiast, że reformy wymaga cały system szkolnictwa wyższego. – Polskie instytucje naukowe nie konkurują względem siebie. Za stan szkolnictwa wyższego nie odpowiadają jednak politycy, ale przedstawiciele środowiska akademickiego – Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich oraz Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które są przeciwne gruntownym zmianom i konserwują obecny system. Dzieje się tak, gdyż rektor na uczelni obecnie jest „zakładnikiem” pracowników, przez których jest wybierany – przekonuje. Jego zdaniem autonomia uczelni jest zbyt daleko posunięta. – Ponadto polska nauka, aby się rozwijać, potrzebuje podwojenia finansowania, zwiększenia do 40 mld zł rocznie. Dzięki temu mogłyby powstać nowe narodowe uniwersytety, narodowe instytuty, które za 10–15 lat mogłyby przejąć funkcję obecnych instytucji – dodaje.
MEiN nie odniosło się do pytań na temat kolejnych zmian w kryteriach przyznawania nazw uczelniom – ich zakresu oraz terminu wprowadzenia. Resort w odpowiedzi wspominał jedynie o nowelizacji, która umożliwi uczelniom przekształcenie się w akademie nauk stosowanych.
Coraz mniej szkół wyższych