Minister Czarnek zmienia punktację czasopism. Największym wygranym jest teologia i pisma powiązane z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Zyskuje także ojciec Tadeusz Rydzyk.

Na połowę stycznia minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział przedstawienie zmian w ewaluacji uczelni wyższych. Zgodnie z obowiązującymi zasadami miała ona objąć lata 2017 – 2020, ale ostatecznie została wydłużona jeszcze o rok i do oceny jednostek naukowych wliczy się także 2021 rok. Ewaluacja po raz pierwszy zostanie przeprowadzona według nowych zasad. Kluczowym jej elementem jest ocena dorobku naukowców pracujących w jednostkach podlegających ewaluacji. Upraszczając - uczelnia zgłasza do niej cztery najlepiej punktowane publikacje każdego pracownika. Punkty zostają przydzielone zgodnie z rozporządzeniem – każde czasopismo i wydawnictwo mają przydzieloną liczbę punktów. Zostały one ustalone ze środowiskiem – w każdej dyscyplinie obradowały zespoły doradcze złożone z 3-10 naukowców.

Lista nie była doskonała. Krytykowali ją m.in. socjologowie, historycy, politolodzy, literaturoznawcy, prawnicy, medycy. Zarzuty w każdej z dziedzin były podobne:

  • błędnie przypisane dyscypliny,
  • brak adekwatności - punktowanie wyżej polskich czasopism od renomowanych czasopism zagranicznych, punktowanie czasopism zagranicznych wyżej niż polskich w dyscyplinach, które uprawia się raczej lokalnie (prawo, historia), a w przypadku politologii – zupełne spłaszczenie skali i ocena wszystkich czasopism polskich na takim samym poziomie,
  • "ręczne sterowanie listą", kiedy na jaw wychodziły nieścisłości,
  • ślepe (choć zwolennicy reformy powiedzą raczej - konsekwentne) podążanie za umiędzynarodowieniem.

Jednak największy zarzut dotyczył tego, że wykaz czasopism opublikowany w sierpniu 2019 roku miał „działać wstecz”. O tym, ile punktów miał otrzymać za publikację, która ukazała się w 2019 roku albo którą zgłosił w tymże roku do druku, autor dowiedział się w sierpniu 2019 roku. W efekcie do części autorów los uśmiechnął się bardziej, a do części mniej, bo punktacje publikacji są takie jak punktacje czasopism – a te nie były znane na etapie przesłania tekstu. Ministerstwo tłumaczyło, że bardziej liczy się wynik dyscypliny, a nie pojedynczych naukowców, a w związku z tym, że skala zostanie zastosowana do wszystkich – wszyscy są tu równo potraktowani.

Wczoraj MEiN opublikowało nowy wykaz, który poprawił uwzględnił część tych zarzutów - zwłaszcza dotyczących braku adekwatności i sztywnego podążania za umiędzynarodowieniem. Jak tłumaczy Anna Ostrowska w komentarzu dla gazetaprawna.pl: „Zmiany w punktacji czasopism wypływają z potrzeby realizacji naczelnego celu działania Ministerstwa, jakim jest troska o właściwy rozwój i jakość polskiej nauki”. - Rozwój ten na chwilę obecną wymagał docenienia starań uczonych z dziedziny humanistyki i nauk społecznych, którzy nie mieli należytej szansy prezentowania swych badań naukowych w języku polskim w periodykach krajowych, posiadających znaczącą wartość punktową. Istniała i nadal istnieje potrzeba dowartościowania punktowego wielu czasopism z obszaru humanistyki i nauk społecznych, które z racji specyfiki swych badań nie doczekały się docenienia tak na świecie jak i w kraju. Liczne czasopisma funkcjonujące w kulturze polskiej, odgrywające poważną rolę w rozwoju całych obszarów wiedzy albo nie były obecne na listach, albo ich wartość była zaniżona. By zatem sprostać formalnym wymogom, jakie nakładane są na świat nauki – uczeni zmuszeni byli do publikacji albo w periodykach nisko punktowanych, albo do publikacji w językach obcych poza krajem, przy jednoczesnej konieczności dokonywania poważnych opłat, co hamowało prace badawcze jak i wpływało na ich jakość oraz oddziaływanie na kulturę i naukę polską – tłumaczy.

I faktycznie najwięcej zmian dotyczy właśnie tych dziedzin. Jak wyliczył zespół Digital Economy LAB z Uniwersytetu Warszawskiego – średnia punktacja wszystkich "starych" czasopism wzrosła.

ikona lupy />
Media

Najwięcej zyskały nauki o komunikacji społecznej i mediach, nauki o polityce i administracji, nauki prawne, nauki o sztuce, prawo kanoniczne i filozofia. Bezkonkurencyjnym zwycięzcą nowego wykazu czasopism jest jednak teologia. Punktacja czasopism w tej dziedzinie wzrosła bowiem dwukrotnie. Co więcej, do wykazu zostały dodane nowe pozycje, które wcześniej w nim nie występowały. Uwzględniając je średnia punktacja we wszystkich dziedzinach spadła. Poza teologią.

ikona lupy />
Media

Przykłady? Oto kilka:

  • „Kościół i Prawo" z 20 na 70,
  • "Biuletyn Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół Wydziału Prawa KUL" z 20 na 70 "Archiwa Biblioteki i Muzea Kościelne" z 40 na 100,
  • "Przegląd Tomistyczny" z 40 na 70,
  • "Ethos. Kwartalnik Instytutu JP II KUL" z 20 na 70.

Tu kolejne wyjaśnienie dla czytelników spoza świata nauki. Progów dla czasopism jest 5. Mogą one uzyskać: 20, 40, 70, 100, 140 i 200 punktów. Podniesienie punktacji z 20 na 70 oznacza, że periodyk awansował o dwie ligi. Co więcej, przyznanie już 70 punktów w „starym” wykazie dla polskiego czasopisma bywało kontrowersyjne, o 100 – mogło pomarzyć niewielu. Były one niejako z automatu zarezerwowane dla najbardziej utytułowanych czasopism międzynarodowych - tylko one spełniały bowiem wyjściowe kryteria, jakie przyświecały autorom reformy. Ręczne sterowanie listą i windowanie polskich czasopism również było przez część środowiska krytykowane.

Uwagę zwraca także szeroka (i bardzo dobrze punktowana) obecność czasopism powiązanych z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim - Alma Mater ministra Przemysława Czarnka. Na marginesie można zaznaczyć, że wartość publikacji ministra Czarnka w nowym wykazie czasopism wzrosła. Jak wyliczył Uniwersytet Zaangażowany: "Za artykuł w „Przeglądzie Sejmowym” można było poprzednio otrzymać 70 punktów, obecnie – 100. Periodyk „Teka Komisji Prawniczej PAN Oddział w Lublinie” miał 40 punktów, teraz ma 100. „Biuletyn Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół Wydziału Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego” miał 20 punktów, a w tej chwili ma 70. (Te informacje zawdzięczam Franciszkowi Krawczykowi)".

Jak wylicza dalej Uniwersytet Zaangażowany: "„Teka” i „Biuletyn” (po 100 pkt) uznane zostały za bardziej wartościowe periodyki niż „Nature Human Behaviour” czy „Nature Astronomy” (70 pkt, tyle samo co poprzednio). Jak zauważył na Twitterze Michał Bilewicz, „nowe czasopisma ze stajni Nature już w 2019 miały IF na poziomie 12 i z miejsca stały się topem w swoich dziedzinach” (IF, impact factor, to jedna z ważniejszych miar oceny światowych pism naukowych). Z kolei w przypadku „Biuletynu” i „Teki” IF wynosi 0. To nie oznacza, że periodyki te nie mają żadnej wartości, ale wywindowanie ich ponad pisma z grupy „Nature” może rodzić… pewne zdziwienie"

Konsternację świata naukowego budzi także pojawienie się w wykazie czasopism powiązanych z uczelnią ojca Tadeusza Rydzyka, a także ... czasopism nienaukowych (choć rzymskokatolickich)

Zapytaliśmy Annę Ostrowską, rzeczniczką Ministerstwa Edukacji i Nauki o to, jakie kryteria przyświecały tworzeniu nowego wykazu.

Kryterium zasadniczym była jakość publikacji oraz ich oddziaływanie we właściwym obszarze wiedzy. Brano pod uwagę przede wszystkim wkład w rozwój badań naukowych, a także wierność właściwemu celowi badań naukowych jakim jest poznawanie prawdy i jej obrona w kulturze. Pod uwagę brano także siłę odziaływania czasopism we właściwych dla nich dziedzinach badań, a także ich związek z kulturą narodową oraz ich rolę w umacnianiu tożsamości cywilizacyjnej kultury polskiej. Wiele z czasopism posiadało unikalny, pozytywny i jedyny w nauce polskiej, wkład w rozwój danych dziedzin wiedzy. Wkład ten był kryterium oceny i wartościowania, który należało docenić.

W tym miejscu zależy zauważyć całkowity odwrót od wartości, które przyświecały reformie Gowina. Chodziło w niej o umiędzynaradawianie nauki, a nie wzmacnianiu jej związku z kulturą narodową. Trudno także nie zauważyć, że poznawanie prawdy ma realizować się głównie w teologii, a celem Ustawy 2.0 było raczej wzmacnianie uczelni technicznych.

Zapytaliśmy także, kto brał udział w przygotowaniu nowej punktacji czasopism.

Podczas prac nad poprzednim wykazem kluczową rolę odgrywały wspomniane już zespoły doradcze. Ale nie tylko. Ustawa powołała ciało o nazwie Komisja Ewaluacji Nauki.

Jej celem było m.in. przeprowadzanie ewaluacji jakości działalności naukowej, przygotowanie projektów wykazu wydawnictw publikujących recenzowane monografie naukowe oraz wykazu czasopism naukowych i recenzowanych materiałów z konferencji międzynarodowych.

To członkowie KEN zgłaszali ministrowi propozycje zmian na liście czasopism. Minister Czarnek jednak rozporządzenie zmienił. Dodał do niego przepis mówiący o tym, że minister może w uzasadnionych przypadkach dokonać modyfikacji względem projektu KEN.

Efekt? Jak przekonuje na Twitterze Emanuel Kulczycki, członek KEN, żadne z czasopism, które zostało dodane do wykazu, nie jest uwzględnione w bazach, które były podstawą tworzenia poprzedniej punktacji.

Prace nad nowym wykazem czasopism nie przebiegały jednak jednoosobowo. Jak tłumaczy Anna Ostrowska "w przygotowaniu i pracach nad nową punktacją brało udział liczne grono uczonych reprezentujących środowiska naukowe z wielu ośrodków naukowych kraju". - Prace kierowane były przez dr hab. Pawła Skrzydlewskiego, przy współpracy dr Jakuba Kopra a także Pana Ministra dr hab. Przemysława Czarnka, który je nadzorował. Materiał do przeprowadzenia zmian w punktacji dostarczyły liczne spotkania online z uczonymi, z którymi prowadzono konsultacje i narady. Liczba osób biorących wprost lub pośrednio w przygotowaniu nowej punktacji liczy około 70 osób. Liczne konsultacje w sprawie punktacji przeprowadzano także drogą telefoniczną, kontaktów osobistych oraz poczty elektronicznej - dodaje.

Dotarliśmy do jednej z osób, która brała udział w tych konsultacjach. Jak opowiada, była to wyłącznie decyzja polityczna. "U ministra Czarnka wpływy mają po prostu inne osoby, niż miały u ministra Gowina, z innych środowisk i to widać w tym wykazie" - słyszymy. Kluczowe, zdaniem naszego rozmówcy, jest to, że przy tak skonstruowanym systemie punktowym nie da się ustalić obiektywnej miary. - Poprzednia ekipa, której słuchał się minister Gowin, nie potrafiła zrozumieć, że są dyscypliny naukowe, których nie da się umiędzynarodowić. Nie da się traktować ich na równi z fizyką czy informatyką. W obecnym wykazie widzimy z kolei skrzywienie w stronę nauk związanych z teologią. Może należałoby zatem wrócić do korzeni i rozważyć, czy tak skonstruowany system jest nam w ogóle potrzebny. Z tego co się orientuję, na świecie to tak nie funkcjonuje".

Nowy wykaz czasopism powtarza także błąd poprzedniego - będzie obowiązywał wstecz. - Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie ewaluacji jakości działalności naukowej, punktację za artykuły naukowe opublikowane w ostatecznej formie w latach 2019–2021 ustala się zgodnie z ostatnim wykazem czasopism sporządzonym i udostępnionym przez ministra w okresie objętym ewaluacją - tłumaczy Anna Ostrowska. Wczoraj wieczorem z funkcji wiceministra zrezygnowała Anna Budzanowska. Jak twierdzi Emanuel Kulczycki, ma to związek z nowym wykazem i tym, że uczelnie będą mogły zakwestionować legalność ewaluacji na nim opartej. W odpowiedzi na tego tweeta, Ministerstwo Edukacji i Nauki napisało: "Szanowny Panie, złożenie dymisji przez Panią Annę Budzanowską było uzgodnione kilka tygodni temu. Łączenie tego faktu z kwestią wykazu czasopism jest nadużyciem".

Jakie konsekwencje przyniesie tak skonstruowany wykaz czasopism? Mamy tu do czynienia z systemem naczyń połączonych. Wywindowanie punktów danej dyscypliny (teologii) spowoduje, że osoby, które w niej publikują, z dnia na dzień otrzymają więcej punktów. Po przeliczeniu może się okazać, że uzbierali ich więcej niż przedstawiciele dyscyplin, którym punkty odebrano (bądź nie przyznano odpowiednio więcej). Może więc okazać się, że teologia pociągnie dany uniwersytet w górę i na tej podstawie otrzyma on tytuł uczelni badawczej. Za tym tytułem idzie nie tylko prestiż. ale także pieniądze. Co więcej, większość uczelni przenosi ten centralny system oceny całych dyscyplin do oceny poszczególnych pracowników. Na koniec okresu parametrycznego może więc okazać się, że bardziej "przydatnym" naukowcem jest teolog, a nie fizyk czy chemik.

"W każdym razie - to gra o przetrwanie - szczególnie mniejszych ośrodków" - słyszę od mojego anonimowego rozmówcy.