Gimnazjaliści zdawali wczoraj pierwszą część egzaminu. Testowano ich z historii i wiedzy o społeczeństwie. W tym tygodniu czeka ich jeszcze sprawdzian z polskiego, matematyki i przedmiotów przyrodniczych. Jak wynika z prognoz, liczba osób, które osiągną maksymalną liczbę punktów, średnią czy też tę najmniejszą, będzie prawie taka sama jak w zeszłym roku.
Gimnazjaliści zdawali wczoraj pierwszą część egzaminu. Testowano ich z historii i wiedzy o społeczeństwie. W tym tygodniu czeka ich jeszcze sprawdzian z polskiego, matematyki i przedmiotów przyrodniczych. Jak wynika z prognoz, liczba osób, które osiągną maksymalną liczbę punktów, średnią czy też tę najmniejszą, będzie prawie taka sama jak w zeszłym roku.
Co roku trudność testów jest dostosowywana do wiedzy zdających. Metoda jest prosta: przed właściwym egzaminem sprawdza się za pomocą testu próbnego poziom wiedzy gimnazjalistów. Jeżeli okażą się gorsi od poprzedniego rocznika, zmniejsza się wymagania. Tak by wyniki pozostały na podobnym poziomie. Efektem ubocznym jest to, że nie da się porównywać wyników egzaminów rok do roku. I trudno powiedzieć, czy dany rocznik był lepszy, czy gorszy od poprzednich, ani stwierdzić, czy szkoła lepiej uczy, czy nie.
W Instytucie Badań Edukacyjnych dr Henryk Szaleniec postanowił opracować metodę, która pozwoli porównywać wyniki egzaminów. Pierwsze efekty są zaskakujące. Okazało się, że poziom wiedzy uczniów w części przyrodniczo-matematycznej sukcesywnie od 2002 r., kiedy zostały wprowadzone testy, spadał. Zaś poziom wiedzy humanistycznej minimalnie wzrósł.
Badania przeprowadzono wśród uczniów z ostatnich klas gimnazjalnych w 2011 r. Losowo dobrana grupa została podzielona na grupy. Każda z nich wypełniała inny test: jedna z 2002 r., kolejna z 2003, aż do 2010. Potem wyniki ich zmagań porównano. Okazało się, że najłatwiejsze dla nich okazały się testy z 2010 r., najtrudniejsze z 2002.
Co roku w testach z wiedzy przyrodniczej obniżano sukcesywnie wymagania, tak by uczniowie nie mieli z nimi trudności. Rezultaty nie były dla nikogo niepokojące.
Sam dr Szaleniec w swoich pracach podkreśla, że brak możliwości porównywania egzaminów rok do roku może być nie fair także w odniesieniu do maturzystów, bo w ich przypadku także standaryzuje się testy. Szczególnie jeżeli maturzyści z różnych lat starają się w jednym czasie o miejsce na studiach. O przyjęciu decydują oceny z maturalnych testów. Jeżeli obaj osiągnęli podobny wynik procentowy, to nie jest on porównywalny. Jeden z nich mógł zdawać trudniejszy egzamin, drugi łatwiejszy.
Doktor Szaleniec przymierza się do przeanalizowania wyników maturalnych. Ma nadzieję – jak to powiedział na konferencji Diagnostyki Edukacyjnej we Wrocławiu, że obecne wyniki porównania testów gimnazjalnych przydadzą się osobom „odpowiedzialnym za kreowanie polityki oświatowej”.
Instytut Badań Edukacyjnych, kiedy zapytaliśmy, jak interpretować wyniki badań oraz to, że wiedza uczniów w przedmiotach ścisłych się pogarsza – poinformował, że zaprezentowane tezy mają charakter dyskusji naukowej i wymagają dalszej weryfikacji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama